Mówi się, że
człowiek z natury jest słaby, że popełnia błędy, na których powinien się uczyć.
Owszem. Choć jak się okazuje, nie każdą złą decyzję dla się tak łatwo naprawić.
Niektóre z nich pozostawiają piętno na zawsze. Przykre? Ale prawdziwe.
Przekonali się o tym bohaterowie powieści „Forever my girl” i to
niejednokrotnie, nosząc w sobie dawne żale i rozczarowania. Teraz nadszedł czas
na konfrontację po latach i na moją recenzję. Więc wszystkie wielbicielki
romantycznych love story z wyważonym słodko-gorzkim klimatem zapraszam na kilka
słów uwitych wokół prozy Heidi McLaughling.
ZARYS
FABUŁY
To miała być miłość, której nic nie będzie
mogło stanąć na drodze. Jakże brutalnie zweryfikowało ją życie. Bo przeszkodą
okazali się być dla siebie po prostu oni sami.
Kiedy Liam zdecydował się na wyjazd, a co
za tym idzie, na zostawienie Josie, nie przypuszczał, że zostanie tak słynną
gwiazdą rocka. Egoistyczne pobudki miały prowadzić go do świetlanej
przyszłości. Nie wiedział jednak także, że popełnia największy w życiu błąd,
którego być może już nic nie będzie w stanie naprawić.
Teraz powraca, po dekadzie nieobecności,
pozostawionego bólu i niezrozumienia. Bo wciąż czuje to, że Josie była i jest
jedyną kobietą, którą może kochać.
CZY
STARA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE? SŁOWO O BOHATERACH.
Znamy już
dobrze rozwydrzonych rockmanów, tych co to nie przebierają w słowach i myślą,
że cały świat padnie u ich stóp. Trochę obawiałam się, że Liam okaże się być
jednym z nich. W końcu w przeszłości nie oglądał się za siebie licząc się
wyłącznie ze swoimi uczuciami. Teraz jednak okoliczności skłaniają go do schowania dumy w kieszeń. W efekcie
czytelnik otrzymuje jak na tacy człowieka skruszonego, owszem – faceta ciągnącego za sobą sukcesy pewnej
dziedziny, ale także słabości i porażki. Błędy, które tak bardzo stara się
naprawić. Tak, Liam jest po prostu ludzki. Na pewno daleko mu do bad boya, do drapieżcy, którym musi być stając na
scenie. Teraz czeka go długa droga, w trakcie której będzie musiał odkupić
swoje winy. Nie tylko jednak jemu przypada możliwość poprowadzenia narracji pierwszoosobowej. Autorka
przyznaje prawo do głosu także Josie. Dziewczyna,
która przeszła swoje, która wycierpiała i która wciąż tak mocno pamięta.
Ale też kobieta, która się nie poddaje i układa
swoje życie na nowo. Cóż, kiedy wkrótce przyjdzie jej ponownie stanąć oko w
oko z przeszłością.
FABUŁA
I OSOBY TRZECIE
Powieść
rozpoczyna się dość smutną sytuacją,
bo pogrzebem. Odejściem człowieka, który odchodząc ściąga w jedno miejsce
ludzi, którzy w wyniku różnych decyzji nie mieli okazji bądź po prostu nie
chcieli się spotkać. Tak właśnie dochodzi do konfrontacji Liama i Josie, którzy niegdyś tak bardzo się kochali.
Można więc domyślić się, że akcja w
dużej mierze kręci się wokół relacji bohaterów, jednak nie jest to wcale
fabuła uwita wyłącznie wokół mniej czy bardziej tłumionych wybuchów
namiętności. W grę wchodzi skrywany żal,
nierozumienie, próby pojednania i osoby
trzecie. W ciągu tak długiej rozłąki tak wiele przecież mogło się wydarzyć.
Jest więc i pewien błyskotliwy,
dociekliwy, zadający bezpośrednie pytania chłopiec, jest także potencjalny
narzeczony, z którym Josie zamierza zbudować bezpieczną przyszłość. Na
pewno więc nie jest banalnie, jałowo i prosto.
DLA
KOGO?
Streszczenie
fabuły nie wydaje się wielce oryginalne
i odkrywcze, książka jednak niesie ze sobą spory emocjonalny ładunek. Na rzecz długich opisów pojawiają się
poruszające dialogi. Wbrew pozorom, to nie jest pikantna historia, w której
sceny namiętności zasypują kolejne strony. Jest raczej subtelnie, z akcentem na
wewnętrzne rozterki postaci, na
konfrontację szczerości i szalejących emocji. Coś dla romantyczek, które oczekują od książki nie scen seksu, ale po
prostu słodko-gorzkiej historii.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.
Zdecydowanie książka dla mnie, ostatnio coraz chętniej sięgam po takie emocjonalne książki;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jest banalnie i jałowo. To mnie kusi.
OdpowiedzUsuńNa dzień dzisiejszy nie mam na nią ochoty. Może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już w swoich zbiorach domowej biblioteczki i na pewno, kiedyś się za nią zabiorę. 😊
OdpowiedzUsuńPiękna powieść, jedna z ciekawszych z tej kategorii :)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest książka dla mnie, myślę że bym się męczyła jednak podczas lektury :(
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po romanse, także jeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńChcę dać tej książce szansę, bo takie emocjonujące historie bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńhmmmm sam nie wiem
OdpowiedzUsuńHistoria na poziomie. A że bardzo lubię opowieści o muzykach, zwłaszcza rockowych, to będę miała ją na uwadze. Na pewno jest to powieść lepsza od książki K.N.Haner.
OdpowiedzUsuńWidziałam, że wyszedł film i chyba to jego wolałabym poznać.
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuń