„Bear był równie piękny, co szorstki. Był
skomplikowany, a jednocześnie prosty. Był zarówno burzą, jak i ciszą. Strachem
i ukojeniem. Gniewem i spokojem.
Moim życiem i moją miłością.”
Kontrowersyjne, mocne, uderzające odwagą wyrazistych
scen. Z bohaterami, którzy z romantyczną baśnią nie mają wspólnego prawie nic.
Takie właśnie okazują się być poszczególne części serii King autorstwa T.M.Frazier, stąd biorąc w ręce każdy kolejny tom wyłączam
pokłady wrażliwości i przełączam się na tryb „hard”. „Lawless”, czyli trzecia
część cyklu, a zarazem pierwsza stawiająca w świetle głównych reflektorów Beara
i Ti, zakończyła się tak, że nie w sposób było obejść się bez kontynuacji.
Kiedy więc w zapowiedziach wydawnictwa Kobiece wypatrzyłam „Soulless”
wiedziałam, że raczej prędzej niż później na pewno po nią sięgnę.
ZARYS FABUŁY
Tylko nielicznych
stać na takie poświęcenie. Bear, by chronić swoją ukochaną, siedzi w więzieniu
za niepopełnione przez niego przestępstwo. Tymczasem Thia, pomimo towarzystwa
przyjaciół Bear’a, cierpi, popada w paranoję i czuje, że jest gotowa zrobić wszystko,
by tylko wyciągnąć zza krat tego, który okazał jej miłość. Czas mija, a
rozstanie staje się dla nich obu coraz większą torturą. To jednak nie jedyna
próba ich związku. Prawdziwym wyzwaniem okaże się Chop, szef gangu
motocyklowego, z którym będą musieli stoczyć poważną bitwę.
MROCZNI, ZAKOCHANI
Bear, choć względem swojej wybranki troskliwy i gotowy do wszelakich poświęceń, to nie łagodny rycerz na
białym koniu. Potężny, waleczny, nieprzebierający
w słowach, działający poza granicami prawa. Thia staje się coraz bardziej
zaradna. Złakniona kontaktu z Bearem, świadoma swoich uczuć, w końcu wychodzi z roli szarej myszki. Choć
oboje mają możliwość prowadzenia narracji pierwszoosobowej i mam wrażenie, że
to rozdziałów zatytułowanych „Thia” pojawia się więcej, męska kreacja głównego
bohatera zdecydowanie przyćmiła tą żeńską. Nie żeby wytatuowany motocyklista
był moim stu procentowym typem ideału, ale Bear ma w sobie to coś.
ZASKOCZENIE NA
DRUGIM PLANIE
W tle jakże istotne, wychodzące na pierwszy plan sylwetki
postaci drugoplanowych. Jest King i Ray,
okrutny Chop stanowiący symbol czarnej
owcy, ale i napędzający akcję powieści, jest i jeszcze ktoś, kto wprawił mnie w stan totalnej dezorientacji.
Chwilowo naprawdę zgłupiałam. Ale… żeby nie zdradzić Wam przypadkiem zbyt
wiele, w tym miejscu bezpiecznie zakończę ów temat.
BEZ KOMPROMISÓW
To nie jest powieść łagodna, mozolna, na pewno nie
romantyczna. Autorka funduje mocne
uderzenie w każdej sferze życia bohaterów. Jest namiętność, pożądanie, ciała złaknione swojej bliskości – stanowiące
jednak niedominujący procent akcji. Pojawia się walka na życie i śmierć. Jest
starcie Beara z jego własnym ojcem. Świst
kul, odważne i wystawiające nerwy na próbę krwawe opisy walki. Klimat jest
brutalny, mocny, ale prawdziwy. U T.M. Frazier nie ma półśrodków, nie ma kompromisów. Miało być „hard” i
jest. Albo w pełni akceptujesz kontrowersyjny akcent środowiska bohaterów, albo
po prostu daj sobie z nim spokój.
DARK ROMANCE
Zakończenie na pewno odbiega
od wizji przewidywalnych. Otóż epilog można by podzielić na dwie części, jedną stonowaną,
zwyczajną, spodziewaną, drugą fundującą totalną petardę. Tak, jak w książce nie brakuje zaskoczeń, tak ostatnie
strony utwierdziły mnie w przekonaniu, że po autorce można spodziewać się naprawdę wszystkiego. Oczywiście w pozytywnym
znaczeniu tego słowa. Nie żałuję, że dałam szansę tej serii i liczę na to, że „Soulless”
nie będzie moim ostatnim spotkaniem z nią. Jeśli Wy jesteście gotowi na dark
romance, na erotyk z dużą dawką krwawych
emocji i dynamiką zdarzeń, wiecie po co sięgać.
Bardzo lubię całą serię i cieszę się, że i Tobie przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńNie mogło być inaczej :)
UsuńTa seria jeszcze przede mną. 😊
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy by Ci się spodobała, bo jest dość kontrowersyjna :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tym cyklem, ale cały czas chodzi mi po głowie. Przyznam, że myślałam, że to takie typowe erotyki ze złymi chłopcami i scenami erotycznymi co drugą stronę. A widzę, że znajdę tutaj wiele więcej. Lubię darki, ale ostatnio trafiam na same żenująco śmieszne. Może ta seria przerwie złą passę :)
OdpowiedzUsuńJa na tą serię nie narzekam. Sporo się tutaj dzieje, naprawdę. Owszem, sceny erotyczne są, ale nie stanowią większości.
UsuńChciałabym kiedyś przeczytać tę serię, ale obecnie nie mam zwyczajnie na nią czasu.
OdpowiedzUsuńRozumiem :) A jak to bywa z seriami, potrzeba go sporo.
Usuń