Moi Kochani,
Swoją przygodę z blogiem (tak na poważnie) rozpoczęłam w zeszłym roku. Od tego czasu zyskałam paru obserwatorów i naprawdę nie narzekam na ilość codziennych odwiedzin. Widząc, że ktoś czyta to, co napisałam i wiedząc, że mogę komuś pomóc, czuję się naprawdę szczęśliwa. Nigdy nie zrezygnuję z czytania, bo to coś, co kocham, a na takie czynności zawsze znajdzie się czas.
Jednakże ilekroć wchodzę na słynne blogi recenzentów, jestem zasmucona. Niektórzy chwalą się tym, że prowadzą bloga już rok czy chociażby dwa, zaś zerkając na ilość osób obserwujących, ja ze swoim blogiem nie dorastam im do pięt...
Zatem co robię źle? Może podpowiecie. Każda rada jest cenna. Naprawdę nie chcę wpychać się na blogi innych osób i tam reklamować się nieproszona, bo wiem, że kogoś może to oburzać.
A może ktoś z Was zechciałby współpracować ze mną w taki sposób, że ja zareklamowałabym Wasz blog na moim, a Wy mój na Waszym?;) To chyba byłoby sprawiedliwe, a naprawdę byście mi pomogli. Każda jedna Wasza pomoc to dla mnie naprawdę wiele.
Z góry z całego serca dziękuję
czwartek, 30 stycznia 2014
środa, 29 stycznia 2014
"Namibia. 9000 km afrykańskiej przygody" - Anna Olej Kobus, Krzysztof Kobus
Książka „Namibia. 9000 km afrykańskiej przygody”
zapowiadała doskonałą przygodę także i dla mnie. Sami przecież macie świadomość
tego, że wraz z dobrą książką można przeżyć naprawdę wiele ciekawych momentów.
Ze streszczenia dowiedziałam się, że małżeństwo z małymi dziećmi (2 i 3 latka)
wybrało się w dziką podróż po Afryce. I właśnie to bardzo mnie zainteresowało.
Bo jakże można podróżować z tak małymi dziećmi, w tak niebezpiecznym kraju,
podczas gdy nasza kultura ukierunkowuje nas tak, abyśmy chuchali i dmuchali na
tak małe istoty. Jak się okazuje, taka podróż z dziećmi może być bardzo
ciekawa, zaś dla maluchów jest o wiele lepszą lekcją, niż najnowsze zabawki
edukacyjne podawane w czystych i sterylnych domach.
Autorami książki są Anna Olej Kobus i Krzysztof Kobus.
Małżeństwo, które nie bało się podjąć ryzyka i zrealizować marzeń. Za to chylę
przed nimi czoła. Swoją przygodę z Afryką opisali w bardzo przystępny, zabawny
i interesujący sposób.
Wypożyczając terenowy samochód z namiotem na dachu,
wyruszyli przed siebie. Przejeżdżali przez pustynię, przez tereny zamieszkałe
przez dzikie i niebezpieczne zwierzęta oraz przez wioski tamtejszych plemion.
Na swojej drodze spotykali najróżniejszych ludzi – od buszmenów, po
podróżujących Polaków! A każdy wniósł do ich życia coś nowego.
A co na to wszystko dzieci? Maluchy przeżywały całą
przygodę po swojemu. Autorzy książki doskonale odzwierciedlili ich punkt
widzenia, co nieraz było bardzo zabawne. Bo kto inny, aniżeli dziecko, może
bardziej bać się psa od geparda bądź też przemawiać do napotkanych zwierząt z
wiarą, że jest się zrozumianym.
Każdy z nas ma jakieś wyobrażenia o kontynencie Afryki.
Czy są one prawdziwe? Nie wiemy i nie dowiemy się, dopóki sami tego nie
sprawdzimy.
Rodzina Kobus miała okazję przekonać się o tym, jak jest
naprawdę. To oni poznali życie ludów Namibii, to oni mieli okazję obejrzeć jak
naprawdę wygląda przepiękny i odmienny, ale nieraz monotonny krajobraz afrykańskiego
kontynentu. Mieli także okazję docenić to, jak cenna i szanowana może być woda.
Bardzo podobało mi się to, że ci ludzie podróżując,
nikomu nie wadzili. Nie ingerowali w środowisko i stosowali się do wyznaczonych
reguł i zasad.
Cenię ich odwagę, wyobraźnię i zdecydowanie, bo tylko
dzięki temu wyruszyli we wspaniałą przygodę, której z pewnością nie zapomną do
końca życia.
Dali także przykład tego, że podróżowanie z tak małymi dziećmi
jest możliwe. Nie jest bardziej uciążliwe
czy też ograniczające. Jest po prostu inne, bo daje inne możliwości i
perspektywy.
Rodzina Kobus opisuje Afrykę taką, jaką ją zastała.
Szczerze i bez ogródek opowiadając o tym, co wydawało się im naturalne, a co
było zaskoczeniem. Autorzy podają nam nie to, co chcielibyśmy przeczytać, ale
to, co ma miejsce naprawdę. Czy taka prawda się nam spodoba? Każdy musi ocenić
to sam.
Książka wzbogacona jest o interesujące wstawki w formie
ciekawostek na temat różnych miejsc, obiektów, zwyczajów czy organizacji.
Czytelnik co chwilę natyka się także na przepiękne fotografie, których nieraz
naprawdę można pozazdrościć.
Ja niewątpliwie bardzo zachęcam do przeczytania tej
pozycji książkowej. Z nią możecie powędrować w bardzo odległe zakątki własnej
wyobraźni. Tym, którzy kochają przygody – polecam.
Moja ocena – 4,5/5
niedziela, 26 stycznia 2014
Martyna Wojciechowska - Kobieta na krańcu świata i jeszcze dalej...
Każdy z nas ma jakichś ulubionych pisarzy. Jeżeli chodzi
o mnie i o książki podróżnicze, ostatnio wspominałam o tym, że przepadam za
panem Cejrowskim. Chciałam jeszcze wspomnieć o kobiecie, której opisy podróży
także bardzo mnie fascynują. I z pewnością nie jest to Beata Pawlikowska – broń
Boże. Mowa o Martynie Wojciechowskiej.
Sporo jej książek przeczytałam już dosyć dawno, więc nie
będę tutaj wypisywała szczegółowych recenzji. Chciałam jednak wspomnieć o
całokształcie. Poniżej na zdjęciu prezentuję książki Martyny Wojciechowskiej,
jakie udało mi się zgromadzić w mojej domowej biblioteczce.
Seria „Kobieta na krańcu świata” to opis życia różnych
kobiet z całego świata. Niektóre z nich bardzo uzależnione od swoich rodzin i
mężów, inni zaś całkiem odwrotnie – bardzo niezależne. Wszystkie jednak
podlegają presji kultury i obyczajów, w obrębie których się wychowywały. Stąd
możemy poznać tak różne od siebie sylwetki osób. Martyna Wojciechowska
podróżując po całym globie, spotyka się z owymi kobietami i poznaje ich życie.
Następnie wybiera najciekawsze i najbardziej istotne fakty, po czym je opisuje.
To wszystko zaś idealnie komponuje się w książkach pani Martyny, które czyta
się szybko i z wielkim zainteresowaniem. Nie ma tutaj nudnych faktów, o których
możemy przeczytać w internetowej encyklopedii. Czytając dostajemy porcję
ciekawostek uzupełnionych bardzo ładnymi zdjęciami.
Martyna Wojciechowska wydała ową serię podróżując z ekipą
telewizyjną, bo przy tym wszystkim kręcony był program telewizyjny. Czasami w książce wspominani są pozostali
członkowie ekspedycji, ale to nie przeszkadza, bo na głównym planie jest pani
Martyna i jej bohaterki z całego świata.
Co cenię, Martyna podróżując nie wybrzydza. Stara się
zrozumieć życie innych próbując robić to, co oni, a nieraz wymaga to sporej
ilości wysiłku. Próbuje wszystkich potraw nie chcąc nikogo urazić, a bywa i
tak, że są to rzeczy w nasze kulturze niejadalne.
„Zapisku (pod)różne” to także zbiór ciekawych przygód.
Sporo z nich wydarzyło się podczas kręcenia odcinków „Misja Martyna”. Autorka
opisuje wydarzenia zabawne, przerażające, wesołe i smutne – ale jedno jest
pewne, że każde z nich jest bardzo wyjątkowe.
„Etiopia. Ale czad” skupia się na życiu ludzi Afryki. Książkę
tę czytałam już dosyć dawno, więc na ten temat nie będę się tutaj dłużej
rozpisywała.
„Wietnam” oraz „Kenia” to niewielkie tomiki wchodzące w
skład mini serii. Takowych jest wiele, ale ja mam tylko dwa. Jeżeli komuś
spodobały się książki „Kobieta na krańcu świata” to przygody w nich opisane są
nieco bardziej rozlegle opowiedziane w
tych właśnie książeczkach. Można je kupić w niewysokiej cenie. Jedna kosztuje
około 10 zł. Przeczytanie takiego tomiku
zabiera przeszło pół godziny. Jest jednak ciekawie.
„Auto Maniaczka” to tym razem nieco inny wątek z życia
Martyny Wojciechowskiej. W tej książce autorka opisuje swoją pasję związaną z
pojazdami i wspomina głównie o niezwykle pasjonującym Rajdzie Dakar. Przyznam
jednak, że jest to jedyna książka Martyny, którą mam i jeszcze jej nie
przeczytałam.
Martyna Wojciechowska pisze ciekawie. Podziwiam ją za odwagę,
bo niewątpliwie się nią wykazuje. Nie boi się wspominać o swoich porażkach i
błędach. Z niecierpliwością czekam na kolejne części Kobiety na krańcu świata, a mam nadzieję, że takie będą.
A co Wy sądzicie o twórczości pani Martyny?
sobota, 25 stycznia 2014
"Pół świata z plecakiem i mężem" - Danuta Gryka
„Pół świata z plecakiem i mężem” to książka, na którą nie
miałam większej ochoty, bo autorka, jaką jest Danuta Gryka, jakoś nie była mi
dotąd znana. Znacznie bardziej wolę czytać książki podróżnicze autorów
sprawdzonych, takich jak Wojciech Cejrowski czy Martyna Wojciechowska. A jednak
trafiła w moje ręce przez pewien konkurs i prędzej czy później przyszła na nią
kolej.
Owa pozycja nie skupia się wyłącznie na danym kraju. To
mieszanka różnych kultur i krajobrazów, ponieważ podróż zaczyna się w Turcji i
przechodząc przez inne państwa, kończy się na Nowej Zelandii. Przyznam, że
początkowo nieco mi to przeszkadzało. Czułam się tak, jakby autorka przebiegała
przez kolejne terytoria chcąc tylko dopisać do swojej listy kolejne kraje, w których udało się jej być. Mało co
zwiedzała i głównie skupiała się tylko na tym, aby za darmo się gdzieś dostać
lub wyspać. Opis autostopów, opis tanich hosteli i taniego jedzenia. Żenujące
było też dla mnie proszenie się innych o bilety lub pchanie bez opłaty w miejsca,
gdzie inni wchodzili za pieniądze…
Z czasem jednak zaczęłam patrzeć na to wszystko nieco
inaczej. Skoro autorka wraz z mężem chcieli przemierzyć taki kawał, zmuszeni byli
do oszczędzania już od samego początku. Gdyby nie to, nie dotarliby tak daleko.
Nie każdy zaś ma miliony na to, aby opłacić każdą swoją zachciankę. Z pogardy
zrodził się więc podziw. Bo aby przemierzyć taki kawał świata bez jakiejkolwiek
organizacji, potrzeba nie lada odwagi. Dzięki temu, podróżnicy poznali wiele
osób i sporo też widzieli. Być może nie posmakowali w pełni tych wszystkich
zwiedzonych państw, ale zawsze jakoś liznęli ich kultury. I kiedy początkowo
Turcja czy Laos opisane są na kilku stronach, Australii czy Nowej Zelandii
autorka poświęciła o wiele więcej miejsca. Wynika to z faktu, że to właśnie tam
małżeństwo zatrzymało się na nieco dłuższy okres czasu i moim zdaniem jest to
bardzo ciekawe. Ponadto możemy przeczytać o tym, że pani Danuta wraz z mężem
podjęli się (nie do końca legalne) pracy w kraju kangurów. Ci państwo pokazali,
że jeżeli bardzo się czegoś chce, zawsze można dać sobie radę, a pieniądze na
dalszą podróż zawsze się znajdą.
Taka książka uczy także tego, że ogromne ekspedycje nie
są dostępne tylko dla bogaczy. Nie trzeba wiele, aby móc przeżyć najpiękniejszą
i najbardziej fascynującą podróż życia. Tego typu przygoda z pewnością
zapewniła państwu Gryka o wiele więcej wrażeń, aniżeli zorganizowane przez
biuro podróży wakacje, za które płaci się naprawdę sporo.
W efekcie nie mogę więc narzekać. Książka mi się podobała
i chociaż daję mały minus za początkowo powierzchowny opis niektórych krajów,
to końcowa ocena i tak jest wysoka. Całość zwieńczona jest pięknymi
ilustracjami, na widok których nutka zazdrości wije się koło serca.
Polecam osobom lubiącym dzikie podróże, zarówno takie w
rzeczywistości jak i takie zawdzięczane własnej wyobraźni.
Moja ocena – 4/5
wtorek, 21 stycznia 2014
"Wyprawa wzdłuż Amazonki" - Ed Stafford
Od dłuższego już czasu wczytuję się w literaturę
podróżniczą. Sama sporo jeżdżę po świecie, ale wiem, że nigdy nie będę miała
okazji poznać dzikich plemion czy zarośniętych, niebezpiecznych dżungli. Stąd
też częstuję moją wyobraźnię książkami, a one także potrafią być niesamowitą
przygodą. Ostatnio oglądałam ciekawy reportaż o Edzie Stafford – człowieku,
który między innymi przeszedł pieszo wzdłuż całej Amazonki. Bardzo szybko
poszukałam więc w Internecie informacji, czy aby ten człowiek nie wydał czasem jakieś
książki. I znalazłam! Pospiesznie więc zamówiłam egzemplarz zatytułowany
„Wyprawa wzdłuż Amazonki”, a potem łapczywie zabrałam się za czytanie.
„Wyprawa wzdłuż Amazonki” to opowieść o trudach
realizacji szalonego marzenia. Bo jakże inaczej nazwać pomysł pokonania
dystansu najdłuższej rzeki świata. Czy możecie sobie wyobrazić podróżowanie z
dala od rodziny i znajomych, które trwa 860 dni? To przeszło dwa lata
wędrowania pośród nieznanego. Dzikie plemiona,
niebezpieczne zwierzęta, dręczące owady, odmienne kultury i groźni
ludzie pochłonięci handlem narkotykami… Jak się zachować w sytuacjach, kiedy
życie wisi na włosku? Z takimi zadaniami niejeden raz przyszło się zmierzyć
autorowi tej książki i bardziej, lub mniej sprawnie, udawało mu się wyjść z
opresji, bo ostatecznie zrealizował swój plan.
Książka, o której mowa, to uzewnętrznienie emocji
podróżnika. Ed Stafford opisuje nie tyle to, co go otaczało, o ile opowiada o
ludzkiej psychice, jej słabościach, wzlotach i upadkach. Ukazując trudny do
osiągnięcia cel, autor przestawia po kolei ludzi, z którymi miał do czynienia,
a przy tym szczerze wyraża swój stosunek do nich. Człowiek nie ma pojęcia,
jakie rzeczy z czasem mogą zacząć cieszyć, a jakie dołować. Niejednokrotnie
dowiadujemy się, że to błahostki wyciągały Eda z depresji i podnosiły na duchu.
Wraz z każdą kolejną stroną czytelnik coraz bardziej
zaczyna odczuwać trudy wędrówki. To tak, jakbyśmy sami byli jednymi z ludzi
towarzyszących Edowi. Na koniec zaś przychodzi smak zwycięstwa.
Książka ta to jednak niewątpliwie lekcja tego, że każdy
cel może zostać osiągnięty. Jeżeli będziemy uparcie dążyć do jego realizacji i
nie damy się zagłuszyć głosom tych, którzy w nas nie wierzą, możemy osiągnąć
naprawdę wiele. Autor książki „Wyprawa wzdłuż Amazonki” mimo niewiary innych
pokazał, że niemożliwe może w końcu okazać się możliwe, a każda skrajna granica
jest do przekroczenia.
Podczas czytania możemy mieć niejednokrotnie wrażenie, że
Ed Stafford działa zbyt egoistycznie, naiwnie czy mało rozważnie. Możemy
odczuwać niechęć względem jego zachowania kierowanego do innych ludzi. A jednak
warto postawić się w jego sytuacji i chociaż postarać się wyobrazić, jak
ogromny wysiłek męczył jego ciało i psychikę. Jak ogromna zmiana dokonywała się
w jego życiu podczas wędrówki. Jak my byśmy się zachowywali? I czy mielibyśmy
się odwagę do tego wszystkiego tak otwarcie przyznać? Ed nie kamufluje, a
pokazuje wszystko takie, jakie było. Tylko dzięki temu książka jest wiarygodna,
zaś my, jako czytelnicy, możemy sami w pełni odczuć to, czym była wyprawa
wzdłuż tej niesamowicie długiej rzeki.
Książka była dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem i
nie żałuję jej przeczytania, a jednak pozostał mały niedosyt, ponieważ
oczekiwałam więcej opisów dotyczących życia innych ludzi, tak jak w książkach
Wojciecha Cejrowskiego czy chociażby Martyny Wojciechowskiej. Trochę dużo tutaj
rutyny, ukąszeń komarów, wędrówek przez monotonne tereny czy problemów z
przechodzeniem przez zalane tereny. Z drugiej strony, autor nie wyruszył w
świat po to, aby poznawać innych ludzi, ale po to, aby przejść wzdłuż Amazonki
i przeżyć. Opisał zaś to, co miało miejsce i nie można mieć o to pretensji.
Moja ocena – 3,5/5
wtorek, 14 stycznia 2014
Już niedługo 4 część Crossa - Sylvia Day
Ostatnio dostaję od Was sporo wiadomości z zapytaniem, czy aby nie wiem czegoś więcej na temat czwartej części z serii autorstwa Sylvii Day, która rozpoczyna się książką "Dotyk Crossa".
A że sama jestem ciekawa, napisałam więc do wydawnictwa "Wielka litera" i wielki szacunek dla Redakcji, ponieważ bardzo szybko mi odpisali.
Dowiedziałam się, że wydawnictwo samo nie zna dokładnej premiery IV części Crossa, aczkolwiek pojawiają się informacje, że amerykańska premiera odbędzie się w marcu, a więc w Polsce książkę będziemy mogli kupić najwcześniej w maju. Czekanie ponoć wzmaga apetyt. Bądźmy więc cierpliwi.
Pozdrawiam
A że sama jestem ciekawa, napisałam więc do wydawnictwa "Wielka litera" i wielki szacunek dla Redakcji, ponieważ bardzo szybko mi odpisali.
Dowiedziałam się, że wydawnictwo samo nie zna dokładnej premiery IV części Crossa, aczkolwiek pojawiają się informacje, że amerykańska premiera odbędzie się w marcu, a więc w Polsce książkę będziemy mogli kupić najwcześniej w maju. Czekanie ponoć wzmaga apetyt. Bądźmy więc cierpliwi.
Pozdrawiam
niedziela, 12 stycznia 2014
"Rio Anaconda", "Gringo wśród dzikich plemion", "Podróżnik WC" - Wojciech Cejrowski
Wracam po długiej przerwie. W moim życiu trochę się
pozmieniało, a to pociągnęło za sobą liczne konsekwencje. Moi Kochani – będę
miała dzidziusia. Powoli kończę pierwszy trymestr i coraz bardziej
przyzwyczajam się do tej myśli, że zostanę mamusią. Chociaż tak naprawdę, wciąż
ciężko mi w to uwierzyć.
I jakoś tak ostatnio bywam leniuszkiem i wiem, że
zaniedbałam też mojego bloga. Chciałam więc powrócić z zaprezentowaniem Wam
mojej kolekcji książek Wojciecha Cejrowskiego, która jest jedną z moich
ulubionych.
W księgarniach można zakupić książki podróżnicze wielu
autorów. Niektórzy z nich piszą po to, by wydać książkę i robą to na siłę. Da
się to odczuć. Tutaj mała aluzja do pewnej autorki, o której napiszę innym
razem. Pan Cejrowski pisze jednak z głębi serca i przez to jego książki są tak
wyjątkowe.
Sama jego postać bywa kontrowersyjna. Śledząc życiorys
pana Wojtka dostrzega się to, że przez całe życie nie był on bohaterem skrytym,
a raczej szczerze wyrażał swoje opinie. Przez to zdobył zarówno wrogów, jak i fanów.
Nikomu nie pozostaje obojętny – albo się go kocha, albo nienawidzi.
Ja należę do tego grona, dla których pan Wojciech jest
idolem. Przyznam jednak szczerze, że nie od zawsze tak było. Mam wrażenie, że to
właśnie dzięki jego książkom do niego dotarłam. Dzisiaj z miłą chęcią oglądam
go w telewizji, ale uwierzcie mi, że Wojciech Cejrowski pisze tak genialnie, iż
jego programy telewizyjne to nic, w porównaniu z książkami.
„Gringo wśród dzikich plemion”, „Rio Anaconda”,
„Podróżnik WC” (nowe wydanie) – to nie tylko pięknie wydane egzemplarze. To
prawdziwa przygodą, którą mamy okazję przeżyć nie ruszając się z domu. Brak
tutaj oklepanych przepisów czy wyreżyserowanych spotkań z rdzennymi
mieszkańcami nieznanych ludów. To wszystko jest naturalne, obnażające prawdę, a
jednak zawsze pozostaje szacunek do życia innych ludzi i pan Wojtek sumiennie
tego uczy. Niebanalne przygody opisywane przez autora niejednokrotnie bywają
zabawne. A wszystko dzięki ciekawym komentarzom owego podróżnika, które są nie
do podrobienia.
Wszystkie trzy wspomniane książki wzbogacone są ciekawymi
ilustracjami. Całość więc stanowi bardzo ciekawą lekturę. Tutaj dowiemy się o
rzeczach, o których nie mieliśmy dotąd pojęcia. Wojciech Cejrowski nie nudzi
suchymi faktami czy historią, a podaje intensywną i pełną emocji relację. Cóż
mogę więcej powiedzieć – polecam, polecam, polecam!!!
„Rio Anaconda - W książce autor opisuje kolejną ze swoich
wypraw w głąb amazońskiej dżungli, którą podjął w poszukiwaniu jednego z
izolowanych od współczesnej cywilizacji plemion indiańskich.”
„Gringo wśród dzikich plemion - Jest to książka
przygodowa i podróżnicza. Mądra, a jednocześnie pełna humoru. Sprawia, że
Czytelnik zaczyna się głośno śmiać. Jest to także album niezwykłych fotografii
z wypraw w najdziksze rejony świata. Wojciech Cejrowski zabierze Państwa na
wyprawę do ostatnich dzikich plemion.”
„Podróżnik WC - Oto najnowsza książka Wojciecha
Cejrowskiego... Chociaż nie, nie jest „najnowsza”. W ogóle nie jest „nowa”. To
drugie wydanie niewielkiego zbioru opowieści o przygodach Autora w Ameryce,
który po raz pierwszy został opublikowany w 1997 roku, następnie stał się
bestsellerem, a potem... zniknął. Zniknął dlatego, że Wojciech Cejrowski nie
chciał go wznawiać. Uważał, że jest to dziełko nieporadne, że zbyt dużo w nim
bufonady. Wreszcie jednak dał się namówić i tak powstał „Podróżnik WC. Wydanie
II poprawione”.
To wciąż tamte niezwykłe przygody, to wciąż egzotyczny świat, dopiero odkrywany przez młodego podróżnika i opisywany z młodzieńczym entuzjazmem i humorem. Tamta książka została jednak wzbogacona o kilka nowych opowieści i ciekawe zdjęcia, a Autor poprawił nieco styl. I dzięki temu czyta się ją jeszcze lepiej.
A niewątpliwie wielką zaletą „Podróżnika...” jest to, że – jak twierdzi sam Cejrowski – są to opowieści, których dziś w ogóle by nie opowiedział...”
To wciąż tamte niezwykłe przygody, to wciąż egzotyczny świat, dopiero odkrywany przez młodego podróżnika i opisywany z młodzieńczym entuzjazmem i humorem. Tamta książka została jednak wzbogacona o kilka nowych opowieści i ciekawe zdjęcia, a Autor poprawił nieco styl. I dzięki temu czyta się ją jeszcze lepiej.
A niewątpliwie wielką zaletą „Podróżnika...” jest to, że – jak twierdzi sam Cejrowski – są to opowieści, których dziś w ogóle by nie opowiedział...”
Ja z
niecierpliwością czekam na kolejne książki pana Wojtka. Nieustannie też śledzę,
czy nie zostały już wznowione jego stare powieści, których już nie da się
kupić, chyba że na aukcjach za bardzo wysoką cenę. Mam nadzieję, że wkrótce się
pojawią…
Serię oceniam oczywiście na 5 !
Subskrybuj:
Posty (Atom)