Audrey Carlan zapisała się w księdze mojego czytelniczego
doświadczenia jako twórczyni mocno erotycznej serii o dziewczynie do wynajęcia,
bohaterce, która każdy miesiąc spędza w ramionach innego partnera. Choć
pamiętam, że nie byłam w stanie ją zrozumieć i polubić, spodobał mi się całkiem
oryginalny pomysł autorki. Od tego czasu regularnie sięgam po jej powieści,
które choć już nie tak świeże pod względem pomysłu, wciąż okazują się jakże
mocno skupione wokół seksu i namiętności. Tym razem nadszedł czas na „Los”. Czy książka
czymś mnie zaskoczyła? Czy odbiega poziomem od innych historii tworzonych przez
Audrey Carlan?
ZARYS FABUŁY
Pewnego dnia
szczęśliwe życie Kathleen dobiegło końca. Pożar zniszczył nie tylko jej ciało,
ale przede wszystkim psychikę. I choć dzięki przeszczepowi skóry udało się
zakryć feralne „pamiątki”, okaleczony umysł nie był już tak łatwy do
wyleczenia. Dziewczyna odepchnęła od siebie mężczyznę, którego kochała i który
przynosił jej życiu radość, Carsona. Uznała, że u jej boku na pewno nie
odnajdzie powodzenia, na które zasługuje. Czy postąpiła słusznie?
Czas leczy rany,
także te tkwiące głęboko w sercu. Zdaje się, że Kathleen zaczyna radzić sobie z
przeszłością. Wciąż rozpamiętuje jednak utraconą miłość i wciąż nie potrafi
zapomnieć o człowieku, który był jej przeznaczeniem. Kiedy Carson staje na jej
drodze kolejny raz, pojawia się okazja na ratunek, taka, która być może już nigdy
nie będzie miała szansy się powtórzyć.
Tylko czy czas nie
zdążył zmienić zbyt wiele? Czy Kathleen i Carson wciąż mają możliwość na to, by
zawalczyć o wspólną przyszłość?
STARA MIŁOŚĆ NIE
RDZEWIEJE, CZYLI SŁOWO O BOHATERACH
Główna bohaterka powieści, a zarazem jeden z narratorów,
to trzydziestolatka przepełniona żalem
do życia i siebie, zdająca sobie sprawę z tego, że jak na swoje lata nie
osiągnęła prawie nic. Nie ma założonej rodziny, nie może pochwalić się udanym związkiem. Uczestniczy za to w terapiach,
na których walczy ze stresem pourazowym
po pożarze. Nic dziwnego, takie tragedie potrafią pozostawić po sobie
trwały ślad nie tylko na ciele. Jak na postać literatury erotycznej, bohaterka
jest osobą dojrzałą. Carson zaś, drugi z
narratorów, to mężczyzna, któremu również przyszło ucierpieć na wskutek
tragicznych zdarzeń sprzed kilku lat. Utracił ukochaną kobietę, którą jednak wciąż tak mocno kocha. Do tego stopnia,
że pragnie choć na chwilę ją zobaczyć. Jedno jest pewne, pomiędzy tymi
bohaterami widać tak ogromną więź i tak wielkie
pragnienie bycia razem, że przy pierwszym bliższym spotkaniu po latach
zaczyna aż iskrzyć.
SEKS I DRAMATY
Podoba mi się to, że jakże popularny w literaturze erotycznej motyw dramatu minionych lat przeniknął do teraźniejszości bohaterów,
widoczny mocniej aniżeli tylko w postaci dziwnych zachowań, odchyleń i
mrocznych wspomnień. Aktywnie uczestnicząc w codzienności jest bardziej
zrozumiały, a co za tym idzie, nie
sprawia wrażenia naciąganego. Z drugiej strony, Kathleen i Carson – jak na
taką bolesną i długą rozłąkę – dość szybko
decydują się na fizyczne zbliżenie. A seks towarzyszy im potem przez cały
czas, stanowiąc wyrazisty element tej książki, co w przypadku Audrey Carlan
wcale mnie nie zdziwiło. Sceny erotyczne
są długie i częste, więc jeśli macie powieści tego typu dość, niekoniecznie
warto pisać się na tą lekturę. Jeśli zaś szukacie czegoś w pikantnym klimacie,
nie będziecie zawiedzeni.
SZEŚĆ NA DZIESIĘĆ
Bohaterowie na
plus, pomysł na motyw pożaru i rozłąki – również. Jak dla mnie, za dużo
seksu, stąd otwarcie przyznaję, że książka ma swoje mankamenty. Historia o przebaczeniu,
akceptacji, miłości na dobre i na złe, bo przecież nie sztuką jest kogoś
kochać tylko w zdrowiu i tylko w powodzeniu. Prawdziwe uczucie polega na tym,
że pokonuje wszystkie przeciwności losu
i staje się oparciem, nadzieją, światełkiem w tunelu. Nie jest to więc ani najsłabsza, ani najmocniejsza książka autorki.
Taki romans na sześć w dziesięciostopniowej
skali.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Edipresse Książki.
Brzmi bardzo ciekawie, może i ja w wolnej chwili się skuszę :)
OdpowiedzUsuńja do takiej tematyki nie bardzo się nadaję:D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze w ogóle nie znam książek tej autorki.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie , możliwe, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTa książka w ogóle mnie nie przekonuje. Mam taki przesyt opowieści, gdzie jest dużo seksu (według mnie często nie potrzebnego), że na razie stanowczo mówię nie. Choć zapamiętam książkę na lepszy okres pod tym względem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na lustrzana nadzieja :)
Ja akurat uważam że seksu było mało (dwie konkretne sceny + jakieś nawiązania), tutaj dużym plusem jest fabuła, bo nie opiera się ona tylko na erotyce, jak dla mnie ta powieść okazała się pozytywnym zaskoczeniem
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że będzie to książka w sam raz na wakacje. 😊
OdpowiedzUsuńSłyszałam troszkę o niej :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji czytać nic od autorki, ale mam w planach jej książki. Nie wiem co prawda kiedy w końcu zacznę jakąś jej książkę, bo szczerze mówiąc mam pewne obawy. Jak sama napisałaś, pojawia się dużo seksu i często i choć lubię erotyki, to przesyt scen intymnych też nie jest najlepszy i mnie męczy. Dlatego choć fabuła bardzo mnie ciekawi, to seks lekko odrzuca.
OdpowiedzUsuń