„ – Miłego spaceru – krzyknęłam za nim, ale
on już zniknął pomiędzy drzewami.
Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu…”
Słyszeliście
już gdzieś o cyklu Kwiat paproci, rozpoczętym przez słynną Szeptuchę? Natknęliście się na diabelsko-anielską serię z książką
„Ja, diablica” za czele? Nie mogło zatem ujść Waszej uwadze nazwisko Katarzyny Bereniki
Miszczuk, jednej z najpopularniejszych, polskich autorek, która pośród
rodzimych czytelniczek zdążyła zgromadzić sobie rzeszę wiernych, wyczekujących
kolejnych premier fanów. Tym razem wracamy do początków, do czasów, kiedy
autorka miała 15 lat. To właśnie wtedy powstał „Wilk”, jej debiutancka,
otwierająca bramy literackiej kariery powieść. Dziś miałam okazję wziąć w swoje
ręce wznowione wydanie tej historii, która ponoć została nieco podreparowana,
ale wciąż ma w sobie wiele z ducha młodej twórczyni. Ciekawi szczegółów?
Zapraszam na recenzję.
ZARYS
FABUŁY
Dla Margo Cook przeprowadzka z Nowego Jorku
do niewielkiej miejscowości Wolftown z pewnością nie jest komfortową opcją.
Nowe otoczenie, nowi znajomi, w dodatku te dręczące ją koszmary, które
pojawiają się od momentu przyjazdu. W praktyce jednak sprawa nie wygląda tak
tragicznie. Nastolatka dość szybko znajduje sobie przyjaciółkę oraz zaczyna
przyciągać uwagę najprzystojniejszego chłopaka w szkole. To jednak tajemniczy
Max, spacerujący nocą po lesie, sprawia, że jej serce zaczyna szybciej bić.
Jakie zagadki skrywa Wolftown i jak bardzo zmieni się życie nieświadomej
otaczających ją zagrożeń Margo?
BOHATER
PODOBNY DO…
Pierwszoosobowa
narracja przypadła w zaszczycie głównej bohaterce, Margo. Zbuntowana, odważna, złośliwa na potrzeby sytuacji nastolatka ma
w sobie ducha młodości i pragnienie przeżycia przygody przez wielkie P. To
dlatego nieraz decyduje się na śmiałe, choć nie do końca rozważne posunięcia.
Dziewczyna raczej nie posiadała takich cech, które mogłyby mnie męczyć. Ale
poniekąd widać, że została stworzona ręką młodej autorki. Max, to przez pewien czas popularny Edward Cullen. Nie fizycznie
oczywiście, ale z zachowania trochę tak. Milczący kompan ze szkolnej ławki, niepotrafiący odpowiedzieć nawet
banalnego „cześć”, wyłaniający się z
nikąd, by potowarzyszyć Margo w niebezpiecznych sytuacjach i skrywający
pewną tajemnicę. Czy czegoś Wam to nie przypomina? Muszę jednak przyznać, że o
ile przez pierwszą połowę porównań do serii Twilight
można czynić wiele, potem powieść
zupełnie zmienia kierunek.
PALETA
POSTACI DRUGOPLANOWYCH
W tle bardziej „normalni”, a więc
przybierający cechy typowych nastolatków bohaterowie drugoplanowi, którzy
dzięki nadaniu charakterystycznych zachowań również zapadają w pamięć. Jest
przystojny Peter, który bywa fałszywy i jest hołdująca różowemu przyjaciółka. W
tej całej amerykańskiej otoczce
młodzieżowego świata pojawia się trochę polskości, a to dzięki babci, która
po prostu stamtąd pochodzi.
JAK
TWILIGHT?
Wspomniałam
już, że książka mogłaby zostać przyrównana
do kultowego Zmierzchu.
Zdecydowanie tak, pod względem klimatu i zachowań głównych bohaterów, choć wyjawienie tajemnicy przychodzi tutaj
postaciom dość późno, w efekcie czego przez długi czas czytamy książkę o
bardziej czy mniej fortunnych przygodach nastolatków próbujących znaleźć swoje
miejsce w rówieśniczym gronie. Tytuł jednak zobowiązuje, podobnie jak i sny
głównej bohaterki, stąd na całokształt patrzymy już inaczej, spodziewając się
czegoś wykraczającego poza granice normalności, jakiegoś elementu fantasy. Odpowiedzią na wszystkie
pytania jest zatem druga połowa, w której
wszystkie elementy układanki zaczynają budować jeden obraz – tym razem bardziej
oryginalny, już niekoniecznie podobny do tego, który jakiś czas temu
zaproponowała czytelnikom Stephenie Meyer. Chętnie sięgnę więc po drugi tom, by
poznać dalszy ciąg tej historii.
PODSUMOWANIE
Skłamałabym
pisząc, że autorka ma idealny warsztat. Przyglądając się całości, na czele z
dialogami, widać, że książkę tworzyła
nastolatka, choć nie jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, że powieść jest
słaba. Wręcz przeciwnie. Myślę jednak, że ma o wiele większe szanse u młodszego czytelnika z końcówką –naście
widniejącą w wieku, niż u lubującego się w paranormal romance starszego.
Jeśli autorka napisała coś takiego będąc piętnastolatką, mogę sobie tylko
wyobrazić jakie lektury funduje swoim fanom teraz, będąc dojrzałą kobietą.
Niedługo się o tym przekonam.
* Warto
zwrócić uwagę na fakt, że pomimo podobieństw do Zmierzchu, to Katarzyna Berenika Miszczuk jako pierwsza stworzyła
bohaterów Wilka, bo w 2003 roku (w
2006 książka została wydana). Pierwszy tom słynnej serii Stephenie Meyer został
w Polsce wydany w 2007.
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu W.A.B.
Nie jest to mój gatunek. 😊
OdpowiedzUsuńRozumiem :) W takim razie nie będę nakłaniać.
UsuńMam na półce, niedługo zacznę czytać. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń :) Czytając warto mieć na uwadze fakt, że książkę pisała 15-latka.
UsuńTa książka była moją pierwszą przygodą z autorką pewnie z 10 lat temu i wspominam ją miło. Ale wtedy też miałam troszkę inny gust, teraz byłabym pewnie trochę bardziej krytyczna. :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, o cho chodzi. Z czasem człowiek ma coraz większe wymagania. To wydanie, w porównaniu z poprzednim, zostało przez autorkę nieco podreparowane. Nie wiem jednak w jakim stopniu (ale z tego co pisze - niewielkim) bo nie miałam okazji wcześniej zapoznać się z tą historią.
UsuńBardzo dawno ją czytałam, ale niezwykle miło wspominam :D Choć przygodę z twórczością autorki zaczęłam od "Ja, diablicy"...
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi się spodobała ta trylogia, że w końcu sięgnęłam i po "Wilka", "Wilczycę" :D
Nie znam jednak jeszcze jej najnowszego cyklu Kwiatu Paproci. Kiedyś o wiele więcej miałam czasu na czytanie i jakoś szybciej mi to szło... Niemniej na mojej półce czeka, póki co tej autorki "Obsesja" :)
Mam wiele książek jej autorstwa do nadrobienia.
Ja "Kwiatu paproci" również nie znam, ale po premierze ostatniej części mocno zaczęłam zastanawiać się nad całą serią. Wszystko jednak po kolei, najpierw "Wilczyca", potem "Druga szansa", którą ostatnio otrzymałam od wydawnictwa. Skoro "Ja, diablica" wypadła tak dobrze... również muszę ją nadrobić. Biorę się zatem za twórczość autorki. Najwyższy czas :)
UsuńJuż niedługo i ja będę czytać. Uwielbiam późniejsze książki autorki :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie z późniejszymi nie miałam okazji się zapoznać. Ale mogę sobie wyobrazić jaki prezentują poziom. Muszę wszystko nadrobić :)
UsuńA na mnie ciągle jeszcze Szeptucha czeka :P
OdpowiedzUsuńJa Szeptuchy też nie miałam okazji czytać, ale na pewno zamierzam :)
Usuń