Czy w życiu warto snuć dalekosiężne plany? Zdaje się, że nieprzewidywalność
jutra może od tak przekreślić je wszystkie. Gonimy za karierą, wijemy swoje
gniazdka, a potem przychodzi taki moment, który uświadamia nam, że to wszystko
nie miało głębszego sensu. Bo teraźniejszość postanowiła przeprowadzić swoją
własną weryfikację spraw. Takim wstępem chciałam zabrać Was na parę słów
dotyczących książki „Dom Beaty” Anny Kucharskiej, którą mój blog ma okazję
objąć patronatem. Dziś będzie o ucieczce od przeszłości, starej miłości, która
nie rdzewieje i o pewnym testamencie, który skłania do powrotu. Siadajcie
wygodnie i czytajcie.
ZARYS FABUŁY
Kiedy Beata
osiadła w Stanach Zjednoczonych, wiodąc tam w miarę poukładane życie, planowała
pojednawszy powrót w rodzinne strony, odkładając jednak tę wizję na kiedyś.
Teraz jednak jest już za późno, a myśl o tym, że już nigdy nie będzie mogła
szczerze porozmawiać z ojcem, którego zostawiła, sprawia jej ból. Nie jednak
sam jego pogrzeb skłania ją do powrotu w Bieszczady, a pozostawiony testament,
w którym została uznana za spadkobierczynię. Jakże wielkie okazuje się
zdziwienie Beaty, który na miejscu odkrywa, że stała się właścicielką nie starego
domu, ale całego ośrodka, w który jej ojciec zainwestował całe oszczędności
życia. Czy powinna go sprzedać i wrócić na amerykańskie ziemie? Tak planuje
zrobić…
Sprawę utrudnia
jednak fakt, że nie tak łatwo znaleźć potencjalnego kupca, który zechce
przystać na jej warunki. I że na horyzoncie pojawia się Michał, jej miłość
sprzed lat, mężczyzna, na widok którego serce wciąż płata jej figla. Czy tym
razem wygra chęć walki o prawdziwe szczęście, a może paraliżujący strach przed
wspomnieniami przeszłości? Czy Wetlina na powrót stanie się prawdziwym „domem”
Beaty?
ZAGUBIONA BEATA
Główna bohaterka to kobieta, która gdzieś po drodze zagubiła poczucie więzi z rodzinną przeszłością.
Zaniechawszy kontaktów z ojcem, teraz zdaje się nie poczuwać do
odpowiedzialności za pozostawiony przez niego spadek. Sprzeda i będzie po
problemie, a ona będzie mogła wrócić do siebie i zapomnieć. Bo tak jest
wygodniej. Mogłoby się zatem wydawać, że
mamy do czynienia z zimną i mało sympatyczną osobą, a jednak takie
potraktowanie Beaty byłoby bardzo niesprawiedliwe.
O ile na samym początku niekoniecznie pałałam do niej wybitną sympatią, o tyle
dokładne poznanie jej portretu
psychologicznego pozwoliło mi ją zrozumieć. Podłożem jej zachowania nie są
kaprysy, a bolesna przeszłość, na
wskutek której uciekła. Owszem, zraniła przy tym innych i nie skorzystała z
szansy naprawienia swoich błędów. Ale tak właśnie kończą się nieprzepracowane problemy. Czy Beata
zrozumie na czas, że los zsyła jej kolejną szansę na szczęście? Tego zdradzić
Wam nie mogę.
DRUGI PLAN
Na drugim planie Michał,
mężczyzna z sercem na dłoni. Bardzo otwarty, dobry, szczerze przedstawiający
swoje uczucia, które najwyraźniej przez te wszystkie lata nie osłabły. To
jego Beata zostawiła pomimo tego, że tworzyli całkiem udaną parą. Jako że Beata
staje się tą bardzo skomplikowaną postacią książki, dla równowagi u Michała autorka postawiła na prostotę.
To nie jest bohater, który w jakikolwiek sposób potrafi zaskoczyć. Cichy, ciepły, pomocny, cały czas taki sam.
Jest także nieżyjący już ojciec głównej
bohaterki, który akcentuje swoją obecność w liście i pozostawianym testamencie, jest pracownica ośrodka, która w
Beacie wyzwala pewną zazdrość, w
końcu są postaci, które pojawiają się w najmniej
oczekiwanym momencie, mocno mieszając
w planach Beaty i uświadamiając, że nie wszystko w życiu może być takie proste.
TEMPO AKCJI
Akcja książki miewa naprawdę różne etapy, które nie pozwalają mi nazwać jej ani stateczną, ani
zawrotną. Autorka zatrzymuje się przy
opisach Bieszczad, pachnących powietrzu, drewnianych domkach, przy „kwiatach”
stanowiących jeden z głównych motywów tej powieści. Malowniczym słowem buduje
przytulny klimat, skupia się na emocjach
i wewnętrznych rozterkach po to, by potem wprowadzić w fabułę nieprzewidywalny zwrot. Przyszedł taki
moment, kiedy zaczęłam się zastanawiać, czy jeszcze coś w ogóle może mnie zaskoczyć.
Już wszystko było raczej jasne i przewidywalne, kiedy nagle nastąpił strzał znikąd. Książka posiada więc
wątki dalekie od oczywistości.
O CZYM JEST TA
POWIEŚĆ? PODSUMOWANIE
„Dom Beaty” to historia o odrzuconej miłości, o trudnych wspomnieniach przeszłości, bolesnej utracie, zawiedzionym zaufaniu, o ucieczce. Historia, w której przeszłość zostaje zestawiona z
teraźniejszością. O upływającym czasie, który wiele może zmienić, a zarazem
wiele spraw wciąż pozostaje takich samych. Nie ma tutaj wybuchów namiętności,
mamy raczej uczucie skupione na sferze
mentalnej. Jest ciepło
rodzinnych stron, swojski klimat, jest refleksja
dotycząca wartości ludzkiego życia, są wyrzuty sumienia i nieprzepracowane
problemy, na które wreszcie nadszedł czas rozliczenia. Kolejną powieść Anny
Kucharskiej polecam wielbicielkom
dobrych, polskich powieści obyczajowych, w których nie brakuje ani malowniczych
opisów, ani ciepłej atmosfery, rodzinnych tajemnic czy miłości.
Za możliwość
objęcia patronatem tej powieści bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos.
Przeczytałabym teraz coś takiego spokojnego, z malowniczymi opisami i miłością w tle. :)
OdpowiedzUsuńLubię dobre polskie powieści obyczajowe, więc jestem na tak.
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńTo książka wprost dla mnie :-) Na pewno po nią sięgnę, bardzo się wyciszam czytając takie powieści. Widzę, że obok polecasz Lucyfera - czytałam całą serię i zresztą też posiadam. Tryska erotyzmem, ale dobrze się czyta, bo też dość ciekawa i tajemnicza historia spaja trzy tomy.
OdpowiedzUsuńCzytałam już jedną pochlebną opinię i od tamtej pory mam na oku tą powieść :)
OdpowiedzUsuńGratuluję ciekawego patronatu. 😊
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem czy sięgnę po tę książkę. Gratuluję patronatu.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu! Zaciekawiła mnie ta książka, lubię bowiem takie klimaty - klimatyczne miejsce, ciepła atmosfera, tajemnice, miłość... Zapisuję tytuł ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka już do mnie trafiła. Z przyjemnością będę czytać.
OdpowiedzUsuń