„W obu sypialniach po jednym łóżku i po dwie
poduszki. Tylko sny mamy oddzielne, ale i w nich potrafimy się spotkać.”
Szczęście nie trwa wiecznie, ale czy myślimy o tym wtedy,
kiedy gwiazdy na niebie zdają się nam sprzyjać? Podobnie jest ze smutkiem, kiedy
wokół wszystko zdaje się walić. On także nie ma licencji na wieczność, z tą
różnicą, że jednych dołuje odbierając nadzieję na lepsze jutro, innych motywuje
do zmian i do walki. Jak zatem było w przypadku Danusi, która z pewnością nie
przewidziała życiowych turbulencji zafundowanych przez los? Jaką drogę wybrała,
kiedy przyszło jej celebrować radość, ale i kiedy musiała przekraczać kolejne,
rzucane pod nogi kłody? Na recenzję powieści o zamianach zachodzących w
codzienności pewnej kobiety po trzydziestce zapraszam wszystkie te
czytelniczki, które lubią od czasu do czasu sięgnąć po pokrzepiającą, polską
obyczajówkę.
ZARYS FABUŁY
Danusia ma
satysfakcjonującą pracę, sówkę – która jest jej odwiecznym amuletem i męża.
Męża, który ją zdradza. A to oznacza tylko jedno. Jej życie staje do góry
nogami.
Kiedy prowadzająca
nocne edycje radiowe kobieta samotnie walczy z wszystkimi problemami, pojawia
się ktoś, kto niespodziewanie wypełnia pustkę panującą w jej mieszkaniu, córka
siostry, której z pewnością się nie spodziewała. Dwa tygodnie rodzinnej
przysługi to jednak zaledwie początek wielkich, pozytywnych zmian, które w
pierwszej fazie z pewnością nie prezentują się korzystnie. Wszak piękno rodzi
się w bólu, a cierpienie jest potrzebne do tego, by w końcu móc zacząć
celebrować to, co ważne.
AMBITNA KOBIETA PO
TRZYDZIESTCE
Bohaterka i zarazem narratorka powieści, Danusia, jest dziennikarką radiową, ale i
aktorką występującą na scenie teatru. Żadna z niej przesadna diwa,
zwyczajna kobieta po trzydziestce, ciepła, zdeterminowana,
odrobinę przesądna i zorganizowana – zupełne przeciwieństwo niesfornej
Bridget Jones. Być może kobieta nadal wiodłaby monotonne, ale satysfakcjonujące
życie, gdyby nie zmiany zorganizowane jej przez najbliższych, zdradzającego ją
męża i frywolnej siostry. W efekcie czego przez pierwszy plan powieści zaczyna
przewijać się dziecko. Tak jednak, jak autorka skupiła się na wiarygodnej kreacji głównej bohaterki, i
udało się jej stworzyć postać pełnokrwistą, zwyczajną, życiową, tak jednak drugoplanowe postaci stanowią jej mglisty
cień, bez wyrazistego charakteru czy konkretnych rys. Trochę ubolewam zatem
nad brakiem kolorów w uzupełniającej całokształt scenerii.
KILKA WĄTKÓW
Autorka sypnęła w treść kilkoma tematami. Przewija się motyw rodzicielstwa – tego
nieodpowiedzialnego, ale i zaskakującego, jest kwestia zdrady – nieprzejaskrawionej, bez walki na noże, a raczej
milczącej, kulturalnej, opartej na cichym żalu. Nie oparła się Wanda
Majer-Pietraszak także delikatnemu wątkowi
miłosnemu, przyjaźni czy dynamicznej scenie zahaczającej o kryminał.
Przeważająca ilość tematów została jednak potraktowana ogólnikowo, nierozlegle. W efekcie czego wbrew pozorom książka ma
raczej niespieszne tempo.
RADIO I AKTORSTWO,
CZYLI COŚ Z ŻYCIA AUTORKI
Nie można pominąć kwestii aktorstwa, które z własnego życia przemyciła autorka na karty
powieści. Poprzez małe szczegóły czuć, że Wanda Majer-Pietraszak ma o tym
pojęcie. Widoczne jest także jej powiązanie ze środowiskiem radia. Motyw nocnych audycji przewija się
przez całą książkę. Krótkie rozmowy z przypadkowymi, albo i nieprzypadkowymi
osobami wnoszą urozmaicenie,
momentami nic nieznaczące, ale i chwilami mające dla przebiegu tej historii
ważne znaczenie.
PODSUMOWANIE
Książka ma piękną, czarującą okładkę. Treść na pewno nie
jest tak magiczna. To życiowa,
przyziemna historia, którą zasugerowałabym dojrzałym kobietom, wielowątkowa,
ale nie porywająca. Nie wzorowała
się autorka na schematach, w wyniku czego powieść wypadła całkiem oryginalnie.
Było kulturalnie, z gracją, obyło się bez szalonego, wakacyjnego klimatu.
Czy polecam? Raczej jako niezobowiązujący
pomysł na zabicie czasu, żadne must have, za to dobry sposób na chandrę dla
tych, którzy sądzą, że jeśli znaleźli się w emocjonalnym dołku, już nic dobrego
nie może ich spotkać.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza SA.
Raczej w tej chwili, nie mam w planach tej książki. Powiem szczerze, że liczyłam na to, że będzie o wiele lepsze, niż piszą o niej blogerzy.
OdpowiedzUsuńJa też sądziłam, że książka dostarczy mi więcej wrażeń. Tymczasem okazała się po prostu dobra. I nic więcej.
UsuńMyślałam, że za okładką kryje się bardziej interesująca treść, bo jest piękna. No ale cóż, książka wydaje się przyjemna, ale tak jak piszesz, tylko przyjemna i mimo dobrej recenzji jakoś mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
mrs-cholera.blogspot.com
Nie będę Ci jej jakoś wybitnie polecać. To dobra książka, ale nic poza tym. Okładka faktycznie zapowiadała obiecującą lekturę, ale przecież nie po niej powinno się oceniać książkę. A ja często się na tym łapię, że tak właśnie robię.
UsuńJa jeszcze jej nie czytałam, chociaż opis bardzo zachęca. Książka już jest na mojej półce.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twoich wrażeń.
UsuńBardzo ciekawa książka :) Danusia ma ciekawą pracę, o której z chęcią poczytam.
OdpowiedzUsuńDanusia ma dwie bardzo interesujące prace. A książka wypadła dobrze, ale nie licz na wielkie emocje.
UsuńBardzo mi się podoba cytat, którym zaczęłaś tekst. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypadł do gustu. Wydaje mi się taki prosty, a zarazem romantyczny :) Z tym, że książka do romantycznych nie należy.
UsuńMimo tego, że książka nie jest jakoś bardzo porywająca to kiedyś pewnie dam jej szansę. A okładka rzeczywiście jest bardzo ładna. :)
OdpowiedzUsuńMoże na Tobie zrobi większe wrażenie. Ja uważam ją za dobrą lekturę, ale nic poza tym.
Usuńokładka faktycznie cudo! :D ale jakoś chyba by mnie nie porwała :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że nie. Stąd też jakoś wybitnie jej nie polecam.
UsuńKochana, nie mass przypadkiem błędu w tytule posta? :)
OdpowiedzUsuńA miałam :) Bardzo bardzo dziękuję. Już kiedyś zwróciłaś mi uwagę na taki błąd. Jesteś niezawodna :*
UsuńInteresująca pozycja. Może sięgnę po nią w przyszłości.
OdpowiedzUsuń