Czy aby na pewno istnieje wzorzec matki idealnej? A jeśli
tak, to jaki on jest? Matka, która rodzi siłami natury, możliwie jak najdłużej
karmi piersią, poświęca maluchowi sto procent uwagi rezygnując z własnych
przyjemności i trzyma go pod bezpiecznym kloszem całodobowej opieki? A może ta,
która dokarmia butelką i w całym tym macierzyństwie znajdzie czas dla siebie,
bo w końcu szczęśliwa i wypoczęta rodzicielka, to szczęśliwe dziecko? Ile
matek, tyle odpowiedzi i tyle mądrości dotyczących idealnego wychowania. Czy
warto zatem wchodzić w takie dyskusje? Takiego tematu podjęła się Magdalena
Majcher w najnowszej książce „Jeszcze jeden uśmiech”. Dziś zapraszam Was zatem
w progi kawiarni Nie Ma jak u Mamy oraz
na kilka słów recenzji.
ZARYS FABUŁY
Przedsiębiorcza
Monika, kobieta z nowoczesnym podejściem do życia i ciążowym brzuszkiem, wraz z
pomocą przyjaciółki Karoliny otwiera kawiarnię dedykowaną matkom, po to, by
wreszcie miały miejsce do spotkań, złapania oddechu, rozmów. Kobiety liczą na
to, że ich pomysł spotka się z uznaniem i otworzy nowe znajomości, ciesząc się
powodzeniem. Nie mają jednak pojęcia, jak bardzo zmieni także ich życie.
Ile matek, tyle
pomysłów na wychowanie i tyle sprzecznych opinii. Pośród sporów, problemów i
trosk – a przecież każdy, niezależnie od statusu społecznego – takie posiada,
zawiązują się nowe przyjaźnie. Monika, Karolina, Olga i Agnieszka, choć
dzielone różnymi sposobami na życie, wkrótce będą miały okazję się zjednoczyć.
A wszystko dzieje się w momencie, kiedy dziecko jednej z nich poważnie
zachoruje.
CZTERY BOHATERKI,
CZTERY POMYSŁY NA MACIERZYŃSTWO
Magdalena Majcher jak zawsze trafiła w samo sedno.
Napisała książkę, pośród kart której każda
polska matka ma okazję znaleźć swoją przyjaciółkę i samą siebie.
Zróżnicowanym podejściem do kwestii wychowania bohaterek i różnorodnością
problemów, z którymi takowe się spotykają, wypracowała sobie ogromne pole do
popisu i w pełni wykorzystała potencjał pomysłu. W powieści pojawia się więc
kolejno Monika, która jest
przedsiębiorczą i nowoczesną kobietą, ze spokojnym dzieckiem, dobrze
rozwijającą się karierą i… samotnością.
Choć zarzeka się, że jej potomek nie potrzebuje ojca, być może w głębi myśli
zupełnie inaczej. Jest Karolina, która w
pełni poświęca się wychowaniu dwójki dzieci, w tym malutkiej, noszonej w
chuście Zosi. Choć dla dzieci rezygnuje z wygód i wielu przyjemności, w
porównaniu z Olgą i tak wiedzie komfortowy
los. Ta druga, podążając za religijnym
duchem modelu rodziny, jest już w czwartej ciąży i czuje, że powoli zarówno
ona, jak i jej organizm zaczynają się buntować. A Agnieszka? Dumna ze swojej
córeczki zdaje się zadręczać jedynie namolną
matką, która całą swoją uwagę przelewa na wnuczkę powodując tym samym
wybuchy konfliktów w codzienności córki i zięcia. Tak naprawdę jednak żadna z
nich nie może być pewna tego, co przyniesie im jutro. Bo choć każda ma własny
plan na przyszłość, los lubi zaskakiwać i dokonywać zmian.
MACIERZYŃSTWO
Cztery bohaterki, cztery różne historie i jedna wspólna
kwestia. Macierzyństwo. Prowokujące do wielu uwag czy odważnej
wymiany zdań, a jednak w najistotniejszym momencie, czasie próby, łączące i jednoczące. Bo w końcu w tym wszystkim najważniejsze jest
przecież dobro dzieci. Magdalena Majcher zabiera czytelniczki w świat
fikcyjnych postaci, które jednak swoim zarysem przypominają ludzi obracających się w kręgu każdego z nas. Stąd
Monika, Karolina, Olga czy Agnieszka budzą realne emocje, mnie zaś skłoniły do
czynienia rozlicznych porównań i odniesień do swoich własnych obserwacji czy doświadczeń.
BŁAHOSTKI vs
PROBLEMY
Problemy natury
małżeńskiej, wspomnienia dzieciństwa, budowanie więzy rodzinnych, ucieczka
przed tematami trudnymi, konfrontacja z tym, co nieuchronnie i nadzieja, która powinna motywować do działania.
A działania mogą czynić cuda. W powieści pojawia się realny problem, zagrożenie życia, na tle którego
wszystko co inne zdaje się blednąć, wygasać, przestaje mieć znaczenie. I tak
też jest w prawdziwym życiu. Kiedy na horyzoncie pojawia się namacalny, groźny wróg, człowiek
uświadamia sobie, że dotąd wszystkie inne kwestie były zaledwie błahostkami,
którymi nie warto było zawracać sobie głowy. „Jeszcze jeden uśmiech” to książka
która nie ma za zadanie bawić, ale uświadamiać
pewne sprawy, uczyć, a przy tym angażować. Nieczęsto zdarza mi się płakać
nad kartkami papieru, a tym razem naprawdę zaszkliły mi się oczy.
PODSUMOWANIE
Nowa powieść Magdaleny Majcher to kolejna wartościowa pozycja zasilająca szeregi
polskiego rynku wydawniczego. Powieść, którą z czystym sumieniem polecam każdej polskiej matce, bo
jestem przekonana, że każda odnajdzie tutaj bohaterkę będącą odzwierciedleniem
jej samej. Rozliczne spory, życiowe
dylematy, ale też przyjaźnie, mobilizacja i bezinteresowna pomoc. „Jeszcze
jeden uśmiech” to obowiązkowa lektura dla wielbicielek wartościowej i budzącej
emocje literatury obyczajowej. Na pewno nie sprawi Wam zawodu.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Pascal.
Czekam zatem na premierę i chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na swój egzemplarz tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznać żadnej książki tej autorki, ale chciałabym nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze tej książki i nie zawiodłam się po raz kolejny na prozie Magdy.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka czeka już na mnie i zabiorę się za nią w pierwszej kolejności. To zdecydowanie moja ulubiona tematyka.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać, podobnie jak poprzednie książki pani Magdaleny. Seria Wszystkie pory uczuć stoi na półce, więc od tych książek zacznę
OdpowiedzUsuń