piątek, 30 stycznia 2015

"Rak duszy. O alkoholizmie" - Ewa Woydyłło

 

Polska. To właśnie w naszym kraju żyją ludzie z tak zwanymi „mocnymi głowami”, którzy są w stanie wypić tak ogromne dawki alkoholu, które dla ludzi innych narodowości byłyby śmiertelne. Czy to jednak powód do dumy? Dzisiaj chciałam zwrócić uwagę na problem związany z nadmiernym piciem napoi procentowych, a mianowicie na chorobę zwaną „alkoholizmem”. Wielu z nas potępia tych, którzy z nadużywaniem wódki mają nadzwyczajnie problem. Bo przecież człowiek rozumny ma wolę i wybór, toteż zawsze może po prostu przestać pić. A jednak, jak się okazuje, nie jest to takie proste. Doskonale pokazuje zaś to książka „Rak duszy. O alkoholizmie” Ewy Woydyłło. Owo zjawisko, to choroba, tak jak cukrzyca czy anemia, a człowiek na nią cierpiący często nie zdaje sobie sprawę z tego, że jest chory.

Alkoholik. Dla wielu to menel, opijus czy bibosz. A jednak ludzie, których dopadł tak zwany „rak duszy” to często lekarze, biznesmeni czy właściciele wielkich przedsiębiorstw, którzy doskonale radzą sobie zawodowo, a ich otoczenie nie ma pojęcia o tym, że ma do czynienia z osobą chorą. Co najgorsze, ludzie mający problem z alkoholem często nie zdają sobie sprawy z powagi swojej choroby. Trudno jest się bowiem przyznać przed samym sobą, że jest się alkoholikiem. Stąd też największym sukcesem jest uświadomienie sobie własnych słabości i skierowanie się na terapię dla ludzi uzależnionych. Autorka książki jest psychologiem specjalizującym się właśnie w takiej tematyce. Skrupulatnie i w bardzo przystępny sposób opisuje własne przeżycia i spostrzeżenia dotyczące pobytu w Stanach Zjednoczonych, w ośrodkach dla ludzi uzależnionych od tego typu używek. Następnie przenosi się do świata Polskich realiów, gdzie o dziwo, wiele ośrodków prężnie i sprawnie udziela pomocy osobom chorym, niejednokrotnie odnosząc wspaniałe efekty. Ważnie tylko to, by być otwartym na pomoc innych.

źródło
W książce „Rak duszy. O alkoholizmie” możemy zobaczyć sylwetki osób chorych. Przeczytać o tym, jak wyglądała i jak wygląda ich sytuacja właśnie teraz. Alkoholizm to nie wyrok i da się z nim żyć. Nie można się tego wstydzić. Istotne jednak jest to, by się leczyć, bo terapia może zdziałać cuda. Odwyk, w którym taka terapia jest przeprowadzana, to nie piekło na ziemi, a miejsce, w którym można poznać wielu wspaniałych ludzi. Jak pani Ewa pisze, na spotkaniach AA bardzo często słychać szczery i głośny śmiech, bo trzeźwi alkoholicy potrafią cieszyć się z życia i z dystansem patrzyć na bolesną przeszłość. Autorka podpowiada, jak pomóc takim osobom i uświadamia także to, że kiedy w rodzinie ktoś zostaje alkoholikiem, takiej pomocy wymaga każdy jej członek, by po terapii odbudować wzajemne relacje na nowo.

Alkoholikiem może zostać każdy z nas. Być może już nimi jesteśmy, bo pierwsze symptomy są naprawdę mało widoczne i często nikogo nie dziwią. Stąd ta książka szokuje i pomaga spojrzeć na problem alkoholizmu, często przez nas niezrozumiany i potępiany, w zupełnie inny sposób.

Autorka posługuje się językiem prostym, by jej słowa dotarły do każdego obywatela. Polecam ją wszystkim, bo być może okaże się ona nieocenioną pomocą i uratuje życie niejednej osobie, która dotąd nie chciała dopuścić do siebie myśli o własnej chorobie.

„Nigdy nie mogłem zapomnieć, po co pokazują mi jakiegoś koszmarnego pijaka i co on może mieć ze mną wspólnego. Z politowaniem patrzyłem na tego faceta z filmu, bo rzeczywiście wyglądał okropnie. Prawdziwy alkoholik – obdarty, wychudzony, bez zębów, z brudnymi paznokciami. Mój problem był zupełnie inny.”

„Od tamtej pory jestem przekonana, że alkoholizm nie jest chorobą picia, lecz zaburzeniem myślenia, a także, że można być alkoholikiem, pijąc tylko okresowo, a mimo to mieć wszystkie objawy choroby”.

„Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną, to znaczy, że jeśli jesteś alkoholiczką, nie będziesz nigdy mogła pić <towarzysko>. Można też powiedzieć, że jesteś uczulona na alkohol. Ale nie musisz myśleć od razu o <całym życiu> bez alkoholu. Wystrzegać się musisz tylko pierwszego kieliszka. Wczoraj nie zmienisz, jutra nie znasz – najważniejszy jest dzień dzisiejszy.”
moja ocena: 5/6
Wydawnictwo: Literackie
data wydania: 2008 (data przybliżona)
liczba stron: 268

czwartek, 29 stycznia 2015

"Maszynopis z Kawonu" - Tomasz Kowalczyk

 

Człowiek, jako istota żyjąca, zaliczany jest do gatunku ssaków. Krąży po Ziemi tuż obok psów, kotów czy mrówek. Jednakże jako jedyny gatunek, to właśnie on jest  w stanie logiczne myśleć. Podejmuje wybory, kocha, nienawidzi i w mniejszym, lub też większym stopniu, wykorzystuje swój iloraz inteligencji. Mogłoby się zatem wydawać, że istota człowieczej wyjątkowości, stawiając ludzi na piedestale, jest najpiękniejszym z wszystkich darów. A jednak nasze życie wcale nie jest takie proste. Wybory, otoczenie, społeczne konwenanse i zrozumienie świata, który pędzi i gna swoim rytmem, często rozmijając się z naszymi założeniami i planami. Czy dogłębne poznanie samego siebie jest takie proste? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Tomasz Kowalczyk w poetyckiej powieści „Maszynopis z Kawonu”.

Główny bohater książki, zagubiony w otaczającym go świecie, stara sobie odpowiedzieć na pytanie, kim tak naprawdę jest. Mając własne idee i pomysł na życie, funkcjonuje w otoczeniu, którego reguły dyktowane są z zewnątrz. Podczas tej długiej i ciężkiej wędrówki, jaką jest codzienność, wątpi w otaczający go świat, bo takowy zawodzi go, ograniczając swobodne wyrażanie jego „ja”. I tak mężczyzna popada w skrajności, które nieraz wydają się patologicznymi. I na swojej drodze, bohater – człowiek rozumny, spotyka różnych ludzi: rodzinę, znajomych, dziewczynę … A każdy z nich wywołuje w nim inne odczucia. Bo kontakt z drugim człowiekiem w ludzkim życiu okazuje się niezbędnym elementem funkcjonowania. Czy jednak zawsze jesteśmy przez innych rozumiani?

„Maszynopis z Kawonu” to powieść poetycka. Z takim gatunkiem literackim ludzie raczej nie często mają do czynienia. Brak tutaj napiętej akcji, przewrotnych wydarzeń i całego tabunu bohaterów. Jest za to refleksja, maksymalne skupienie się na ludzkim umyśle, na duszy i na tym, jak człowiek funkcjonuje w otaczającej go rzeczywistości. Czym jest moralność i czy w każdym wypadku nosi ona taką samą definicję? Jak trudno wypowiadać się na temat ludzkiej egzystencji i czy mamy prawo mówić o sprawach tak ważnych jak aborcja czy eutanazja? Czy to jest moralne, a może wręcz odwrotnie?
„Moralność jest pępowiną ludzi żyjących w iluzji, sama programuje się w wielki wzór matematyczny, u każdej przeciętnej jednostki osobny, w którym za znakiem „równa się” wtłaczany do mózgu zostaje hormon.”
Główny bohater bacznie obserwuje świat i otaczających go ludzi. Pragnie zrozumieć sens życia i wykreować własną ideologię. Do czego doprowadzi owa próba zrozumienia samego siebie?
„Od pewnego momentu w moim życiu nie dbałem i nie baczyłem na słowa innych, zaś żywego autorytetu nie uczułem ani razu – współcześni ludzie to skarbonki zbierające pieniądze jako fasolę i wymawiający wyrazy niby kurzawa na posusze polnej. Brakowało mi wszystkiego we wszystkim – a najbardziej zanikłego szacunku, który zniwelowała demokracja”.
Dokładna i skrupulatna analiza każdej chwili, natłoku uczuć przyrównywanego do różnorodnych zjawisk oraz tematyka sprawiają, że książka wymaga refleksji i czegoś więcej, aniżeli w przypadku czytania literatury obyczajowej, kryminałów czy romansów.  Jako że „Maszynopis z Kawonu” to powieść poetycka, niezwykły jest tutaj także język, często nieprzypominający potocznej mowy. Wyszukane słownictwo, kwieciste porównania, a czasami szokujący kontrast wulgaryzmów stawiający na nogi. Takie doświadczenie bywa pouczające, szczególnie dla zwykłego mola książkowego, który z tego typu literaturą do czynienia ma raczej mało kiedy. To, co tutaj zasługuje na uznanie, to także finał powieści, który jest jakby odpowiedzią na wszystkie niejasności i pytania czytelnika.

Tomasz Kowalczyk, w owej powieści, ukazuje swoje nieprzeciętne spojrzenie na świat. Wrażliwość, w każdym tego słowa znaczeniu oraz poświęcenie uwagi sprawom często bagatelizowanym, są niewątpliwie oryginalnymi elementami tej książki. „Maszynopis z Kawonu” nie jest treścią prostą, którą czyta się automatycznie, bez większego zastanowienia się i analizy. A co istotne, każdy może z tej powieści wynieść coś innego i zinterpretować ją swoją własną drogą. Tutaj nie ważne jest miejsce i nie ważny czas, bo sedno całej akcji rozgrywa się we wnętrzu roztargnionego bohatera. Książkę polecam wielbicielom niebanalnej literatury, którzy chcą przeżyć u boku słowa pisanego coś znacznie głębszego, aniżeli tylko przygodę.

moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Poligraf
data wydania: 30 stycznia 2015
liczba stron: 146

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję autorowi.

"Ostatnia spowiedź - Tom III" - Nina Reichter

 

„Ostatnia spowiedź” – trylogia autorstwa Niny Reichter, jest historią przedstawiającą losy niezwykłych ludzi. Bradin, wokalista znanego zespołu, ulokował swoje uczucia w Ally, prostej, ale zarazem nieprzeciętnej dziewczynie. Ich związek niejednokrotnie dryfował po nierównych wodach bezkresnego morza. Nie łatwo być przecież z kimś, którego pragną tysiące. Chłopak jednak nie zwracając uwagi na zauroczone fanki, bez reszty oddał się swojej ukochanej. Pomimo tego, życie przez cały czas szykowało dla nich spore porcje różnorodnych barier. Jedną z nich jest Tom, brat Bradina. Dotąd mężczyźni rozumieli się bez słów, czując niezwykłą, wiążącą ich więź. Mimowolnie jednak Tom pokochał tę samą dziewczynę, co jego brat, a zrezygnowanie z niej nie było takie łatwe. To zaś postawiło pomiędzy nimi ciężki do obalenia mur.
Niedawno wyszła trzecia, ostania część owej książkowej serii. Trudno było mi początkowo wbić się w całą akcję, bo poprzednie tomy czytałam  już jakiś czas temu i sporo pozapominałam. Szybko jednak się to zmieniło i po dosłownie paru rozdziałach wszystko do mnie powróciło. Cała przeszłość bohaterów stanęła mi przed oczami i mogłam sycić się teraźniejszością, chłonąc każde jej słowo.

Związek Bradina i Ally rozkwita. Codzienność przepełniona wzajemną miłością nadaje ich życiu sens. Drobne zazdrości tylko dodają pikanterii, a świadomość przeszłości, wypełnionej kilkoma błędami, przypomina im o tym, że bagaż doświadczeń jest lekcją, która chociaż bolesna, ostatecznie wzmacnia łączącą ich więź. Zaręczyny, myśl o dziecku – są dla nich jakimś punktem odniesienia, który zarazem potwierdza, że ani on, ani ona nie zamierzają i nie potrafią już bez siebie żyć. Jednakże na horyzoncie czyha niebezpieczeństwo, które wystawi ich relację na najtrudniejszą do pokonania próbę. Piękna wokalistka Violet, będąca byłą dziewczyną Bradina, wyjawia przed mediami swoje uczucie względem niego. Opowiadając o przeszłości i tęsknocie, wywołuje prawdziwą lawinę, która może doprowadzić do upadku zespołu Bitter Grace. Bradin dostaje od producentów trudne do zaakceptowania warunki i ma świadomość tego, jak wpłynie to na jego związek z Ally. Za wszelką cenę nie zgadza się jednak na ich realizację, oddając całego siebie ukochanej. Wrogowie nie zamierzają tak szybko odpuścić. Kiedy Bradin wyjeżdża, dziewczyna wokalisty zostaje poddana niepożądanemu działaniu szkodliwych substancji i tracąc przytomność, staje się łatwym celem dla tych, którzy sprytnie opracowali plan rozbicia pięknej miłości. Zostają jej zrobione zdjęcia, które na jakiś czas zniszczą to, co dotąd wydawało się nieśmiertelne. Prawdziwe uczucie pozostaje jednak na zawsze, bo serce nie jest w stanie wyrzucić go ze swojego dna. Lecz kiedy nadchodzi kryzys, pomocną dłoń w kierunku Ally wyciąga Tom. A jego postać może zaburzyć obraz i tak dość okaleczonego już związku z Bradinem.
„- Dlaczego ona? Dlaczego właśnie ona…
- Bo żadna inna kobieta nie  potrafi sprawić, żebym na myśl, że ją stracę, trafił do piekła i z powrotem”.
„Ostatnia spowiedź III” sprawiła, że podczas czytania tak nisko opadła mi szczęka, że potem bardzo trudno było mi z powrotem pozbiegać ją z samej podłogi. Chociaż na początku miałam wrażenie, że ten tom został napisany z musu, tylko po to, aby można było powiedzieć, że takowy istnieje, to jednak po chwili całkowicie zmieniłam swoje zdanie, dając się ponieść emocjom i wciągającej akcji. Streszczenie jest zalążkiem tego, co tak naprawdę się wydarzy, bo nie należy podawać niczego więcej, aby samodzielne odkrywanie kolejnych faktów było jeszcze bardziej interesujące. A dzieje się tutaj tak wiele, że aż ciężko jest w to uwierzyć. Miłość Bradina i Ally staje pod wielkim znakiem zapytania i to nie na kilka dni, ale na kilka miesięcy. Coś bowiem sprawia, że ich wzajemne zaufanie traci tak istotne spoiwo i rozpada się. A kiedy wszystko zostaje wyjaśnione, nie tak łatwo odbudować to, co legło w gruzach. Zgliszcza bowiem nie zawsze nadają się do użytku. Serce dziewczyny dryfuje pomiędzy Bradinem, a jego bratem Tomem. Każdy z nich wnosi w jej codzienność coś wyjątkowego. A kiedy wydaje się, że już wszystko zostaje wyjaśnione, autorka częstuje czytelnika tak szokującym finałem, że naprawdę ciężko się nie rozpaść. Literatura, jak się okazuje, potrafi być naprawdę zaskakująca i zarazem ma tak potężną moc, że czytane słowo targa naszymi emocjami, nie zwracając uwagi na ich kategorię i natężenie.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVjrwcTSt6kI6n4gqA4ITqggl3ScVOe_XwXsFEIgxT-xwXm3mfVE8HV-yHad_CwM46UVfizXJTs_ylLm1VF-mGUrMDKoya-Ztk-bIhOlRD2gnMTQCFMozR5ScWdfu1LIg9nE3DgxuF1aa5/s1600/brade.jpg
źródło
Książka pisana jest niezwykle pięknym językiem. Lekki, trafiający prosto w serce, zawiera jednak wiele wyjątkowych określeń, które bywają godne zapamiętania. Niespodziewany bieg wydarzeń, atmosfera unosząca się na naprawdę wysokim poziomie oraz bohaterowie – tak bardzo wyraźni i tak mocno od siebie różni. To wszystko sprawia, że ciężko tej powieści nie polubić. Mogę też śmiało powiedzieć, że ta część wywołała u mnie największą ilość emocji i uważam ją za najlepszą spośród wszystkich trzech. Jej jakość znacznie odstaje od poprzedniczek, a pierwszy i drugi tom już i tak okazały się nietuzinkowe. Także i tutaj pojawiają się propozycje piosenek, które nadają całej atmosferze dodatkowego uroku. Warto je sobie włączyć podczas czytania, bo wtedy magiczna aura tej powieści potęguje się i w wzmacnia.

Na uwagę zasługuje także sama okładka. Ma w sobie to coś, co idealne wpływa na prezencję książki. Jej piękno nie stara się odwrócić uwagi od słabej treści, bo jak się okazuje, zarówno oprawa graficzna jak i jakość słowa pisanego, są w tym wypadku naprawdę na wysokim poziomie.
„-To czym jestem?
- Czymś znacznie większym, czymś bardziej stabilnym. Jesteś czymś, co nigdy się nie zmieni. Jesteś obrazem sprzed moich oczu.”
Książkę polecam młodzieży, ale i nieco dojrzalszym już kobietom. Radość i łzy – gwarantowane. Ta historia nie może pozostawać obojętna i każdy powinien mieć szansę, by móc jej doświadczyć. To, co bowiem rozgrywa się na łamach jej kart dostarczy Wam tak potężnych wrażeń, że przez długo czas trudno będzie o nich zapomnieć. A przecież właśnie o to chodzi w dobrej literaturze – by nie kończyła się wraz z momentem odłożenia książki na półkę. W tym wypadku z pewnością tak nie jest.
„Poczuj, jak kocha ten, którego kochają tysiące…”
moja ocena: 5+/6
tytuł oryginału: Letzte Beichte III
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 22 października 2014
liczba stron: 376

 Jedna z sugerowanych przez autorkę piosenek.

środa, 28 stycznia 2015

"Wybór Crossa" - Sylvia Day

 

„Dotyk Crossa”, czyli pierwsza część erotycznej serii autorstwa Sylvii Day, porwała tysiące kobiet, które z ekscytacją i zainteresowaniem śledziły losy multimiliardera Gideona oraz jego wybranki – Evy. Ich związek, nietuzinkowy, płomienny, namiętny i z pewnością pasjonujący, wyzwalał w czytelniczkach ukryte żądze, więc kiedy pojawiły się kolejne części z udziałem słynnej pary, liczne fanki pierwszego tomu z chęcią po nie sięgnęły. Obecnie na rynku literackim ukazała się czwarta część, zatytułowana „Wybór Crossa”.  Autorka długo trzymała w niepewności wszystkie zainteresowane czytelniczki, ale te wytrwałe mają teraz szansę na kontynuowanie swojej przygody u boku boskiego Gideona i urokliwej Evy. Jak zatem wygląda sytuacja ich związku?

Seks, czułe słowa, a nawet ślub. Mogłoby się wydawać, że w życiu Crossa i jego ukochanej już wszystko stanęło na dobrej drodze. Cóż może zniszczyć bowiem świeżo upieczone małżeństwo? Gideon i Eva ukrywają jednak przed światem decyzję pośpiesznego wstąpienia w tak poważny związek, utrzymując, że póki co są na etapie narzeczeństwa i planowania wesela. Jednakże nie wszystkim podoba się to, że para pragnie posunąć się tak daleko. Matka Gideona próbuje za wszelką cenę przekonać syna do tego, że decyzja o poślubienia Evy zniszczy jego życie. To jednak nic w porównaniu z innymi koszmarami przeszłości, które często nakrywają ciemnym płaszczem relację wiążącą tych dwoje. Byłe kobiety Gideona - zdesperowane, zazdrosne i zdolne do wszystkiego, nie zamierzają odpuścić tak łatwo. Na horyzoncie pojawia się także były partner Evy, a kobieta nie tak łatwo potrafi wyrzucić go ze swojego serca. Czy zatem miłość bohaterów okaże się na tyle silna, by pokonać wszystkie stawiane przed nimi bariery? Para oddala się od siebie, a ratunkiem dla nich mogą okazać się tylko oni sami…

Związek tytułowego Crossa i jego partnerki nigdy nie był łatwy. Presja otoczenia oraz powracające wspomnienia niejednokrotnie okazywały się bardzo szkodliwe. A jednak za każdym razem para jakoś wychodziła z tego cało, a wszystkie przebyte trudności tylko ich wzmacniały. Tym razem w ich związek wkrada się zazdrość i to poparta słusznymi obawami. Eva wspomina swojego byłego partnera, przez co Gideon czuje się prawdziwe zagrożony i bezradny. Nie chcąc uczestniczyć w terapii, podejmując się wyłącznie własnych rozwiązań, tylko pogrąża całą sytuację. Życia nie ułatwiają mu byłe partnerki, które wciąż łudzą się szansą na przerwanie więzi łączącej go z Evą. Myśl o nich wywołuje zaś w kobiecie uczucie niepewności i podejrzliwości. Skomplikowane małżeństwo przestaje dzielić ze sobą łóżko, chociaż nie oznacza to, że tym samym bohaterowie ograniczają swoje seksualne życie. Takowe bowiem ma miejsce przez cały czas, często jako sposób na złagodzenie napiętej atmosfery. Czy jednak seks może być rozwiązaniem na wszystkie problemy?

W czwartej części o słynnym Crossie życie toczy się równym rytmem, nie wprowadzając w związek bohaterów drastycznych zmian, które z każdym dniem zmieniałyby położenie ich relacji. Jednakże dochodzi tutaj do wielu niepewnych sytuacji, w przypadku których do końca nie możemy przewidzieć ich finału. Problemy rodzą się dookoła nich, ale także w ich wnętrzu, bo gdyby nie przeszłość, której ślady wciąż w sobie noszą, nic nie byłoby takie trudne.

Autorka i tym razem nie zapomniała o wielu pikantnych scenach, które odbywają się w różnych miejscach i na różne sposoby. Obok dzikiego seksu stoją jednak czułe słówka, bo Gideon Cross, pragnąc szczęścia swojej bogini, potrafi być słodki.

„ – Wszystko w porządku, aniołku? – zapytał, przytknąwszy wargi do mego czoła.
- Gdy jestem w twoich ramionach, życie nie może być lepsze”.
Losy bohaterów poznajemy z dwóch perspektyw – Evy i Gideona. Na przemian stają się oni narratorami relacjonującymi własne odczucia, rozterki i spostrzeżenia, a to pozwala lepiej ich zrozumieć i pojąć całą otaczającą ich sytuację. Świat kobiety i mężczyzny znacznie się różni, stąd taki sposób narracji z pewnością jest ciekawszy.

Niektórzy zarzucają tej części bierność. Oskarżają autorkę, że stworzyła „Wybór Crossa” dla zarobku, nie wnosząc tą książką nic nowego. Sądzę jednak, że wielbicielki Gideona mogą tutaj znaleźć spełnienie, bo przecież podany im na tacy często prezentuje swoje wdzięki, rozgrzewając serca i przypominając o tym, za co się go kocha. Czwarty tom serii polecam więc tym kobietom, które są ciekawe dalszych losów niezwykłego związku boga erotyzmu i chłonącej przekazywane rozkosze Evy. Wszystkie problemy i przeszkody mogą rozbijać wasze uczucia na drobne, ale wkrótce przychodzi ukojenie, które spaja wszystko w jedną, wielką i gorącą iskrę pożądania oraz namiętności.

„…Gideon  wniósł do mego życia światło. Akceptację i miłość. Bezpieczeństwo. Gideon zwrócił mi wolność, ofiarował życie bez panicznego strachu.”
A jak Gideon wpłynął na Wasze życie? Jeżeli chcecie przeżyć z nim kolejną przygodę, sięgnijcie po czwartą część. Na piątą, ostatnią już, jeszcze przyjdzie nam poczekać. Czym jest „Wybór Crossa” i jak zakończy się kryzys małżeństwa bohaterów? To musicie sprawdzić sobie sami.

moja ocena:  4+/6
tłumaczenie: Agnieszka Grodzka, Jan Stecki
tytuł oryginału: Captivated by You
wydawnictwo: Wielka Litera
data wydania: 28 stycznia 2015
liczba stron: 416



Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.

 

wtorek, 27 stycznia 2015

"Diabeł z więzienia dłużników" - Antonia Hodgson


Są takie miejsca, których próg boi się przekroczyć każdy z nas. Takie, od których się wzbraniamy, a sama ich nazwa wzbudza strach. Tam świat ma swoje własne prawa, a człowiek, aby przeżyć, musi porzucić swoje dawne „ja” i odbudować siebie na nowo, podporządkowując się panującym zasadom. Więzienie z zaostrzonym rygorem. W jego progach nie chciałby zawitać nikt z nas.  Tam ludzi traktuje się w „wyjątkowy” sposób, a w celach oczywiście brak telewizji i wygodnego łóżka. Więzienie, w którym ludzie tracą życie, bo popełnili błąd względem innych więźniów. Chcecie zerknąć za jego piekielne bramy? „Diabeł z więzienia dłużników” zaprasza do Marshalsea, na długą i pełną przeżyć wędrówkę pomiędzy jego murami.
 „Nikt nie odpowiedział na moje pukanie, więc powoli otworzyłem drzwi. Obrzydliwy kwaśno-słodki odór wylał się na korytarz. Nieuprana bielizna, łajno, pot… a pod tym wszystkim coś znacznie gorszego. Mięso. Rozkład – taki sam jak po stronie dla pospólstwa. Smród schwycił mnie za gardło”.
Tom Hawkins, lekkoduch znajdujący uciechę w burdelach i hazardzie, ma ostatnią szansę na spłacenie czynszu, ponieważ w innym wypadku trafi za kratki. Nie mając grosza przy duszy, za pożyczone pieniądze wygrywa sporą sumę, jednakże szybko zostaje obrabowany i wraz z tą chwilą jego nadzieja na wolność gaśnie. Tym właśnie sposobem, jako dłużnik, trafia do Marshalsea – więzienia, z którego mało kto wraca żywy. Jedyną szansą na przetrwanie za grubymi murami są pieniądze, a takowych Tomowi brak. Zapoznając się z zasadami, ciężko przywyknąć mu do nowej rzeczywistości. Poznając więzienne życie, szybko dowiaduje się o najistotniejszych sprawach. Dociera do niego między innymi wiadomość o tym, że niedawno został tam zamordowany mężczyzna, którego śmierć pragnie pomścić jego żona. Plotki o nieznanym zabójcy bywają różne, aczkolwiek wszystko wskazuje na to, że mordercą jest prawdopodobnie niejaki „diabeł” – człowiek wzbudzający respekt, ale zarazem i przerażenie. Tom dowiaduje się, że to właśnie z nim ma odtąd dzielić celę, a nocą, kiedy nadchodzi sen i gasną światła, może wydarzyć się wszystko…
„Ale diabeł nigdy nie śpi, prawda?”
XVIII wiek – to właśnie wtedy toczy się akcja powieści. Ciemne, grube mury Marshalsea witają Toma Hawkinsa. Młody, niemający bladego pojęcia o więziennym życiu, początkowo czuje się bardzo nieswojo. Jednakże nie mija zbyt wiele czasu, a znajduje sobie ludzi przychylnych mu, ale i szybko napotyka wrogów. Bohater zdaje sobie sprawę z tego, że nie zdoła przetrwać dzięki pieniądzom, które tutaj nieraz okazują się sprawą życia i śmierci. Przecież takowych nie ma. Dla niego pojawia się jednak inna szansa na wolność i ocalenie. Musi rozwiązać zagadkę śmierci zamordowanego kapitana, a takowa wije się krętą ścieżką i wyprowadza w ślepe uliczki. Czas jednak mija, warunki nie sprzyjają, a ukryty diabeł czyha.

źródło
Autorka powieści zbudowała bardzo ciekawy klimat dawnego więzienia, w którym ludzkie życie jest tyle warte, co parę dźwięczących w sakwie monet. Przedstawiła bohaterów tak bardzo od siebie różnych – od bezwzględnego naczelnika, po Judaszów, którzy dla pieniędzy są w stanie zrobić wszystko. Gnijące ciała, choroba zabierająca każdego dnia coraz to nowe ofiary oraz tortury, którym w dowolnej chwili może zostać poddany każdy. Ta budząca grozę i odrazę aura okazuje się doskonałym tłem dla akcji kryminału, bo przecież głównym tematem powinien być tutaj czołowy wątek. Bohater powieści, Tom, ma za zadanie rozwiązanie zaplątanej zagadki. Wśród wielu intryg, tajemnic i bezwzględności, z pewnością nie będzie mu łatwo. Okazuje się, że w Marshalsea każdy ma pobrudzone grzechem ręce, a nieraz ci, którzy na pozór wydają się przyjaciółmi, sprytnie ukrywają swoją drugą twarz. Trop potrafi być mylny,  tak jak zaskakujący potrafi być finał.

Antonia Hodgson stworzyła kryminał dotyczący zamierzchłych lat, który jednak z pewnością zadowoli każdego wielbiciela tego gatunku w czasach dzisiejszych. Płynne rozmieszczenie wydarzeń eliminuje momenty, w których czytelnik się nudzi. Tutaj przez cały czas akcja rozwija się i przybiera coraz to nowsze kształty. Różni bohaterowie, spora ilość podejrzanych i klimat niepewności  czynią z tej książki naprawdę godną polecenia lekturę. Co ważniejsze, autorka oparła tę książkę na faktach historycznych, a wielu pojawiających się tutaj bohaterów istniało naprawdę. Dla mnie ta uwaga czyni Diabła z więzienia dłużników jeszcze bardziej fascynującym.
 „Więc już poczułeś zapach śmierci?”
Jeżeli chciałbyś zmierzyć z nim swoje nozdrza, rozpocznij czytanie i daj się ponieść wyobraźni, która niczym wehikuł czasu przeniesie Cię do osiemnastowiecznego Londynu…

moja ocena: 5-/6
tłumaczenie: Stanisław Rek
tytuł oryginału: The Devil in the Marshalsea
wydawnictwo: Amber
data wydania: 13 stycznia 2015
liczba stron: 448
 
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Amber.

http://www.wydawnictwoamber.pl/ 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...