„Mocno mnie do siebie przytulił. Poczułam,
że wie, że być może trzyma mnie w ramionach
ostatni raz.”
ostatni raz.”
Sięgając po
książki takich autorek, jak Vi Keeland, nie można oczekiwać emocjonalnej głębi
czy lawiny wrażeń. Autorka tworzy lekkie, ale przyjemne romanse, owszem –
nieszczędzące opisów scen erotycznych, ale mających w sobie to coś, co pozwala
zaprzyjaźnić się z bohaterami. Taką niezobowiązującą książką o miłości miała
się okazać publikacja ukryta pod tytułem „Tylko twój” – jak się okazuje, będąca
początkiem serii – nie zaś jednotomową historią. Co mogę powiedzieć na temat
tej powieści? Czy spełniła moje oczekiwania? O tym w dzisiejszej recenzji.
ZARYS
FABUŁY
Miesiąc miodowy z… przyjaciółką? Jak się
okazuje, bywa i tak. I to zupełnie nieprawda, że Syndey woli kobiety.
Postanawiając zawalczyć o odrobinę szczęścia po nieodbytym ślubie z facetem,
który okazał się zdrajcą, stawia na brak obowiązków i beztroski urlop na
Hawajach. A tam, no właśnie, spotyka mężczyznę, którego urok ścina ją z nóg.
Choć Sydney z pewnością nie ma teraz zamiaru angażować się w żaden związek,
stawia na niezobowiązującą relację z przystojnym Jackiem. Na romans, który
zaczyna wymykać się spod kontroli. I jej. I jemu.
NIERÓWNI
W POZYSKIWANIU SYMPATII, CZYLI SŁOWO O BOHATERACH
W świetle reflektorów
tym razem stają Sydney i Jack, wakacyjna
para, którą połączyło nieplanowane spotkanie. Może zacznę od niego, bo to
właśnie męska kreacja przypadła mi w tej
książce do gustu o wiele bardziej. Przystojny, bogaty, kochający kontrolę.
Oczywiście mający skłonności do dominacji. Ustawiony, choć mający na swoim
koncie małe i duże grzeszki. Trzeba przyznać,
taki trochę Grey. Niepowalający oryginalnością, jeśli chodzi o kreację
osobowości, bo przecież w powieściach erotycznych tego typu niegrzecznych amantów
mamy sporo. Niemniej jednak Jack – nic do ciebie nie mam. Co innego Sydney,
która w mojej ocenie okazała się trochę niespójna.
Z jednej strony przywołująca swój dawny związek, niby nieplanująca nowych
miłości, z drugiej wpatrzona w Jacka i dość
szybko przygryzająca wargę w jego obecności. Z pewnością bardziej przypadła
mi do gustu jej szalona przyjaciółka odgrywająca znacznie mniej istotną rolę w
tej historii. W literaturze bywa i tak.
(NIE)
TYLKO WAKACYJNY ROMANS
Plaża,
drinki, słońce… klimat emanuje swobodą. Słoneczne
Hawaje pokazują swoje wdzięki tworząc w efekcie trafny podkład pod wakacyjną lekturę. Do pełni szczęścia brakuje
tylko miłości, a więc autorka dumnie wprowadza w treść romans. Który do końca wakacyjny nie jest. Bo z czegoś, co miało
być tylko tygodniową, niezobowiązującą przygodą, rodzi się coś większego. Jest
romans, jest i seks. I przy tym
temacie chciałabym się zatrzymać. Dlaczego? Bo sceny erotyczne zajmują spory procent tej historii. Jak dla mnie,
zbyt wielki. I o ile sam opis zbliżeń mnie nie raził, dialogi budowane w ich trakcie były niestety powtarzalne i sztuczne. Przez pewien czas miałam więc o książce
przeciętne zdanie. Prawdę mówiąc nie liczyłam na żadną głębię, ale przynajmniej
jakiś istotniejszy wątek poboczny. A tutaj nic. Druga połowa lektury była już ciekawsza i owszem, koniec nawet
zachęcił mnie do sięgnięcia po kolejną część. To nie jest jednak ta Vi Keeland,
która pokazała się z lepszej strony przy okazji poprzednich powieści. Tym razem
nie dosięgła poprzeczki, która
ostatnio zawiesiła wcale nie najniżej.
DLA
KOGO?
Książka ma
swoje plusy i minusy. Nieskomplikowana, bez wymuszonej dramy, z
głównym bohaterem potrafiącym zniewolić – partnerkę i czytelniczki. Z
drugiej strony przewidywalna, raczej
schematyczna, mocno przeładowana erotyką, która co poniektórym już się
przejadła, przynajmniej ta dominująca nad pozostałą fabułą. Czy przypadnie do
gustu Wam? Wszystko zależy od oczekiwań oraz ilości przeczytanych książek. Te
czytelniczki, które liczą od powieści na relaks, z pewnością go odnajdą. Te zaś,
które mają ochotę na oryginalny kąsek świeżej historii o miłości, mogą być
rozczarowane.
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiece.
Od czasu do czasu mam ochotę na taką przewidywalną książkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie może akurat trafi w Twój gust :)
UsuńNa ostatni weekend wakacji, może być OK. 😊
OdpowiedzUsuńDokładnie, taki ostatni wakacyjny akcent - także w literaturze :)
UsuńChciałabym w końcu sięgnąć po twórczość tej autorki, ale na pewno nie zacznę od tego tytułu.
OdpowiedzUsuńDobry wybór. Mogłabyś się zniechęcić. Ma o wiele lepsze książki, niż ta. Bo "Tylko twój" wypadła niestety przeciętnie.
UsuńPoczątkowo chciałam przeczytać, ale teraz tak myślę, że chyba bym się rozczarowała. Jeszcze nie czytałam żadnej książki autorki, ale jak już spróbuję, to zacznę od czegoś innego :)
OdpowiedzUsuńDobry wybór. Mogłabyś się zniechęcić. Autorka ma na swoim koncie o wiele lepsze książki, niż ta. Bo "Tylko twój" wypadła niestety przeciętnie.
Usuń