Debiut bywa elementem rozeznania, wskazówką dla czytelnika,
ale i samego twórcy. Bywa eksperymentem, od którego wyniku zależne jest to, czy
warto w danym kierunku podążać dalej. Bywają debiuty doskonałe, ale i te
absolutnie rozczarowujące. Można napotkać się i na takie, w których widoczny
jest brak warsztatu pisarskiego, ale zarazem wyczuwalny jest też potencjał
niosący nadzieję na to, że z tego ziarna może coś jeszcze wyrosnąć. Właśnie z
debiutem tego ostatniego rodzaju miałam okazję spotkać się przy okazji powieści
„Baletnica”. Co oferuje Ewa Carl w historii o dwóch zupełnie różnych, a
przyciągających się światach? O tym w dzisiejszej recenzji.
ZARYS FABUŁY
Anka to miła,
pomocna i zdolna uczennica, dziewczyna pochodząca z dobrego domu. Taki typ
człowieka, który po zajęciach szkolnych ma jeszcze parę ponadprogramowych zajęć
i taki, który żyje pod dyktando rodziców. Niestety.
Kamil jest jej
zupełnym przeciwieństwem. Piekielnie przystojny, bardzo niegrzeczny, towarzyski
i na pewno w oczach wielu rodziców nieodpowiedni na kandydata dla wychuchanej
córki, takiej jak na przykład Anka.
Kiedy drogi tych
dwojga krzyżują się, ich życie staje do góry nogami. Anka ma mu pomóc w nauce,
ale czy i ona nie potrzebuje pomocnej dłoni w lekcji zwanej wolnością? Jak
wiele przeszkód będą musieli pokonać, by móc być razem?
WODA I OGIEŃ
Anka to płochliwa myszka. Z jednej strony zdolna,
inteligentna, z drugiej jakoś niepotrafiąca przeciwstawić się rodzicom. Czy
naprawdę w dzisiejszych czasach istnieją jeszcze tak toksyczni i próbujący
swatać swoje dzieci ludzie? Jej przeciwieństwem okazuje się być niestroniący od jednorazowych przygód z
dziewczynami Kamil. A kandydatek do łóżka boskiego macho nie brakuje.
Podobnie jak tych, które tęsknym wzrokiem zerkają na niego podczas zajęć. Toż
to okoliczna legenda i kumulacja męskiego
czaru. Wyraziste osobowości, momentami
odrobinkę przeciągnięte, dość szybko przekonują się o tym, że w swoim
towarzystwie czują się całkiem dobrze. Anka nie jest taka powściągliwa,
jakby czytelnik mógł przypuszczać, zaś Kamil… no właśnie. Może nie jest do
końca takim beztroskim, wolnym ptakiem, jak wskazuje na to początek. I skąd ma
tyle pieniędzy, skoro nadal się uczy i nie ma rodziców? To pozostawiam do
odkrycia Wam. I choć para może nie jest
idealna czy wybitnie oryginalna, ja takie skrajności lubię.
ZAKAZANA MIŁOŚĆ
Historia nieraz ociera
się o schemat (skromniejsza wersja Idealnej
chemii) i w ogólnej ocenie jest dość przewidywalna. Raczej skupiona na relacji miłosnej, z cieniem
zarysu niezdrowej rodzinnej relacji głównej bohaterki i przeszłości Kamila.
Czyta się szybko, autorka nie zadręcza zbędnymi opisami i nie zarzuca kolejnych stron scenami namiętności, chociaż oczywiści
się dla fanów cielesnych zbliżeń także coś się znajdzie. Dialogi znośne, z pominięciem „słonka”, które główny bohater co
rusz przywołuje w wypowiedziach kierowanych do swojej drugiej połówki. Nie
oznacza to, że obyło się bez wpadek. Napotkałam kilka perełek, które z chęcią bym wycięła, ale zacisnęłam zęby i
przebrnęłam, starając się szybko zapomnieć. Oto jedna z nich:
„To myśląc, cały zesztywniałem i z cichym
jękiem zacząłem wyrzucać z siebie hektolitry spermy.”
DEBIUT vs. STYL
Czytając miałam wrażenie, że wraz z każdą kolejną stroną
styl autorki nabiera odpowiedniego
szlifu. Na początku coś zgrzytało,
pojawiły się powtórzenia i czułam, że mam do czynienia z typową historią pisaną.
Nie z przygodą, która będzie w stanie wzbudzić we mnie emocje. Ale, ku mojemu
zaskoczeniu, z czasem zorientowałam się, że coś się zmieniło. I to na lepsze. Choć „Baletnica” nie jest
oczywiście powieścią na miarę dzieł słynnych, polskich czy zagranicznych autorek,
Ewa Carl ma potencjał. Gdyby tak w
tę opowieść wrzucić jakieś wyraźniejsze wątki poboczne, byłabym o wiele
bardziej zadowolona.
PODSUMOWANIE
Tymczasem „Baletnica”
to debiut udany, choć z mankamentami. Autorka zaproponowała mi bohaterów,
których zaakceptowałam i fabułę, w którą – z czasem – udało mi się wejść. Czego
mogło zabraknąć? Szczypty oryginalności i okrzesania niektórych fragmentów
. Myślę jednak, że czytelniczki książek gatunku New Adult o Ewie Carl będą
mogły jeszcze usłyszeć. Ja także liczę na to, że będę kiedyś mogła przeczytać
jej kolejną powieść.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Lubię sięgać po debiuty, więc będę miała ten na uwadze.:)
OdpowiedzUsuńNie jest doskonały, ale czyta się całkiem przyjemnie.
UsuńTrochę mi się to wydaje schematyczne o przewidywalne, ale nie mówię nie, chętnie bym poznała w sumie :)
OdpowiedzUsuńTak, książka faktycznie nie należy do oryginalnych, ale jak na debiut - całkiem przyjemna.
UsuńDebiuty często nie pozbawione są mankamentów :3
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, skądś to znam :) Ale najważniejsze, że autorka ma potencjał. To dobrze wróży.
UsuńLubię czytać debiuty. Okładka czarująca. Chyba dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest świetna. Od razu wpadła mi w oko. A jeśli lubisz debiuty, może faktycznie warto spróbować.
UsuńMyślę, że tę drobne mankamenty by mi nie przeszkadzały.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że nie :) Ja też przymknęłam na nie oko, z racji, że to debiut :)
UsuńNa lato byłaby odpowiednia:-)
OdpowiedzUsuńMasz rację. Trzeba jeszcze tylko poczekać na oficjalną datę premiery.
UsuńOstatnio chętniej sięgam po debiuty literackie i często jestem pozytywnie zaskoczona (vide "Kredziarz"), chętnie zapoznam się i z tą książką. Wydaje mi się, że byłaby to dobra książka na letnie lenistwo (o ile wyjdzie w lato ;)), albo na przyjemny jesienny wieczór przy herbatce...
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Ja także chętnie sięgam po debiuty (muszę, bo sama liczę na to, że i po mój ludzie będą sięgać:D) Ten doskonały nie jest, ale książka potrafi wciągnąć. Mam wrażenie, że autorka faktycznie może czytelników jeszcze czymś zaskoczyć.
UsuńPodoba mi się zarówno tytuł jak i treść. Sięgnę :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń