„Od dziś Stand by My będzie jej się
kojarzyło z nim. To był najbardziej zmysłowy i magiczny taniec, jakiego
kiedykolwiek doświadczyła.”
Nie
tak łatwo odkleić od siebie poprzyszywane wcześniej łatki, zwłaszcza jeśli
pikowało się je długo i starannie, grubą, niepożałowaną w ilościach nicią. A
to, co kiedyś mogło imponować, może po kilku latach okazać się wielką przeszkodą na drodze do szczęścia. Jak
w przypadku Pawła, bohatera powieści „Stand by me”, który nie stroniąc od
jednonocnych przygód i raczej niepoważnego traktowania kobiet, musi ponieść
konsekwencje niechlubnej renomy. Pamiętacie „Pierwszy raz” i historię Leny oraz
Kuby? Dziewczyna budziła w Pawle poważniejsze emocje, ale bohater musiał stanąć
na przegranej pozycji. Teraz jednak Agata Czykierda-Grabowska zsyła go na
pierwszy plan, bo przygotowała dla niego odrębny , piękny scenariusz życia.
ZARYS
FABUŁY
W związku z zawodowymi obowiązkami, Paweł
powraca do rodzinnej miejscowości. Chce wykonać pracę, zakosztować pysznych
obiadów mamy i wrócić do siebie. Jako łamacz kobiecych serc, które chętnie pozwalały
korzystać mu ze swoich wdzięków, z pewnością nie planuje wejść w żaden
poważniejszy związek. Wtedy jednak do miasteczka powraca Sara, przyjaciółka
jego siostry, która nie wiedzieć czemu jest do niego wrogo nastawiona i która
niespodziewanie budzi w nim wyjątkowe uczucia.
Nadchodzi jednak Noc Kupały, podczas której
magia lubi dać upust swojej sile. Jeden taniec, jedno zbliżenie i pomiędzy
Sarą, a Pawłem rodzi się coś, czego tak łatwo się nie pozbędą. Czy jednak warto
zaufać mężczyźnie, który w kontaktach z płcią przeciwną dotąd poszukiwał
wyłącznie jednego? Czy tak prosto zdobyć serce kobiety, która boi się
zaangażować?
ZŁOŚNICA
DAJE POPALIĆ ŁAMACZOWI KOBIECYCH SERC
Autorka
postawiła na narrację trzecioosobową,
jednak przeplotła kolejne działy perspektywą
Sary i Pawła ukazując raz po raz sytuację jednego, jak i drugiego bohatera
– jak dla mnie wystarczająco pozwalając zbliżyć się do każdego z nich. Ona nie potrafi zaufać. Z jednak strony
przyjacielska, z drugiej złośliwa. Wymagająca cierpliwości i wystawiająca
nerwy Pawła na wielką próbę. Oj, gdyby nie był w niej zakochany, chyba dawno by
sobie odpuścił. Tymczasem zaniknął
mężczyzna skupiony wyłącznie na cielesnych podbojach, pojawił się w zamian za
to pomocny, zdeterminowany i wiedzący jak dogodzić swojej kobiecie bohater.
Oboje wypadli wiarygodnie, dlatego
też chętnie kibicowałam im podczas tej niekoniecznie wybitnie wyboistej drogi.
Gdybym jednak miała wybierać tę jedną postać, która wzbudziła moją sympatię, na
pewno bez wahania postawiłabym na niego.
BEZ
DRAMATÓW PRZESZŁOŚCI
W tle
rodzeństwo i przyjaciele. Pozytywne relacje
oparte na uczciwości, ale także delikatnym cierpieniu. Autorka zrezygnowała z wielkich dramatów przeszłości,
więc nie znajdziecie walczących z traumami i powstających z popiołu
cierpiętników. Zostaje jednak przywołany motyw,
który opracowała Agata Czykierda-Grabowska w pierwszym tomie tej serii –
miłość Leny i Kuby, a więc zarazem niespełnione uczucie Pawła, który w myśl
zakochania zakłócił swoją przyjaźń z serdecznym znajomym.
PRZESZKODA
NA DRODZE DO SZCZĘŚCIA
„Stand
by me” to bez dwóch zdań powieść o
miłości. Pojawiają się więc i sceny
uniesień i szczera rozmowa, kolejne pokonywane wspólnie etapy i wolno
budowane zaufanie. Wszystko w granicach
dobrego smaku tak, by korzystnie pobudzić wyobraźnię złaknionego dobrego
romansu czytelnika. To się autorce udało. Główną przeszkodą w relacji bohaterów okazuje się niechlubna renoma Pawła, owszem, mogąca budzić jakieś tam obawy,
ale momentami zaborczość Sary wydawała mi się odrobinę przesadzona. Ta historia nie
ma wielkich zwrotów akcji czy momentów zaskoczenia, akcja posuwa się do przodu powoli – oparta jednak na przyjemnych
dialogach. Może spodziewałam się jakiegoś większego wstrząsu, który
przerwałby ten spokojny trans, więc to wciąż „Adam” jest dla mnie najlepszą powieścią autorki. Nie oznacza to, że
żałuję czasu poświęconego „Stand by me”, wręcz przeciwnie. Jeśli szukacie naturalnie wypadającej, potrafiącej
pobudzić zmysły love story, sięgajcie śmiało.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Bardzo lubię twórczość tej autorki i już nie mogę doczekać się kiedy sięgnę po tę książkę, ponieważ jestem bardzo ciekawa moich wrażeń po jej lekturze. 😊
OdpowiedzUsuńA czytałaś może już "Pierwszy raz"z tej serii?
UsuńMyślę, że ta powieść o miłości mogłaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie wahaj się, tylko sięgaj :)
UsuńCzemu nie. Zapowiada się przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńI tak przyjemnie też faktycznie w trakcie czytania jest :)
Usuń"Adam" jeszcze przede mną, stoi na półce i czeka na swoją kolej, ale na "Pierwszy raz" i "Stand by me" się chyba nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuń"Adam" jak dla mnie - na pierwszym miejscu. Stąd uważam, że dobrze wybrałaś.
UsuńBardzo przyjemna historia miłosna, jak wszystkie tej autorki :)
OdpowiedzUsuńOstatnio sięgam po różne gatunki, ale to chyba jednak nie dla mnie. To Love story przez duże L i chyba mnie to przerasta. Niemniej, chciałabym kiedyś zapoznać się z Adamem autorki, którego wszyscy tak chwalą :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Może kiedyś sięgnę po tą lekturę. Jednak póki co muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com
Mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić pierwszą część, ale i tak pewnie szybciej przeczytam "Adama", stał co prawda na mojej półce ale podkradła mi go siostra - mam nadzieje ze szybko odda
OdpowiedzUsuń