„ – Najważniejsze to w porę chłopa nakarmić.
Pamiętaj, Basiu, że chłop jak świnia, jak głodny, to kwiczy. A każda gospodyni
tym się chlubi, że gotuje, co mąż lubi.”
Żyjemy w
czasach, kiedy drobnostki , sprawy błahe nieidące po naszej myśli potrafią
wyprowadzić nas z równowagi. A przecież jako dorośli ludzie możemy o sobie
decydować, wyjeżdżać, kreować własną przyszłość i choć owszem, mamy wloty i upadki,
to my sami jesteśmy panami swojego losu. Nie zawsze tak było i to w całkiem
nieodległej przeszłości ludzie musieli brnąć przed siebie z rękoma związanymi
ciasnym sznurem decyzji innych. Czy było to szczęśliwe życie? O tym przyszło
przekonać się bohaterom powieści Agnieszki Olszanowskiej „Miłość na dziesiątej
wsi”.
ZARYS
FABUŁY
Dla Janka Cichego spotkania z żydowską
córką Sarą są niczym raj na ziemi. Zakochany do szaleństwa chłopak nie ma
jednak pojęcia, że szczęście u boku tej kobiety nie będzie mu pisane.
Sprzeciwiając się woli rodziców, zniesmaczony pomysłem zostania księdzem
chłopak zostaje ukarany przez bliskich w najgorszy z możliwych sposobów. Musi
poślubić dziewczynę, której nie kocha. A przecież ta jedna decyzja będzie miała
wpływ na całe jego dalsze życie.
Kiedy po latach w Zwierzyńcu pojawia się
wnuczka Sary, Róża, i zbliża się do rodziny Cichych, przeszłość ma okazję w
końcu skonfrontować się z teraźniejszością. Czy można naprawić błędy minionych
lat? I czy można oszukać przeznaczenie?
NIESZCZĘŚLIWA
MIŁOŚĆ, CZYLI JANEK, SARA I BASIA
Akcja
powieści rozgrywana jest na dwóch
płaszczyznach czasowych. Zacznijmy od początku, czyli od obrazu starej, polskiej wsi, w której to morgi,
plotka i zdanie rodziców uważane są za najważniejsze. A ci ostatni nie
zawsze kierują się dobrem własnego dziecka, a raczej własnym widzimisię. To
właśnie tutaj rozgrywają się losy Janka
i Sary, którzy stanowią przykład miłości nieszczęśliwej, niespełnionej ze względu
na czynniki zewnętrzne. W tę całą grę zostaje wplątana także zmuszona do małżeństwa Basia, która
wcale nie odgrywa roli szkodnika burzącego obraz wielkiego uczucia. Wręcz
przeciwnie. To postać tej kobiety budziła we mnie największe pokłady
współczucia. Zaciągnięta do ciężkiej
pracy i rodzenia dzieci, do samodzielnego dźwigania na własnych barkach trudów
tamtejszej codzienności. Naznaczona piętnem nieszczęścia już przy samych
narodzinach. Roniąca niejedną łzę na swoim smutnym
losem.
POTOMKOWIE
Druga część
powieści to już współczesne losy
potomków tych bohaterów, których poznajemy na samym początku. Jest australijska wnuczka Sary, Róża, jest i
nieszczęśliwa rodzina Janka. Zdrady, nieszczęścia, demony Zefiryna ukryte w
murach barokowego kościoła czy obcięty warkocz babci. Spełnione marzenia, gorzkie łzy, niespodzianki losu i spontaniczne
uczucia. A pomiędzy tym wszystkim niemała ilość emocji czytelnika.
GORZKIE
OBLICZA ŻYCIA
Jako że to trzeci tom cyklu, ja zaś postanowiłam
po niego sięgnąć bez znajomości poprzednich, traktuję go jak samodzielnie
funkcjonującą historię. Z całym przekonaniem stwierdzam, że jak najbardziej tak
się da. Nie mam jednak możliwości zestawienia Wam poszczególnych części, a co
za tym idzie, opisania spadku czy wzrostu jakości twórczości tej autorki.
„Miłość na dziesiątek wsi” to nie jest
słodka czy wielce pozytywna opowieść. Na jej kartach pojawia się ból, niesprawiedliwość, smutek, są też
oczywiście mniejsze czy większe radości, które po przebrnięciu przez te
trudniejsze momenty jesteśmy w stanie docenić.
PRZESZŁOŚĆ
vs. TERAŹNIEJSZOŚĆ
Autorka
trafnie opisała obraz dawnej wsi, oddała
jej klimat wraz z brutalnym sposobem podejścia do drugiego człowieka i z
grzeszkami tych pozornie szanowanych. Skontrastowała to z wolną
teraźniejszością, jak się okazuje, często niemniej bolesną, choć będącą w stanie sprzeciwić się przeszłości. Książka ma swoje wady, spośród których najbardziej
kłopotliwą okazała się nagromadzona w pewnym momencie ilość nowych bohaterów.
Trudno było mi połapać się kto jest kim, ale kiedy poradziłam sobie z
niedogodnościami, dotarłam do finału
szybko – w towarzystwie niejednej, głębszej refleksji.
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Ta książka jest na mojej liście do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam trochę nie właściwie, bo od trzeciego domu, ale książka może stanowić samodzielnie funkcjonującą historię. A Ty miałaś okazję czytać poprzedniczki?
UsuńJa jednak wolałabym przeczytać dwa poprzednie tomy.
OdpowiedzUsuńSłuszne podejście. Gdybym miała świadomość, że to seria, też pewnie tak bym zrobiła.
UsuńZacznę od poprzedniczkek. 😊
OdpowiedzUsuńSłuszne podejście. Gdybym od początku miała świadomość, że to seria, też pewnie tak bym zrobiła.
UsuńChyba się skuszę na cały ten cykl, bo lubię takie klimaty. ;) Szkoda tylko, że jest tylu bohaterów i ciężko się połapać kto jest kim, ale dam tej serii szansę. ;)
OdpowiedzUsuńTen nawał bohaterów jest uciążliwy, ale nie przez cały czas. Pojawia się w pewnym momencie, ale da się przez to przebrnąć.
UsuńKolejna ciekawa seria, ale na razie muszę zakończyć te już rozpoczęte :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje podejście. Skądś to znam. Pełno serii pozaczynanych, więc lepiej nie wplątywać się w nowe.
UsuńChyba nie będę mogła jej odmówić :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest ciekawa. Ma drobne mankamenty, ale jakoś wybitnie mi nie przeszkadzały. Były emocje i było ciekawie.
UsuńCiekawie się zapowiada, ale nie czytałam poprzednich części :-)
OdpowiedzUsuńJa również i trochę żałuję. Kiedy sięgałam po tę powieść nie miałam świadomości istnienia poprzednich, niemniej jednak książkę da się czytać jako samodzielnie funkcjonującą historię.
UsuńBrzmi nieźle, dosyć ciężko - ale właśnie na takie książki mam ochotę w obliczu zbliżającej się jesieni. Jest to częsty motyw, uczucia, które ma szansę dopiero w następnym pokoleniu, ale dosyć go lubię.
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Zdarza mi sie czasami sięgnąć po którąś z kolei część cyklu i o tum nie wiedzieć, autor jednak zawsze.dba o czytelników i przybliża minione wydarzenia. Ta książka zainteresowała mnie na tyle, że chciałabym jednak poznać całość serii
OdpowiedzUsuń