„Uświadomiłam sobie z całą mocą, jak bardzo
go pragnęłam. Nie tylko w łóżku. Nie tylko jako przyjaciela, ale jego całego.
Każdego elementu tworzącej go układanki. Nigdy w życiu nie pragnęłam
czegokolwiek równie mocno.”
Podczas gdy
wiele Polek z zadowoleniem zaczytywało się w serii W przestworzach, autorstwa R.K. Lilley, ja nie potrafiłam zrozumieć
fenomenu tej historii. Dla mnie okazała się ona przeciętną opowieścią, w której
główny temat stanowił właśnie seks. I to bynajmniej nie taki zwyczajny.
Odważny, wyuzdany, wręcz zwierzęcy. A jednak każdy kolejny tom kończył się tak,
że decydowałam się sięgnąć po następny. Kiedy więc ujrzałam w zapowiedziach
wydawnictwa nową książkę wspomnianej pisarki, obudziły się we mnie dość sprzeczne,
ambiwalentne uczucia. Czytać, czy nie czytać? Uznałam jednak, że każdy
zasługuje na kolejną szansę, zwłaszcza u blogerów, którzy lubią analizować,
przypatrywać się poczynionym postępom czy uwstecznieniu, bo z tym bywa różnie.
Dziś więc zapraszam wszystkich na recenzję pierwszego tomu „Bad Things. Tristan
i Danika”. Jak się miewa pióro R.K. Lilley?
ZARYS
FABUŁY
Danika wiele przeszła. Stąd poukładane
życie, uwite wokół usług wykonywanych dla pewnej rodziny, zdaje się sprawiać
jej satysfakcję. Do czasu… Kiedy dziewczyna przysłuchuje się głębokiemu,
męskiemu głosowi, czuje przyspieszone bicie serca. I już wtedy wie, że ma do
czynienia z mężczyzną nie byle jakim. Z facetem, od którego powinna trzymać się
z daleka.
Tristan nie bawi się w miłość. To facet od
luźnych związków, sympatyczny, potrafiący pozytywnie zaskoczyć, ale w wielu
dziedzinach życia zbyt beztroski, zbyt często stawiający na luz.
Decydują się na przyjaźń, ona, która kocha
zbyt mocno i on, który postanawia stronić od górnolotnych uczuć. Sprawy jednak
lubią wymykać się spod kontroli, zarówno wtedy, kiedy w grę wchodzi pożądanie i
kiedy powraca trudna przeszłość.
DWA
RÓŻNE ŚWIATY
Pierwsze
wrażenie nie wypadło zbyt korzystnie. Relacja głównych bohaterów zdawała się
nieść ze sobą aurę sztuczności. Wszystko
rozegrało się zbyt szybko, bym mogła poczuć ten dreszcz ekscytacji rodzącej się
chemii. A Danika? Przecież miała być poukładania i trzymać się z daleka od
niegrzecznych mężczyzn. Tymczasem Tristanowi wystarczyło kilka sekund by
wstępnie ją sobie urobić. I gdzie tu
konsekwencja? Ale hola hola… Okazuje się, że to wszystko tylko na początku
przybiera postać banalnej opowiastki. Ona cierpi
na przypadłość uzależnienia od miłości, w wyniku czego jest dla niej w
stanie cierpieć i wybaczać. To, co podoba mi się w przypadku jej postaci to
pomysł na pracę. Autorka odeszła od oklepanej koncepcji kobiety sukcesu i
zafundowała coś zupełnie innego. Tristan
irytuje, zaskakuje, skłania do niepewności, ale i rozpala zmysły. Na łamach
tej książki przechodzi delikatną metamorfozę. W przeciwieństwie do Daniki, od
związków i zakochania trzyma się z daleka. To ten typ, który lubi dobre imprezki i jednonocne przygody.
NIERÓWNE
POŁOWY
Choć jak
wspomniałam, książka ma dość oporny
początek, w wyniku czego przez pierwszą połowę targały mną bardzo mieszane
emocje, im dalej – tym udawało mi się
coraz bardziej angażować w treść. Wątek miłosny to koncepcja oparta na
przyjaźni, w którą wkrada się pożądanie. Mieszanka
pragnień, dramy dotyczącej przeszłości i tytułowych bad things. Pomiędzy tym
dość wyrazista postać drugoplanowa, która –co nie jest codziennością w
powieściach tego gatunku – potrafi ścisnąć za serce. Wydarzenia wywołujące
uśmiech, małe kłamstwa, ból, alkohol i bójki. W porównaniu z pierwszym tomem poprzedniej serii, ten podobał mi się
bardziej.
OGÓLNA
OCENA
Książka ma
swoje mankamenty. Bohaterowie nie są idealni i pierwsza połowa raczej nie rozpieszcza oryginalnością, za to wraz z każdą
kolejną stroną sprawa zaczyna wydawać się ciekawsza. Skrajnie niedopasowani
do siebie ludzie, którzy nagle zdają się odnajdywać wspólną ścieżkę, okazali
się parą na miarę niezłej powieści, bez
wielkich zachwytów, za to wystarczająco dobrą, by kontynuować z nimi swoją
przygodę. Pomimo tego, że początkowo miałam ochotę odłożyć książkę na bok,
cieszę się, że dotarłam do końca. W starciu z Bianką i Jamesem, Danika i
Tristan wygrywają.
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Ta książka mnie do siebie nie przekonuje. 😊
OdpowiedzUsuńNa razie mam dość romansów, ale może kiedyś sięgnę. Kolejny Tristan do kolekcji! Ostatnio ciągle trafiam na to imię. :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że im dalej, tym lepiej. Będę pamiętała o tej książce.
OdpowiedzUsuńNie jest idealna, masz rację, ale dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuńDla mnie nowość, jeszcze nie zdecydowałam się na książkę w takim klimacie. Nie mówię nie. Być może przeczytam.
OdpowiedzUsuńBywają lepsze romanse - mroczny "King" autorstwa Frazier czy zabawny "Drań z Manhattanu". Ten jest ok, chociaż oceniam go jako dobrą książkę - nic poza tym.
UsuńCzasem po trudniejszym początku książki czeka całkiem ciekawy ciąg dalszy. Chętnie się o tym przekonam w przypadku tej powieści :)
OdpowiedzUsuńMasz rację nieraz tak jest. I to jest chyba lepsze niż mocny początek i mdła dalsza część.
UsuńCzyli aby przeżyć początek, a potem to już z górki.
OdpowiedzUsuńJa chyba się nie skuszę :-)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Skoro nie masz na nią ochoty, nie ma się co zmuszać.
Usuń