„Mocno mnie do siebie przytulił. Poczułam,
że wie, że być może trzyma mnie w ramionach
ostatni raz.”
ostatni raz.”
Sięgając po
książki takich autorek, jak Vi Keeland, nie można oczekiwać emocjonalnej głębi
czy lawiny wrażeń. Autorka tworzy lekkie, ale przyjemne romanse, owszem –
nieszczędzące opisów scen erotycznych, ale mających w sobie to coś, co pozwala
zaprzyjaźnić się z bohaterami. Taką niezobowiązującą książką o miłości miała
się okazać publikacja ukryta pod tytułem „Tylko twój” – jak się okazuje, będąca
początkiem serii – nie zaś jednotomową historią. Co mogę powiedzieć na temat
tej powieści? Czy spełniła moje oczekiwania? O tym w dzisiejszej recenzji.