Seria wydana przez Sylvain Reynard zawładnęła sercem niejednej kobiety. Stąd dobra wiadomość, ponieważ w grudniu ma się ukazać trzecia część przygód profesora Gabriela i jego studentki. Angielski tytuł brzmi "Gabriel's Redemption" co w tłumaczeniu na język polski oznacza Odkupienie czy też wybawienie Gabriela. Ponoć premierę w wersji angielskiej przewiduje się na 3-go grudnia. Oby nasi tłumacze się postarali i wykonali swoją pracę jak najszybciej. Ciekawe co nowego wymyślił autor bądź też autorka książki (wciąż nieznana jest płeć Sylvain Reynard).
czwartek, 29 sierpnia 2013
Wymienię książkę "Joyland" na.....
Wymienię nowiuśką, nie czytaną książkę "Joyland" Stephena Kinga na którąś z podanych poniżej pozycji:
- "Bohaterka pustyni"
- "Baśnie Afrykańskie"
- "Dopóki cię nie zdobędę"
- "Blask" (Alexandra Adornetto)
- "Bohaterka pustyni"
- "Baśnie Afrykańskie"
- "Dopóki cię nie zdobędę"
- "Blask" (Alexandra Adornetto)
środa, 28 sierpnia 2013
Ślub, ślub, ślub ...... i po ślubie
Przez trzy lata planowaliśmy wesele po to, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Rezerwowanie sali, kamerzysty, fotografa i zespołu trzeba przecież wykonać z kilkuletnim wyprzedzeniem, jeśli się chce mieć dokładnie to, o co nam chodzi. Tydzień przed ślubem był szaleństwem. Masa spraw do załatwienia, stres ...... I po co to wszystko? Dwa dni minęły jak z bicza strzelił. W kościele przekonałam się o tym, że moje nerwy poszły na marne, bo przysięga to tak naprawdę nic stresującego. Kilka wypowiedzianych słów i już. A więc do przyszłych Młodych Panien - nie ma się czego bać! Teraz przekonałam się o tym sama.
Od ślubu minęło kilka dni, a ja dopiero dzisiaj w miarę się ogarnęłam. Wszędzie pełno jedzenia przywiezionego z restauracji, masa prezentów i spraw do załatwienia. Ale poradziłam sobie i wreszcie mogę powrócić do mojej książeczki pt. "Ptaszyna", którą męczę od ponad tygodnia, bo co zaczynam czytać, to pojawiają się jakieś nowe obowiązki. Mam nadzieję, że zasłużyłam na relaks i wreszcie przeczytam coś w błogim spokoju i nikt, ani nic mi tego nie przerwie.
Od ślubu minęło kilka dni, a ja dopiero dzisiaj w miarę się ogarnęłam. Wszędzie pełno jedzenia przywiezionego z restauracji, masa prezentów i spraw do załatwienia. Ale poradziłam sobie i wreszcie mogę powrócić do mojej książeczki pt. "Ptaszyna", którą męczę od ponad tygodnia, bo co zaczynam czytać, to pojawiają się jakieś nowe obowiązki. Mam nadzieję, że zasłużyłam na relaks i wreszcie przeczytam coś w błogim spokoju i nikt, ani nic mi tego nie przerwie.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Niespełnione "Obietnice po zmierzchu"
Wydawnictwo Hachette pokazało nam figę z makiem.
Wypuszczając na polski rynek serię „Po zmierzchu” wzbudziło nasze apetyty.
Najpierw „Namiętność po zmierzchu”, a następnie
„Sekrety po zmierzchu” – rozgrzały serce niejednej kobiety i zafascynowały
swoją historią. Druga część skończyła się tak, że koniecznie trzeba przeczytać
trzecią, która miała pojawić się w czasie wakacyjnym. Pojawiały się informacje
o tym, że trzeci tom przygód niezwykłej pary został oddany do druku. Kiedy to
nagle wydawnictwo Hachette ogłosiło, że rezygnuje z wydawania książek
segmentów: turystycznego, poradnikowego, oferty dziecięcej oraz literatury
faktu i beletrystyki. A więc „Obietnice po zmierzchu” nie zostaną wydane. I co
teraz? Od tego czasu nie pojawiła się żadna pozytywna informacja. Oczekujący
czytelnicy zostali na lodzie i nie wiadomo, czy kiedykolwiek trzecia część serii
„Po zmierzchu” pojawi się na polskim rynku. Być może tak, ale obyśmy jeszcze
wtedy pamiętali o czym jest w ogóle ta
książka….
Jeżeli wiecie coś nowego na ten temat, podzielcie się tym
w komentarzach. Zapraszam też do zapoznania się z moimi recenzjami dwóch
pierwszych tomów tej serii (zakładka maj 2013).
wtorek, 20 sierpnia 2013
"Dla Ciebie wszystko" Nicholas Sparks
Nicholas Sparks znany mi
był tylko ze słyszenia. Na półkach księgarni często też widywałam jego nazwisko, a
jednak nie mogłam jakoś przekonać się do tego, aby kupić książki tego autora.
Kiedy przez przypadek zobaczyłam dwa filmy „Ostatnia piosenka” oraz „I wciąż ją
kocham” nakręcone na podstawie książek pana Sparks’a. Od razu pobiegłam kupić
oba te tytuły (oczywiście nie myślę tutaj o płytach DVD, a właśnie o
książkach). Do dzisiaj jednak nie udało mi się przeczytać tych książek, ale
czekają na swoją kolej. W tym czasie w moje ręce wpadła inna powieść Nicholasa,
jedna z nowszych. „Dla Ciebie wszystko” zaintrygowało mnie streszczeniem, które
zapowiadało całkiem ciekawą historię.
Amanda oraz Dawson
przeżywają młodzieńczą miłość. Nie jest to jednak błahe uczucie, któremu będzie
dane zaniknąć. Ona – pochodząca z wykwintnego, pełnego tradycji domu, on –
członek bandyckiej rodziny, której reputacja pozostawia wiele do życzenia. Czy
taki związek ma szansę na przetrwanie? Chłopak jednak odstaje od swoich
krewnych. Pełen spokoju i dobroci, pragnie wieść szczęśliwe, pełne uczciwości
życie. Matka Amandy zdaje się jednak tego nie dostrzegać, ponieważ planuje dla
dziewczyny całkiem inną przyszłość. Młodzi kochankowie jednak nieustannie
spotykają się. Romantyczne schadzki w garażu i ta namiętność przepełniona
prawdziwym uczuciem – wszystko ma miejsce do momentu, kiedy pewne wydarzenie
zmienia losy tych dwojga. I tak przychodzi im się rozstać na bardzo długi okres
czasu, do chwili, kiedy stają się już dojrzałymi ludźmi. Amanda – mającą męża i
gromadkę dzieci oraz Dawson – żyjący
samotnie i pracujący na platformach wiertniczych, spotykają się na pogrzebie
pewnego staruszka, który zajmował dość istotne miejsce w ich przeszłości. Jak
będzie wyglądało ich pierwsze spotkanie? Czy od razu siebie rozpoznają? Jak
zareagują? Tego nie zdradzę.
„Dla Ciebie wszystko” to
historia ukazująca życie, które często bywa niesprawiedliwe. Trudne wybory,
które nie zawsze okazują się słuszne, moralność – której mimo wszystko czasami
ciężko jest bronić i miłość – która mimo swojej potęgi nieraz musi być skrywana
i tłumiona na rzecz innego, niekoniecznie lepszego losu.
Dawson – mężczyzna, który
pomimo trudnych doświadczeń, kroczy przez życie z honorem. Czasami zbyt
obarczający siebie winą człowiek, który pragnie dobra bardziej dla innych,
aniżeli dla siebie. Kochając Amandę, nie chce pozbawiać jej rodzinnego
szczęścia, a jednak nie potrafi wyzbyć się pragnienia bycia z nią.
Amanda – matka dzieci i
żona mężczyzny, który ma problemy z alkoholem. Próbująca posklejać jakoś
rujnującą się rodzinę, biegnąc przez życie staje nad przepaścią, gdzie zarówno
skok w otchłań jak i zawrócenie okazują się nie do końca dobre. Czy będzie w
stanie pozbawić dzieci ojca na rzecz swojego uczucia? A może dalej pozostanie
nieszczęśliwa, niszcząc ostatnią szansę na ratunek swojej miłości…
Książka zapewniająca
paletę emocji. Radość, nadzieja, żal, smutek – wszystko to rodzi się w nas,
ponieważ kreowane postacie są tak wiarygodne, jakbyśmy sami mieli okazję je
spotkać.
„Dla Ciebie wszystko” to
idealna pozycja dla romantyczek, dla kobiet, które dopiero szukają idealnej
miłości, ale i dla tych, które już ją znalazły. Ja czytałam tą książkę około
pięciu dni. Zazwyczaj dobra książka to dla mnie kwestia dwóch – trzech dni, ale
tym razem szykuję się do ślubu, który ma miejsce za 4 doby. Nie mam więc tyle
czasu. Gdyby nie to, pewnie uporałabym się z tym o wiele szybciej. Mnie ta
historia urzekła i z pewnością jeszcze kiedyś sięgnę po kolejne dzieła pana
Nicholasa Sparks’a. Mam nadzieję, że okażą się tak dobre, jak „Dla Ciebie
wszystko”.
Moja ocena: 4/5
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Za kilka dni ślub ...
W sobotę, 24 sierpnia, odbędzie się dla mnie mega ważne wydarzenie. Wychodzę za mąż! Już udziela mi się stres, a kiedy w zeszłym tygodniu poszłam do kościoła obejrzeć całą ceremonię, żeby wiedzieć co, gdzie i jak, przeżywałam to tak, jakbym sama już tam stała. Ten tydzień to wariactwo. Każdego dnia coś załatwiamy. Niełatwo dopiąć wszystko na ostatni guzik. Kończę właśnie czytać "Dla Ciebie wszystko" Nicholasa Sparks'a, więc niedługo pojawi się recenzja tej książki. Ciężko znaleźć chwilę na relaks z książką, ale jakoś staram się wygospodarować sobie czas. Trzymajcie za mnie kciuki i życzcie mi samych prezentów bogatych w książki ;)
czwartek, 15 sierpnia 2013
Premiera drugiego tomu Ostatniej spowiedzi przesunięta!
Recenzję pierwszego tomu możecie znaleźć na moim blogu w zakładce z lipcowymi recenzjami (po prawej stronie).
"Serce tygrysicy" - Aisling Juanjuan Shen
Serce tygrysicy to prawdziwa historia dziewczyny, która wzięła własne życie w swoje ręce i tylko dzięki temu zdobyła tak wiele…
Chiny – to właśnie tam urodziła się
bohaterka książki. Kraj, w którym zasady, tradycje i ludzie tak bardzo
różnią się od typowych, europejskich, dobrze nam znanych kanonów. W
biednej, wieśniaczej rodzinie, Aisling musiała zajmować się uprawą ryżu.
Cały dzień spędzony na bagnistych poletkach nie był jednak wynagradzany
w domu. Jako mała dziewczynka, bohaterka książki nie zaznała ukojenia.
Była bita i traktowana o wiele gorzej, aniżeli jej siostra. Brak
rodzinnych ambicji, matka, która zaczęła spotykać się z innym mężczyzną
(przez co mawiano, że się sprzedała) oraz ojciec, który w tym wszystkim
pozostawał bierny, jakby miał serce z kamienia – to wszystko powodowało
bunt w sercu Aisling. Nie śmiała się jednak ona sprzeciwiać własnej
rodzinie, stąd też pozostawała posłuszna. Odskocznią od ponurej
rzeczywistości była szkoła, do której młodej bohaterce szczęśliwie udało
się trafić. To ona dała jej przepustkę na lepszą przyszłość. Kobieta
niedługo została nauczycielką, aczkolwiek praca ta pozostawiała wiele do
życzenia. Pokój, w którym mieszkała dziewczyna składał się z surowych
ścian i łóżka, a zakurzona, betonowa podłoga zapewne nie dodawała uroku.
Stąd też Aisling marząc o lepszym życiu, zaczęła ryzykować i poświęcać
wszystko, co miała, aby poprawić swój byt. Dokąd ją to zaprowadziło? Czy
chińska wieś to granica nie do przebycia? Bardzo zachęcam Was do tego,
abyście się przekonali sami.
Trudne dzieciństwo, opuszczenie rodziny,
zranione przez mężczyzn serce i wykorzystane ciało to cena, jaką
kobieta musiała zapłacić za lepsze życie. Czy strata dziecka,
upokorzenie i wylane łzy, są w stanie kiedykolwiek zniknąć z poranionej
cierpieniem duszy? My żyjemy w luksusie i nigdy nie będziemy mieli
okazji docenić tego, jak wiele muszą poświęcić inni, aby dojść do
naszego stanu.
Na podstawie prawdziwej historii
chińskiej dziewczyny, możemy odkryć cząstkę tego, co dzieje się właśnie
w Chinach. Takowe często znane są z odnoszącej sukces produkcji, która
rozprzestrzenia się na całym świecie. Jednakże w tym wszystkim mało
kiedy wspominani są ludzie, których kosztem to wszystko ma miejsce.
Aisling porzuciła swoje życie, upadła i dała się upokorzyć, poświęciła
wszystko, czy zwyciężyła?
Piękna historia o silnej, ale i jakże
wrażliwej kobiecie. To opowieść o człowieku, który swoim trzeźwym, ale i
naiwnym spojrzeniem na świat doszedł tak daleko. Książka pozwala ona
docenić nasze życie. Dzięki temu jesteśmy w stanie zrozumieć, jak małe
są nasze problemy. Kiedy będziemy chcieli kolejny raz narzekać na to,
jak źle się mamy, radzę przypomnieć sobie treść Serca tygrysicy.
Dobra narracja, ciekawy splot zdarzeń –
który na dodatek jest prawdziwy, oraz piękne porównania i metafory – to
wszystko powoduje, że książkę czyta się szybko. Nieraz ciężko nam
uwierzyć w to, że takie rzeczy naprawdę mają miejsce. A jednak, jak się
okazuje, mają.
Serce tygrysicy polecam szczególnie kobietom – nie tylko tym
starszym. Myślę, że będzie to też dobra lektura dla młodzieży, jako
przestroga, ale i instrukcja, bo dzięki niej można wyciągnąć takie
wnioski jak to, że nie ważne jest nasze pochodzenie i to, w jakim
otoczeniu dorastamy. Nie można się nad kimś litować, bo miał takich, a
nie innych rodziców. To my bierzemy odpowiedzialność za nasze życie. To
my mamy zdolność dostrzegania tego co dobre, a co złe i to my, dzięki
naszej wolności i umiejętnościom możemy spełniać własne marzenia, tak
jak zrobiła to Aisling.
„Chciało mi się płakać, jakby te pieniądze były schowane
wśród kolczastych krzewów, a ja musiałam pełzać między nimi i gołymi rękami
odsuwać cierniste gałęzie, kiedy zaś je znalazłam, miałam poranioną, krwawiącą
skórę”.
/Aisling Juanjuan Shen
– „Serce Tygrysicy”/
Moja ocena - 5/5
sobota, 10 sierpnia 2013
"Wszystkie grzechy nieboszczyka" - Iwona Mejza
Bywają takie książki, które zostają nam w pamięci przez
długi czas. Kiedy kończymy ich czytanie, odczuwamy ogromną pustkę. Są też
takie, które nudzą nas do tego stopnia, że po przewertowaniu kilku stron
odkładamy je na półkę, nie wracając już do nich. „Wszystkie grzechy
nieboszczyka” pani Iwony Mejzy, to z pewnością taka pozycja, która według mojej
opinii nie kwalifikuje się ani do pierwszego, ani do drugiego, wspomnianego
przeze mnie, typu książki. Jest obojętna i właśnie dlatego mam przed sobą trudne zadanie, bo
nie mam pojęcia jak skonstruować recenzję tak, aby nie została źle odebrana.
Może na początek co nieco o samej autorce. Jak podaje
strona „Lubimy Czytać”: Iwona Mejza to zagorzała wielbicielka książek Joanny
Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od lat czyta i kolekcjonuje powieści
kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści
Milicyjnej Mord. Pisze powieści i opowiadania kryminalne, a w wolnym czasie fotografuje
i zajmuje się ogrodem.
„Wszystkie grzechy nieboszczyka” to lekki kryminał, który
na pewno nie przestraszy, ale może za to, wręcz przeciwnie, wprowadzić w błogi,
spokojny nastrój.
Bohaterką książki jest pani Bożenka – pracownica firmy
ubezpieczeniowej. Pewnego dnia, jak zwykle przychodząc do pracy wcześniej,
widzi pod swoim biurkiem coś, czego nigdy by się nie spodziewała. Otóż jej
oczom ukazuje się trup i to wcale nie taki obcy. Jest nim jeden z niedawno
zatrudnionych pracowników. Wkrótce rozpoczyna się śledztwo. Policjanci, jak to
zwykle bywa, zaczynają przesłuchiwać całą kadrę i snuć rozmaite domysły. I właśnie
głównie tak prezentuje się cała fabuła książki. Nie jest jednak tak nudno,
ponieważ liczba ofiar wkrótce się zwiększa. Pojawiają się nie jeden, nie dwa, a
trzy trupy! Co ich łączy? Czy mordercą jest jedna osoba i czy jest to ktoś
zatrudniony w firmie? Tego Wam nie powiem. Cała akcja przeplatana jest
pojawianiem się nowych bohaterów. Każdy z pracowników firmy ma coś do powiedzenia,
ale i coś do ukrycia. Otóż jak to często bywa, okazuje się, że owy zakład pracy
nie zawsze prowadził czyste interesy. W tej książce spotkamy mniej i bardziej
mądre kobiety, podatnych na damskie zaloty panów, ludzi trzeźwo myślących oraz
tych, którzy działają pod wpływem impulsu. Krótko mówiąc – cała mieszanka
osobowości. Ale cały ten natłok bohaterów sprawił, że nie do końca mogłam się w
tym wszystkim połapać. Już sama potem nie wiedziałam kto jest kim. „Wszystkie
grzechy nieboszczyka” to przyjemna książka, którą możemy zabrać ze sobą
wszędzie. Nie dość, że lekka to i format akurat taki wygodny do ręki. Nie
powiem jednak, aby akcja jakoś specjalnie mnie zachwyciła i wciągnęła. Nie do
końca byłam ciekawa, co może się wydarzyć dalej, ale jakoś dobrnęłam do końca i
nie mogę stwierdzić, że tego żałuję. Bohaterowie są momentami zabawni, ale z
nieco zbyt płaskimi charakterami. A sam wątek nawet ciekawy, chociaż momentami
robiło się troszeczkę nudnawo.
Dobrze jest
więc, w celu wyklarowania wszystkiego, wyszczególnić wady i zalety książki.
Do zalet
należy niewątpliwie humor i ciekawy pomysł autorki.
Do wad –
nudny rozwój akcji oraz zbyt duża ilość bohaterów.
Po przeczytaniu książki ma się wrażenie, że jej
autorka musi być naprawdę miłą osobą. Te słownictwo, dialogi i kreowanie
postaci z pewnością są dziełem kogoś wesołego, z poczuciem humoru i dystansem
do samego siebie.
„Wszystkie grzechy nieboszczyka” to książka, można
powiedzieć, dla każdego. Aczkolwiek nie
sądzę, aby zadowoliła się nią młodzież. Polecam więc osobom dojrzalszym, nie ze
względu na skomplikowaną treść, ale na charakter całej książki. Na licznych stronach internetowych
widziałam, że pozycja ta ma wielu zwolenników. Ja jednak, po rozważeniu wad i
zalet, nie będę się do nich zaliczała. To nie mój typ, nie mój styl i nie moja
bajka.
Chciałam też serdecznie podziękować pani Iwonie za przesłanie
mi tej książki. Życzę dalszych sukcesów i oby pani na tej jednej książce nie
poprzestała (a wyczytałam, że ponoć we wrześniu ma się pojawić kolejna).
Moja ocena – 3 / 5
środa, 7 sierpnia 2013
"Moja kuchnia" - Anna Piot
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, aby włączyć
Wasze pociechy do pracy w kuchni? Wielu z nas uważa ten pomysł za niezbyt
udany. Dzieci przecież nie mają pojęcia o gotowaniu. Zaś mąka, cukier czy też
nawet i olej w ich rączkach zwiastuje kuchnię pełną brudu i plam. A więc po co
dokładać sobie pracy. Wielu z nas wychodzi z takiego założenia i właśnie tutaj
tkwi ogromny błąd. O tym, jak wspaniałym pomysłem może być zainteresowanie dziecka
kuchnią, przekonuje wspaniała książka wydawnictwa Jedność – „Moja kuchnia”.
96 przepięknie wykonanych stron, oprawionych twardą okładką,
może stać się dla nas niezwykłą inspiracją. Od teraz Ty i Twoje dziecko możecie
znaleźć wspólny język, a to dzisiaj jest nie lada wyczynem. W dobie komputerów
dzieci zamykają się w sobie zapominając o rozwoju swoich pasji. A przecież poprzez
gotowanie można łączyć przyjemne z pożytecznym.
„Moja kuchnia” jest swego rodzaju instrukcją, która uczy zachowania
w kuchni zarówno w przypadku rodziców, którzy powinni brać odpowiedzialność za
swoje dziecko i dbać o jego bezpieczeństwo, jak i w przypadku dzieci, które
mogą poznać zasady mające istotną rangę we wzajemnej współpracy. Książeczka
przedstawia naszym pociechom świat kuchni od takiej strony, od jakiej nigdy go
nie znały. To pomaga rozwijać pasje, które być może w przyszłości korzystnie
zaowocują. „Moja kuchnia” to także zarazem książka z przepisami. Starannie
wyselekcjonowane receptury są zdrowe, pyszne i łatwe w przygotowaniu tak, aby
dzieci wraz z niewielką pomocą rodziców, mogły zrobić coś, z czego będą dumne.
Czyż to nie wspaniałe? Po przeczytaniu tej książki każdy rodzic może zrozumieć
to, jak wspaniałym pomysłem może być gotowanie z dzieckiem.
„Moja kuchnia” to przewodnik po kuchni napisany w taki
sposób, aby każde dziecko mogło go zrozumieć i z niego korzystać. Każdy przepis
wzbogacony jest wspaniałymi ilustracjami, gdzie w każdym przypadku możemy
zobaczyć wesołe, gotujące dziecko. Dzięki temu nasze pociechy mogą zrozumieć
to, że ich rówieśnicy również spędzają czas w ten sposób i są szczęśliwi.
Owa książka to szansa na wspaniałą zabawę i wspólny czas
spędzony w gronie najbliższych.
Spis treści książki podzielony jest na 8 kategorii:
1. Praktyka
w kuchni
2. Mamy
święto
3. Jemy
palcami
4. Szaszłyki,
tarty, ryby zawijane jak cukierki
5. Kluski,
ryż i ziemniaki
6. Warzywa
i owoce
7. Desery
i słodkości
8. Quiz
Każdy przepis opatrzony jest oznakowaniem, które
podpowiada jaki jest poziom trudności wykonania, jaka jest cena dania oraz jaki
czas będzie musiało poświęcić dziecko i rodzic. Dodatkowo wypisany jest cały
potrzebny sprzęt – a więc jest wszystko to, co potrzeba, a nawet więcej.
Wypisane kolejne etapy wykonywania dań w zrozumiały
sposób trafiają do dziecka, które z czasem zrozumie, że aby dobrze się bawić,
wcale nie trzeba używać komputera. A satysfakcja z wykonanych potraw to
największa radość na świecie.
Serdecznie polecam
Moja ocena – 5/5
Subskrybuj:
Posty (Atom)