poniedziałek, 30 lipca 2018

"Without Merit" - Colleen Hoover.
Osobliwa historia, czyli... coś nie zagrało.


„Odkładam telefon. Wyłączam lampę i pokój tonie w egipskich ciemnościach. Bez okien i światła z zewnątrz nie widzę absolutnie niczego. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia czuję pozory spokoju.
Zastanawiam się, czy tak wygląda śmierć. Czy to taka… nicość.”

Do książek Colleen Hoover  nie trzeba mnie nakłaniać. Widzę premierę oznaczoną jej nazwiskiem, biorę w ciemno. Tak to już jest, kiedy autor potrafi słowem wywołać lawinę wrażeń, a wspomniana amerykańska pisarka zna się na tym jak mało kto. Z „Without Merit” nie mogło być inaczej. Dziwaczna rodzina, młoda bohaterka i zakazana miłość. Streszczenie zapowiadało przygodę co najmniej wyborną. Czy oczekiwania dorównały rzeczywistości? Zapraszam na kilka słów recenzji.

ZARYS FABUŁY
Nastoletnia Merit z pewnością nie jest dziewczyną pochodzącą z rodziny o standardowym modelu. W budynku służącym wcześniej za kościół mieszka wraz z ojcem, macochą, idealną siostrą bliźniaczką, nieznośnym bratem i mamą, której włości z kolei znajdują się w piwnicy. Zakompleksiona Merit nie ma oparcia pośród tych, którzy powinni jej go dawać. A potrzebuje go w szczególności teraz, kiedy zakochuje się w chłopaku siostry i zamyka przed światem, tłumiąc smutki wewnątrz siebie. W końcu decyduje się na krok, którego być może nie da się już cofnąć.

Zacznę od tego, że jestem zupełnie skołowana. Bohaterką, tematem książki, przebiegiem akcji i wydźwiękiem tej powieści. Potrafi autorka zaskoczyć, oj potrafi. Każdą następną historią. Jak się jednak okazuje, nie zawsze pozytywnie. Nigdy nie pomyślałabym, że do tego dojdzie, ale tym razem natrafiłam na powieść mojej ulubionej autorki, która nie trafiła w mój gust. Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniem.

BOHATERKA vs KOMPLEKSY
Główna bohaterka książki, jak i jej narratorka, to siedemnastoletnia Merit. Dziewczyna kupuje puchary wtedy, kiedy coś jej się nie udaje i wymyśla rozmaite kreacje figurze Jezusa, która wisi w jej domu jako pozostałość po byłym kościele. Osobliwa dziwaczka. Niestety, pomimo tych niecodziennych pomysłów, Merit jawi się jako nastolatka pełna kompleksów, mająca poczucie bycia gorszą, odrzuconą, niechcianą. I mogłaby bohaterka być takim kolorowym i zapadającym w pamięć ptakiem, który zmaga się z wewnętrznymi rozterkami aż prosząc o kontakt z drugim człowiekiem, gdyby nie fakt, że Merit nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. Mogłaby mnie zirytować, mogłaby wzbudzić litość czy żal, ale tak się nie stało. Tym razem nie byłam w stanie wczuć się w jej postać, nad czym ubolewam, bo rzuciło to cień na całą resztę tej historii.

O MIŁOŚCI? TYLKO TROSZECZKĘ…
Czy można „Without Merit” nazwać książką o miłości? Można, choć raczej pokusiłabym się na przyrównanie jej do młodzieżowej obyczajówki z zarysem mało romantycznego uczucia. Pojawia się element zakochania, przytłoczony jednak wewnętrznymi problemami głównej bohaterki. Choć pocałunków nie brak, to nie one przejmują tutaj stery. Autorka postawiła na inny przekaz, w wyniku czego oczekujące namiętnej lektury czytelniczki mogą stanąć oko w oko z rozczarowaniem.

WIELE MORAŁÓW
Powieść bez dwóch zdań porusza istotne kwestie i przynosi łatwe do wychwycenia wnioski. Mamy tutaj brak kontaktu z bliskimi, mamy osobiste porażki przeradzające się w samotność. Zamknięcie się przed światem nigdy nie jest dobrym pomysłem, o czym Merit na pewno przychodzi się przekonać. Bo pośród wielu dóbr dzisiejszej cywilizacji potrzeba przynależności, wsparcia i poczucia własnej wartości staje się priorytetem koniecznym do szczęścia. I tego uczy bohaterka, że by być kochaną przez innych, najpierw trzeba pokochać siebie. A do tego czasami potrzeby jest jakiś wstrząs otwierający oczy na to, co ważne. Pod płaszczem historii popadającej w depresję nastolatki mamy także rodzinne tajemnice, które oczywiście – co nie jest żadnym odkryciem – dzielą, a nie łączą. „Without Merit” to lekcja stanowiąca dowód na to, że nie ma ludzi idealnych, każdy popełnia błędy i trzeba tylko umieć dźwigać ich konsekwencje. Lekcja oczywiście cenna, szkoda tylko, że bez wspomnianych emocji, których od Hoover zawsze oczekuję.


PODSUMOWANIE
„Without Merit” to mądra książka, w której nastąpił jednak jakiś zgrzyt. Nie potrafiłam wbić się w dialogi, które momentami prowadziły donikąd, podobnie jak opisy, które niemiłosiernie mi się dłużyły. Przyjmuję do świadomości to, że nie każda powieść ulubionego autora musi trafić w mój gust i cieszę się, że Colleen Hoover postawiła na świeżość pomysłu, a ta lektura z pewnością należy do osobliwych – podobnie jak główna bohaterka i jej rodzina. Może przez to ci, którzy mają dość romantycznych, sztampowych powiastek będą mogli zacierać na nią ręce. Ale ja tego nie kupuję. Nie tym razem. 

wydawnictwo: moondrive
kategoria: powieść obyczajowa, młodzieżowa
ilość stron: 317
data wydania: czerwiec 2018

Ten bestseller możecie kupić na stronie księgarni TaniaKsiazka.pl, która przeznaczyła niniejszy egzemplarz do recenzji. Serdecznie dziękuję!

9 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa, jakie będą moje wrażenia po lekturze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie strasz mnie, bo niedawno zamówiłam egzemplarz dla siebie i czekam na przesyłkę. A miałam wielkie oczekiwania! Teraz trochę spadły ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam za sobą cztery powieści Hoover i niestety żadna nie skradła mojego serca, zatem po tę historię nawet nie będę sięgać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że coś nie zagrało i książka nie była lepsza. Nie poznałam jeszcze twórczości autorki, ale mam w planach jej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobnie jak Ty sięgam po powieści autorki całkowicie w ciemno, dlatego tym bardziej jestem ciekawa, jak ja oceniałbym książkę, która akurat Tobie nie do końca przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jutro wstawiam recenzję tej książki i mam bardzo podobnie. Jak kocham panią Hoover i sięgam w ciemno, tak ten tytuł mega mnie zawiódł. Było w porządku, nawet ciekawie, ale tylko momentami autorka naprawdę potrafiła mnie zaciekawić. Poza tym było dobrze, ale nic poza tym. Trochę przeciętnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie czytałam żadnej książki autorki, i ten tytuł już kiedyś u kogoś na blogu rzucił mi sie w oczy, z tym że tam recenzja była wysoce pozytywną. U ciebie widzę, że autorka nie dała rady porwać cię główna bohaterką, a to w tym przypadku jest dość sporym problemem. Historia sama w sobie jest jednak na tyle osobliwa i niesztampowa, że i tak się kiedyś na nią zdecyduje. Merit może mnie urzeknie, kto wie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam mieszane odczucia co do tej książki. Z jednej strony widzę pełno bardzo pozytywnych opiniii (z resztą jak o prawie wszystkich książkach tej autorki), a z drugiej sama jestem lekko zrażona do powieści CoHo po lekturze "Pułapki uczuć" i "Never Never", które jak dla mnie wypadły wyjątkowo słabo... Może kiedyś w końcu się przekonam, by dać jej jeszcze jedną szansę. Ale to kiedyś. Jak na razie skupiam się na tytułach, które czekają u mnie na półce ;)

    Pozdrawiam cieplutko!
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja póki co dałam sobie na wstrzymanie z książkami tej autorki. Raczej po tę nie sięgnę. Mam jednak zamiar przeczytać kiedyś "Hopeless" i "Maybe someday" :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...