„Niestety, rzadko kiedy życie jest piękną niespodzianką zapakowaną w kolorowy papier. Dużo częściej przypomina szary znoszony pulower, który jesteś zmuszona ubierać każdego dnia,
bo zwyczajnie nie stać cię na inny.”
Ucieczka
przed przeszłością bywa tylko złudnym wyjściem. Owszem, warto stawiać na zmiany
i próbować rozpocząć nowy rozdział życia, ale bolesne wspomnienia lubią
powracać, w najmniej niespodziewanym momencie, niechciane, wszędzie. Historię o
bawieniu się w kotka i myszkę z traumami minionych lat przedstawia Dorota
Gąsiorowska w swojej nowej powieści, „Karminowe serce”. Opowieść o wielkiej
przeprowadzce, skrywanych tajemnicach i pachnących łakociach urokliwej cukierenki.
Lubicie takie? Zapraszam wpierw na kilka słów recenzji.
ZARYS
FABUŁY
Laura pozostawia za sobą miejskie życie i
trafia w progi starego, odremontowanego domku na wsi. Pełna zapału, ale i żalu
do przeszłości, szybko przekonuje się, że funkcjonowanie w małej społeczności
nie pozwala na samotność, a bliskość drugiego człowieka to nie problem, a
szczęście.
Pośród nowych znajomych i w klimacie
zapachu czekolady, kobieta powoli staje na nogi, choć będzie miała okazję się
przekonać, że wspomnienia tak łatwo nie odejdą. Pęknięte serce nie zrasta się
tak szybko jak rana na ręce czy nodze. Czy Laura będzie w stanie zaufać? Czy
będzie w stanie pokochać? I w końcu, czy wyjawi swoją tajemnicę?
NAZNACZONE
TRUDEM
Z
jednej strony pełna zapału pani grafik, kobieta zdecydowanie pomocna – co udowadnia
już na samym początku – niekonfliktowa,
otwarta na innych ludzi. Pełna ciepła osoba, jak z resztą wszystkie główne
bohaterki powieści Doroty Gąsiorowskiej. Z drugiej - nosząca na swoich barkach pewnej ciężar, który od czasu do czasu
daje o sobie znać. Nie jest to w owej historii
jedyna osoba borykająca się ze swoim bagażem trudnych doświadczeń. Pojawia
się także motyw samotnej matki zmagającej się z wychowaniem dość
charakterystycznego dziecka, bo przecież i w rzeczywistości wokół nas pełno
ludzi, którzy w swojej codzienności dźwigają jakiś krzyż.
MIESZANKA
DRUGOPLANOWYCH OSOBOWOŚCI
Smaczku
dodają postaci drugoplanowe,
sprawiające, że książka nie podąża
wyłącznie jednym torem. Jest miły Piotrek, jego zdecydowanie nieprzyjemna
partnerka – budująca negatywny obraz dość stereotypowej
pustej blond lali. Pojawia się Błażej, który również namiesza w życiu głównej bohaterki, mały Michałek – niezwykle
celnie interpretujący smutne rysunki Laury i jest wspomniana już powyżej,
borykająca się z samotnym wychowywaniem dziecka Hania – która z kolei sprawia,
że w powieści nie brakuje motywu
przyjaźni. Prawdziwa mieszanka osobowości i wrażeń. Do wyboru, do koloru.
WIDOKI,
ZAPACHY, SMAKI
Przytulny
dom z kominkowym piecykiem, małe
kamieniczki, kubek imbirowej herbaty pitej na werandzie. Do tego zapach czekolady wydobywający się ze
starej, mającej swoją historię i duszę cukierenki oraz nieraz przywoływany aromat pobudzającej kawy. Autorka
zdecydowanie lubi rozpieszczać zmysły
czytelnika, stroniąc od zimnego obrazu zatłoczonych metropolii, stawiając
zaś na urokliwe, niepowtarzalne miejsca, w których każdy element ma jakieś
znaczenie.
POWIEŚĆ
O KILKU WĄTKACH
Co
oznaczają smutne rysunki bohaterki? Kim jest mężczyzna z zawadiackim
spojrzeniem zerkający na Laurę ze zdjęcia? Jakie rodzinne sekrety staną z nią w
końcu twarzą w twarz? Powieść o
przyjaźni, szczęśliwej i nieszczęśliwej miłości – o różnych jej obliczach. O
utracie, szukaniu własnego miejsca na ziemi, o ludziach przychylnych, ale i
nieobliczalnych, o nowym rozdziale życia i wielkiej niespodziance. Przygotowała
bowiem autorka zaskakujący finał,
który musiałam przeczytać dwa razy, by upewnić się, czy czegoś nie pomyliłam.
Ciepła powieść obyczajowa, przyjemna,
choć niepłytka, pełna uroku małej społeczności i starego domu, z tajemnicą,
kilkoma wątkami i bohaterką, której ciężko nie polubić. Ja ze swojej strony
polecam.
Może być ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńJest :) Jak się pojawiają rodzinne tajemnice, nie może być inaczej.
UsuńCzekam na tą premierę. 😊
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie będziesz zawiedziona :)
UsuńPowieści Doroty Gąsiorowskiej zawsze wpływają na mnie pozytywnie, ich treść i przekaz zawsze mają w sobie to COŚ, coś delikatnego i ulotnego co sprawia że te książki są wyjątkowe
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ujęłaś. To faktycznie powieści z wyjątkowym klimatem :)
UsuńMyślę, że nie będziesz zawiedziona. Życzę samych pozytywnych wrażeń.
OdpowiedzUsuńHmm no nie są to moje klimaty. Czytałam kiedyś książkę tej autorki, już nawet nie pamiętam jaki miała tytuł, i była całkiem przyjemna. Taka ciepła i życiowa. Ale nie jest to coś, w czym się dobrze czuję i odnajduję, także nie planuję czytać innych jej powieści.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Zwłaszcza, że teraz jest wiele świetnych premier i nie na wszystkie starcza czasu. Trzeba więc robić sobie osobistą selekcję.
UsuńKusi mnie ten klimat małej społeczności i tego ciepła, które książka zdaje się roztaczać. Mam jedną książkę autorki na półce i stoi nieprzeczytana. Mam wrażenienie, że z tą poszłoby mi łatwiej c:
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
A jaki tytuł posiadasz? Jeśli można oczywiście wiedzieć. Ja czytałam chyba wszystkie jej książki i choć nie jest to dla mnie autorka numer 1, lubię jej prozę :)
UsuńKsiążkę już mam i nie mogę doczekać się lektury :)
OdpowiedzUsuńA ja Twojej opinii :)
UsuńLubię takie ciepłe i przyjemne powieści na jesienne wieczory! A tego zakończenia jestem przez Ciebie bardzo ciekawa! :)
OdpowiedzUsuńZatem mogłaby Ci się spodobać. To naprawdę dobry wybór na jesienne dni.
UsuńMyślę, że to będzie lektura w sam raz na długi jesienny wieczór :)
OdpowiedzUsuńTrafnie spostrzeżenie. Na pewno przeniesie trochę ciepła.
UsuńGłośno teraz o tej książce, sama też mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńTo powieść dojrzała, ale pełna ciepła. Może nie wielce dynamiczna, ale przyjemna.
UsuńCzytałam jedną powieść tej autorki, ale zupełnie nie przypadła mi do gustu, więc na razie nie chce mi się sięgać po inne jej tytuły.
OdpowiedzUsuńRozumiem. A wszystkie utrzymane są na podobnym poziomie, więc faktycznie nie będę Cię zachęcać.
Usuń