Książki mogą być wciągające. By móc zasłużyć na to miano,
muszą zainteresować wątkiem i muszą też być przystępnie napisane. Podobnie wciągające mogą też być różnego
rodzaju gry oparte na koncepcji Esape Roomów, podczas których uczestnik nie ma
innego wyjścia aniżeli rozwiązać absorbującą zagadkę. Dlaczego wspominam dziś o
tak skrajnie różnych rzeczach? A co byście powiedzieli, gdybym znalazła dla
tych dwóch pomysłów wspólny mianownik? Jest nim „Dziennik 29. Interaktywna gra
książkowa”, do której potrzebujecie nie tylko chęci i czasu, ale także bystrego
umysłu. Czy to jednak publikacja na pewno dla Was? Zapraszam na recenzję.
FABUŁA ZAGADKI
Stajesz się
ostatnią nadzieją na rozwiązanie zagadki, dla której zdała się poświęcić cała
zaginiona grupa badaczy. Od kiedy wyruszyła na poszukiwania tropem śladów obcej
cywilizacji, przepadła. I jedyną pozostałością po niej jest ten właśnie
dziennik. Dziennik, w którym zostały zapisane różnego rodzaju wskazówki. Jeśli
umiejętnie je wykorzystasz, być może rozwiążesz wielką tajemnicę i poznasz
ostateczną odpowiedź. Finał jest już blisko.
CO JEST POTRZEBNE?
By móc rozpocząć swoją przygodę z interaktywnym
dziennikiem, potrzebne jest stałe
połączenie z Internetem, w wyniku czego towarzystwo laptopa czy telefonu staje się nieodłącznym elementem „wyprawy”. A
to dlatego, że choć rozwiązane zagadek rodzi się w naszej głowie,
niejednokrotnie trzeba zasięgnąć wiedzy
dostępnej w sieci, a już na pewno w ten sposób pozyskuje się kolejne
niezbędne klucze. Wpisując sugerowane hasło w wyznaczonym do tego miejscu i
czekając na rezultaty.
Przechodzenie do odpowiedniej strony WWW odbywa się albo
poprzez wpisanie jej poprawnego adresu
internetowego w wyszukiwarce, albo też poprzez skanowanie kodu QR. Już sama nie wiem która opcja wydaje się wygodniejsza. Do tej drugiej z pewnością
potrzebna jest specjalna aplikacja, więc spokojnie można też bez tego się
obejść.
ILE ZAGADEK? JAKI
POZIOM?
Książka została podzielona na sześćdziesiąt trzy zagadki. Każdej z nich poświęcone są zaś dwie
strony, jedna z kodem i miejscem na wpisanie rozwiązania, druga zawierająca rysunek, jakieś liczby, zdania, znaki czy
kombinacje. Przyznam, że banalny
poziom pierwszej zagadki zrobił na mnie bardzo wątpliwe wrażenie. Mając już
na swoim koncie doświadczenia związane z grami typu escape room, które wymagają
intensywnego i szybkiego myślenia, poczułam się jak u boku propozycji dla młodszych
odbiorców. Tymczasem twórca dziennika w ten sposób chyba rozkręca uczestnika książkowej gry, bo wraz z każdą kolejną stroną poziom trudności wyraźnie wzrasta.
Owszem, bywają zagadki łatwiejsze, jednak nad niektórymi z nich poważnie ciężko musieliśmy ruszać głowami,
by móc doszukać się rozwiązania. Fakt, ze początkowo byłam nieco zniesmaczona
poziomem bardzo szybko uległ zmianie, a „Dziennik 29” porządnie zajął mój czas.
FORMA ZAGADEK
Zagadki okazały się zróżnicowane
także pod względem formy. Są ciągi cyfr, wszechobecne rysunki, znaki, kody,
labirynt - z których da się coś wycisnąć
za pomocą logicznego myślenia, są także i takie pytania, które wyraźnie
skłaniają do sięgnięcia po wiadomości z
sieci i uprzedzam, że nie zawsze polega to tylko na banalnym przepisaniu
pozyskanych faktów. I taki wycisk umysłu podobał mi się najbardziej.
KLIMAT
Publikacja ma swój motyw wiodący niosący nutkę niepewności i grozy. Te wszystkie
zagadki nie prowadzą donikąd, a mają na celu przynieść ostateczną odpowiedź.
Wszak zaginęła grupa badaczy i to
nie w codziennych okolicznościach, a poszukując śladów przybyszów z poza Ziemi.
Paranormalny akcent zdecydowanie
staje się kolejnym atutem książki.
POMOCE I OGÓLNE
WRAŻENIA
Jako wielbiciel wszelakich gier – nie tych komputerowych,
ale tych umysłowych opartych na koncepcji pokojów zagadek, u boku tajemniczego
znaleziska , pozostałości po zaginionych badaczach, bawiłam się naprawdę dobrze. Proszę nie sugerować się banalnym początkiem, potem jest zdecydowanie lepiej,
trudniej i ciekawiej. Dla tych, którzy pomimo usilnych prób rozwiązania danej
zagadki, nie mają pomysłu na jej rozgryzienie - przygotowano podpowiedzi, ale i całe rozwiązania, które są jednak
tylko etapowym wsparciem. Prawie każdą
kolejną zagadkę zaczyna się bowiem od zera i tylko od czasu do czasu pojawiają
się takie nawiązujące do haseł z poprzednich stron. Warto więc na bieżąco wszystko sobie notować w
wyznaczonym miejscu. Jeśli lubicie zatem dobrą zabawę łączącą przyjemne z
pożytecznym i chcielibyście oryginalnie ruszyć swój umysł do treningu w
towarzystwie książki, zdecydowanie
polecam.
Więcej na: http://dziennik29.pl/
Świetna propozycja książki. I niezła propozycja nad którą trzeba pogłówkować :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na książkę. 😊
OdpowiedzUsuńFajnie, że forma tych zagadek jest różnorodna.
OdpowiedzUsuńKurczę! Wydaje się bardzo nietypowe i intrygujące! Koniecznie muszę się z tym zapoznać :D
OdpowiedzUsuńO! Ciekawa forma pobudzania szarych komórek :)
OdpowiedzUsuńJaka świetna książka! Chętnie bym rozwiązała te wszystkie zagadki i trochę przy nich pogłówkowała. :)
OdpowiedzUsuńOoo to coś zdecydowanie dla mnie! 😀 Lubię takie wymagające myślenia książki zagadki. A ta zapowiada się naprawdę obiecująco. Bardzo kreatywne :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce naprawdę dużo dobrego i jestem jej mega ciekawa! :D To zdecydowanie coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńWygląda całkiem interesująco. Ciekawa jej jestem :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że zaciekawiło mnie to :)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Interesujące!
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca książka i wprawia w dobry nastrój
OdpowiedzUsuńmy jesteśmy już po pierwszych kilku zagadkach. Rozwiązanie ostatniej przyszło wieczorem, jak nie mogłam zasnąć. Dziś utknęłyśmy z córką na kolejnej - czekamy na noc by znowu przyszło olśnienie :) Polecam!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń