„Graham:
Masz długie czy krótkie włosy? […]
Soraya: A jakie wolisz?
Graham: Długie. Uwielbiam długowłose kobiety. […]
Soraya: Krótkie. Mam bardzo krótkie włosy.
Kłamczucha.”
Wygląda dość banalnie, z obrazkiem przystojnego
mężczyzny, który pojawia się na okładkach co drugiego romansu. Jaka zatem jest?
„Drań z Manhattanu” to kombinacja pióra słynnej Vi Keeland i niemniej
popularnej Penelope Ward. Pozytywne opinie, wielkie oczekiwania i wreszcie moje
osobiste przeżycia, które miałam okazję skonfrontować z dotychczasowymi
doświadczeniami związanymi z prozą obu autorek. Jeśli oczekujecie tego, że wreszcie
ktoś zaneguje dobrą jakość tej historii, na pewno nie będę to ja. Dlaczego? Bo niniejsza
publikacja to piekielnie dobry romans. I zrobię wiele, by Was do niego
przekonać.
ZARYS FABUŁY
Graham J. Morgan
to młody, ambitny i doszczętnie wredny właściciel prężnie działającej firmy,
który ani myśli o tym, żeby się zakochać. Nieliczący się z uczuciami innych nie
ma pojęcia, że już wkrótce pewna nieznajoma wygarnie mu w twarz to, co o nim
myśli. I zostawi w jego telefonie swoje prowokujące zdjęcia.
Soraya Venedetta nie
jest klasyczną pięknością. Ma krągłości, kolorowe końcówki włosów i
niewyparzoną buzię. Kiedy pewnego dnia niespodziewanie zauważa pozostawiony w metrze
telefon pewnego aroganckiego dupka, postanawia mu go oddać. I czegoś go
nauczyć.
Przypadkowe
spotkanie i wielkie zgrzyty zmieniają się w coś, czego zupełnie nie mogą
przewidzieć. Czy to miłość? Przecież pochodzą z zupełnie innych światów.
PRZYPOMINA GREYA?
TYLKO Z POZORU.
Na pierwszy rzut oka fabuła może przypominać nieco
greyowską koncepcję romansu. Może i jest w tym źdźbło prawdy, ale nie warto
sugerować się skojarzeniem. Dlaczego? Zacznę od bohaterów. Graham, owszem, jest młodym, niezależnym i poturbowanym przez los przystojniakiem.
Ale… oprócz fasady oziębłego dupka niesie ze sobą pokłady skrywanego dystansu,
humoru i czułości. Na pewno daleko mu do fanatyka BDSM, choć od grzesznych
myśli nie stroni. Nie może być inaczej, kiedy ma u boku tak bardzo opierającą
się i przezabawną Sorayę. Już nie pamiętam,
kiedy ostatnio tak polubiłam książkową bohaterkę. Pracująca dla nieznośniej i
wymagającej szefowej jako poradnik na ludzkie troski, zawsze potrafi rzucić
jakąś poprawiającą humor ripostą. I nie
jest to nic wymuszonego. Ta powieść autentycznie bawi do łez.
COŚ NA POPRAWĘ
HUMORU? PROSZĘ.
Są książki lekkie, ale płytkie i nieangażujące. Są też
takie pozornie proste, może nie wielce głębokie, ale potrafiące pochłonąć. „Drań
z Manhattanu” z pewnością należy do drugiej ze wspomnianych kategorii. Już na
samym początku, po pierwszej wymianie zdań wiedziałam, że to jest to, czego
szukałam na lato. Historii o miłości z
niewymuszoną namiętnością, bez wyidealizowanych sytuacji, z żartami naturalnie wynikającymi
z danych sytuacji – nie takimi, które są budowane na siłę. Śmiałam się
nieraz i nie dwa, kibicowałam bohaterom i łapczywie brnęłam do końca. To, co
stanowi największy atut książki, to bez dwóch zdań dialogi. Umiejętność
budowania dobrych bohaterów Penelope Ward i fabularne pomysły Vi Keeland przyczyniły
się do powstania czegoś naprawdę godnego uwagi. I tak, jak nie przepadam za
autorskimi duetami, tutaj pisarkom wyszedł on jak najbardziej na dobre.
W tle odbijająca się głośnym echem przeszłość Grahama,
nieudane randki Sorayi i motyw spajający całą akcję – porady pisane wiernym
czytelniczkom (i czytelnikowi!) niejakiej Idy. To romans, ale z subtelną erotyką. Skupiający się
raczej na postaciach oraz ich uczuciach aniżeli zarzucaniu kolejnych stron
scenami seksu.
IDEALNA NA LATO
Bawiłam się świetnie. „Drań z Manhattanu” to rzeczywiście
bardzo pozytywna, poprawiająca humor
książka. Są wpadki, klejące się rozmowy, niewymuszony humor, no i w końcu, jest
miłość. Jeśli szukacie dobrej powieści na lato, wiecie czego szukać. Ja
szczerze polecam.
Książka dostępna w Empiku - KLIK.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Kolejna pozytywna recenzja tej książki. Coraz bardziej jestem jej ciekawa i na pewno za jakiś czas po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo polecam. To naprawdę pozytywna i rozweselająca historia. Nie będziesz zawiedziona.
UsuńChyba jeszcze nie przeczytałam żadnej negatywnej recenzję tej książki, a to świadczy tylko o tym, że muszę ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńKsiążka faktycznie zasługuje na dobre opinie. To poprawiająca humor, zabawna i bardzo przyjemna historia.
UsuńJeśli polecasz to dla humoru na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że trafi w Twoje gusta. Świetna i rozśmieszająca historia.
UsuńBardzo lubię, gdy książka aż tak pochłania moją uwagę. Chętnie się nią skuszę.
OdpowiedzUsuńNie będziesz zawiedziona. To bardzo optymistyczna i naprawdę wciągająca historia.
UsuńLubię takie książki przeczytać od czasu do czasu. Do tego fajna recenzja. Dziękuję
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Cieszę się, że się podoba. Książka jest naprawdę warta uwagi. To nie jest ambitna literatura, ale na pewno poprawi Ci humor.
UsuńRomans z subtelną erotyką - nie spodziewałabym się sądząc po tytule i okładce, dlategoz chęcią przeczytam i dam się miło zaskoczyć
OdpowiedzUsuń