„Drżałam,
gdy złapał mnie za ręce, by odpiąć kajdanki. Chciałam mu tyle powiedzieć,
prosić, by zrobił ze mną wszystko, błagać o to.”
To właśnie serią Uwikłani rozpoczęłam moją przygodę
z wydawnictwem Kobiecym. Pierwsza część, bez dwóch zdań naznaczona mocną dawką
erotyki, zachęciła mnie do sięgnięcia po kontynuację. I tak właśnie krok po
kroku oswajałam się z twórczością Laurelin Paige. Nie spodziewałam się, że
autorka będzie w stanie wyssać tak wiele z kolejnych i kolejnych postaci serii Uwikłani, tych drugoplanowych, którzy
nagle, w następnych tomach, stali się bohaterami głównymi. Nadszedł czas na Grzeszne noce i zaledwie 155 stron. Czym
raczy czytelnika autorka w tej części?
ZARYS FABUŁY
Norma Anders to
kobieta sukcesu, szefowa mająca pod sobą wykonujących jej rozkazy podwładnych.
Niestety sfera uczuciowa nie układa się tak, jakby sobie tego życzyła.
Odrzucona przez mężczyznę, w którym jest zakochana, pragnie pocieszenia i…
bycia zdominowaną. Bo choć na co dzień to ona przejmuje pałeczkę, w łóżku
chętnie oddałaby ją komuś innemu.
Niespodziewanie
naprzeciw jej oczekiwaniom wychodzi z cienia Boyd. Problem tkwi w tym, że
młodszy o kilka lat chłopak jest jej firmowym asystentem. Czy szefowa może
sobie pozwolić na małe grzeszki z podwładnym?
JACY ONI…
KSIĄŻKOWI
Chciałabym powiedzieć, że Norma to kobieta szukająca
bezpieczeństwa i uczucia. Taka, jak każda z nas. Ale niestety nie mogę.
Odważnie jednak pokuszę się na stwierdzenie, że to bohaterka myśląca wyłącznie swoim jednym narządem i nie jest nim mózg.
Pozornie zraniona odrzuceniem bardzo szybko znajduje pocieszenie w ramionach,
ba – raczej między nogami - swojego
podwładnego. A skoro ten potrafi ją zdominować, przytakuje mu stwierdzając,
że się nadaje. Taka to historia miłości. Boyd
to facet, który wie czego chce. Mógłby prowadzić własną działalność, ale
podoba mu się praca dla Normy i choć na co dzień to ona rządzi nim, nocą on daje upust swoim potrzebom
dominacji. Może mogłabym na jego temat napisać coś lepszego, aniżeli w
przypadku bohaterki, niestety autorka nie pozwoliła mi się zaprzyjaźnić z żadną
z postaci. 155 stron wypełnionych jednym i tym samym to za mało, by móc wyciągnąć jakieś konkretniejsze wnioski, a sam seks
nie do końca odzwierciedla typ osobowości człowieka. Tym bardziej taki,
który sprawia wrażenie reżyserowanego na siłę.
JEDNA WIELKA SCENA
EROTYCZNA
Od początku, do końca, cała powieść to jedna, wielka scena erotyczna. O ile 155 stron da
się nazwać powieścią. Seks na dobry
początek i seks na koniec. W dodatku nie taki zwyczajny, a oparty na dobrze
znanej już czytelnikom relacji poddanej i pana. Autorka w pewnym momencie
próbuje wepchnąć dodatkowy wątek poboczny, który niestety nie wywołuje żadnych
emocji. Słabo nakreślony przypomina zbędny epizod. Tak jak szczerze
powiedziawszy cała książka, która zamiast intrygować, rzuca negatywny obraz na
twórczość Laurelin Paige, która przecież nieraz zaskoczyła mnie ciekawą fabułą.
JESTEM NA NIE
Książkę przeczytałam szybko. Tylko dlatego, że chciałam
czym prędzej zakończyć przygodę z tą żenującą historią. Nieczęsto mi się to
zdarza, ale nie mogę na jej temat powiedzieć żadnego pozytywnego słowa. Nie
polecam i zaręczam, że zdecydowanie można się bez niej obejść. Sam seks nie wystarczy, by zadowolić
czytelnika w szczególności w dzisiejszych czasach, kiedy książek tego
gatunku mamy już na pęczki. No chyba że ktoś ma ochotę na samo BDSM w literackim,
skróconym wydaniu. Tyle w tym temacie.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiece.
Oo, znam takie książki i też im mówię nie.
OdpowiedzUsuńDobra decyzja :)
UsuńRelacja poddana i pan hmm czasami lubię poczytać takie książki.
OdpowiedzUsuńJa również, ale jeśli są jakieś dodatkowe wątki poboczne. Tutaj ich nie było.
UsuńErotyki to zdecydowanie nie moje klimaty, a i widzę, że Ty też nie jesteś zachwycona, więc sobie daruję tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię takie książki, ale jeśli oferują coś więcej niż sam seks. Tutaj niestety nie odnalazłam interesującej fabuły. Było nudno.
UsuńNie czytałam jeszcze tej serii, ale nie wiem czy to zmienię.
OdpowiedzUsuńTej części zdecydowanie nie polecam. Pozostałe nie były takie złe.
UsuńSzkoda, że książka nie okazała się lepsza. Znajoma mi kiedyś polecała książki tej autorki. Kiedyś może dam jej szansę, ale jeszcze nie teraz. :)
OdpowiedzUsuńAutorka sama w sobie pisze przyjemne powieści. Ale ta niestety jej nie wyszła. Bywa i tak.
UsuńLubie erotyki od czasu do czasu. Aczkolwiek są takimi moimi szybkimi zapychaczami dla relaksu pomiędzy czytanymi innymi książkami.
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom te wszystkie erotyki bardzo szybko się czyta choć często są na jedno kopyto.
Ja właśnie zdecydowałam się przeczytać e-booka, pierwszego tomu trylogii Starka ;)
Trylogia Starka powiadasz... Coś chyba takiego kiedyś czytałam. Przynajmniej któryś tom.
UsuńJa również lubię erotyki, ale takie, które mają jakiś dodatkowy wątek poboczny. Tutaj było po prostu zbyt nudno.
Niestety nie czytałam ani jednego tomu serii i wciąż mi nie po drodze :) Za mało czasu :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Seria nie jest zła, choć jakoś wybitnie się niczym nie wyróżnia. Ten tom natomiast wypadł baaardzo słabo.
UsuńNie czytałam tej serii i jakoś nie mam na nią ochoty. 😊
OdpowiedzUsuńSeria ogólnie nie jest zła. Za to ten tom wypadł bardzo słabiutko. Sam seks i nic poza tym.
UsuńPogrubione zdanie w podsumowaniu trafia w sedno, też mówię nie takim książką
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie przeczytam tej książki. Pierwsza część Uwikłanych nie do końca mi się podobała, ale stwierdziłam, że kiedyś tam dam szansę kontynuacji. Jeszcze tego nie zrobiłam, ale dalej jestem na nią nastawiona. Jeśli zaś chodzi o ten dodatek to podziękuję. Szczególnie, że to sam seks i tak jak napisałaś, potrzebujemy czegoś więcej by nas zadowolić.
OdpowiedzUsuń