„ –Po prostu chciałabym wiedzieć o tobie
wszystko. Skoro wiem, że twoja przyszłość należy do mnie, chciałabym poznać
twoją przeszłość.”
Musieli pokonać wiele życiowych przeciwności po to, by
ostatecznie móc stanowić dla siebie wzajemne oparcie. Choć ich znajomość
zwiastowała klęskę, nie ma takiej sytuacji, z której nie byłoby wyjścia. Will i
Layken dotarli naprawdę daleko. Nauczyciel i jego uczennica, w klimacie
poetyckiego slammu mają na swoim koncie wiele wspólnych, niełatwych doświadczeń.
Cóż takiego przygotowała zatem dla nich słynna Colleen Hoover w trzeciej części
serii? Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Nadszedł czas
miesiąca miodowego. Przed Willem i Layken intymne, pełne bliskości i czułości
chwile, ale nie tylko. To dla nich także podróż ścieżkami wspomnień, spacer powrotny,
moment kontemplacji. Co czuli, kiedy się poznali? Jak udało im się pokonać
kolejne przeszkody? Czy coś ukrywali? Nie ma miejsca na tajemnice i kłamstwa.
Teraz króluje szczerość.
PERSPEKTYWA WILLA
Pamiętacie z jakim bagażem emocji wkraczała Layken w nowy
związek? Jesteście w stanie przywołać w pamięci jej uczucia, które targały nią
w momencie odkrycia zawodu Willa? A
czy nie bylibyście ciekawi tego, co
działo się w jego głowie? Czy przekraczanie tych wszystkich przeszkód
dotknęło go równie mocno? „This girl” to książka, w której autorka wraca do
początku, tym razem ukazanego jednak z
perspektywy Willa. Mężczyzna przywołuje obraz zerwania z Vaughn, a potem skupia
się na tym, jak to było, kiedy pierwszy raz przyszło mu spotkać Layken.
Powieść w dużej mierze okazuje się powieleniem
fabuły, która czytelniczkom powieści „Slammed” jest już dobrze znana. Można by więc
trzeci tom nazwać dodatkiem, częścią 1.5
– jak to często bywa w przypadku różnego rodzaju książkowych serii. A jednak
jest coś, co uniemożliwia takie
potraktowanie sprawy. A mianowicie przeplatający się pomiędzy wspomnieniami przeszłości czas teraźniejszy.
MIESIĄC MIODOWY
Zdecydowaną mniejszość stanowią fragmenty dotyczące obecnej sytuacji powieściowej pary. Nic
dziwnego, ileż można byłoby pisać o miesiącu miodowym? No chyba że autorka
postanowiłaby swoim bohaterom rzucić pod nogi kolejne granaty, ale przecież już
dość się wycierpieli. Nadmiar dramatów mógłby nadszarpnąć wiarygodnością tej
lektury. Być może w tym momencie rzuciłam zbyt wielkim spojlerem, ale
chciałabym byście sięgali po tę książkę ze świadomością, że nie ma tutaj żadnych wielkich, odkrywczych
newsów. To raczej powielenie znanej już historii ukazane z innej
perspektywy, z kilkoma świeżymi wiadomościami, które nie wnoszą w treść żadnych
rewolucji.
JEGO EMOCJE
Co myślał
Will, kiedy zobaczył Layken z planem lekcji w dłoniach? Jak wyglądały jego rozmowy
z Julią? Jak trudno było mu przywyknąć
do myśli, że nie może spotykać się z dziewczyną, którą kocha? Ból, rozstania,
powroty, radość, nadzieja i slam. Tego nie zabrakło w pierwszym tomie historii,
nie brakuje i w tym.
NIEZOBOWIĄZUJĄCY
DODATEK
Nie ukrywałam już kiedyś, nie będę ukrywała teraz, że „Slammed”
nie jest dla mnie szczególnie wyjątkową powieścią, a zarazem serią, Colleen
Hoover. Podczas gdy wiele jej książek zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie,
ta okazała się po prostu dobra. „This
girl” to trochę zbędny dodatek, pod
względem warsztatu utrzymany na podobnym
poziomie jak poprzednie powieści serii, ale zdecydowanie mniej oryginalny,
niewzbudzający już takich emocji. Bo przecież w większości i tak wiadomo, co następnie się wydarzy. Nic się nie stanie, jeśli poznawanie tej
historii zakończy czytelnik na „Point of Retreat” chociaż ci, którzy pokochali
losy bohaterów, a już na pewno ci, którzy pokochali Willa – mogą uznać lekturę
za smakowity kąsek i szansę na to, by pobyć u boku ulubionych postaci chociaż
chwilę dłużej.
Seria: Slammed // Point of Retreat // This Girl
Książka została już kiedyś wydana pod nazwą "Ta dziewczyna".
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu YA!
Mam za serię w planach na trochę dalszą przyszłość. 😊
OdpowiedzUsuńPierwszy tom jest całkiem przyjemny, potem zauważyłam tendencję spadkową.
UsuńTo kolejna seria, która mnie interesuje. Życia mi chyba nie starczy.
OdpowiedzUsuńSkądś znam ten ból. Tyle fajnych książek, tylko czasu brak.
UsuńMoże być ciekawa:-)
OdpowiedzUsuńTrochę jest, ale nie jest to zbyt odkrywcza lektura. To powielenie historii znanej z pierwszego tomu. Zmienia się tylko perspektywa.
UsuńJeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej książki Colleen Hoover, ale kilka czeka na mnie na półce (ale akurat nie z tej serii), więc niedługo to nadrobię. Wszyscy się tak zachwycają twórczością te autorki, zobaczymy czy mi się spodoba...
OdpowiedzUsuńW takim razie może przypaść Ci do gustu. Ja książki Colleen pochodzące z innej serii uwielbiam. Tutaj jednak nieco się zawiodłam. Więc tej szczególnie nie będę polecać Ci na początek.
UsuńPisałam już wcześniej, że dwa pierwsze tomy bardzo mi się podobały, ale trzeci jak dla mnie był zbędny ;)
OdpowiedzUsuńCzuję dokładnie to samo. Trzeci tom to nic odkrywczego. Powielenie jedynki i tyle. Coś chyba wyłącznie dla WIELKICH fanów serii, ale dla pozostałych zbędny dodatek.
UsuńNieraz wspominałam, że nie zaprzyjaźnimy się z Hoover, bo żadna z czterech jej powieści, które mam za sobą, nie złapała mnie za serce. Z tego względu nie sięgnę także po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńTego tytułu nawet bym Ci nie polecała, to zbędny dodatek. I tak, jak ja akurat lubię pióro autorki, ta seria wybitnie mnie nie zachwyciła. Pierwszy tom był dobry, ale potem zauważyłam tendencję spadkową.
UsuńZatanawiałam się w te wakacje czy przeczytać coś Hoover i kompletnie nie wiedziałam za co się zabrać. Ale po twojej recenzji widzę, że raczej nie od tej serii, żeby się nie zniechęcić.
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Twoje podsumowanie dokładnie wyraża to co czułam ja. Jest to właśnie ta część, której czytanie sobie podarowałam.
OdpowiedzUsuńSama cykl wydał mi się dosyć przeciętny. Ani zły, ani dobry. Taki sobie.
Muszę w końcu przeczytać coś lepszego tek autorki :D