środa, 12 grudnia 2018

"Siedem cudów" - Agata Przybyłek.
Wiele zmian przed świętami. Dobrych czy złych?


Okres przedświąteczny to czas wielkich porządków. Dekorowanie domu, generalne sprzątanie, długie listy z zakupami i odhaczane z kartek prezenty. To także czas porządków czynionych w naszym umyśle, moment pojednań, refleksji, skupienia, bo przecież nikt nie chce zasiadać zwaśniony przy jednym, wigilijnym stole. Nie zawsze jednak wszystko układa się po naszej myśli, bo przecież życia nie da się dokładnie zaplanować. Czasami towarzyszy nam niechciany ból, rozgoryczenie, a dobre intencje przekształcają się w te nietrafione. W tym przedświątecznym okresie sporo dzieje się także u bohaterów nowej powieści Agaty Przybyłek, „Siedem cudów”. Szukacie książki w grudniowym klimacie? Przyjrzyjcie się zatem tej.

ZARYS FABUŁY
Monika z pewnością nie przypuszczała, że w przedświątecznym okresie przyjdzie jej natrafić na byłego chłopaka. Mężczyznę, który wciąż budzi w niej emocjonujące wspomnienia. Można by rzec, było, minęło. A jednak nie w jej przypadku. Sporo dzieje się także w życiu jej brata, który przygotowuje się do podjęcia jakże ważnej decyzji – oświadczyn. Czy przy pełni zaangażowania może nie pójść coś po myśli? Tak, jeśli pomyli się datę urodzin swojej partnerki, z urodzinami ex. Czy ktoś wybawi go z opresji? Tymczasem tata Moniki traci pracę, właśnie teraz, przed samymi świętami. Skoro wszystko zmierza w taką stronę, czy wigilijny stół będzie w stanie przynieść im ukojenie? Czy w tej rodzinie jest jeszcze cień szansy na szczęście?

GRUPA BOHATERÓW
Autorka stawia na ludzi zmagających się z problemami codzienności. Brak tutaj idealizowania czy naciąganych dramatów, ot samo życie – momentami przepojone radością, kiedy indziej przepełnione goryczą i bólem. Nawet w okresie przedświątecznym, bo przecież los nie robi sobie wyjątków i przerw. Monika, Małgorzata, Ania czy Jola, każda z tych kobiet odkrywa tutaj swoją małą rolę. Największy akcent został położony na pierwszą ze wspomnianych postaci, nie oznacza to jednak, że akurat jej zostanie przydzielony happy end. Jak potoczą się role siostry, dziewczyny, koleżanki czy matki, o tym musicie przekonać się sami. Nie brakuje także mężczyzn, wcale nie tych nieomylnych, czy  boskich i filmowych. Są ci uczciwi, z którymi można się zaprzyjaźnić, ale którzy są po prostu ludźmi – popełniającymi błędy i potrzebującymi akceptacji. Ksawery, Maciek, Marek, wnoszą w całą treść swój udział i stają się przedstawicielami konkretnych zagadnień. W trakcie czytania ubolewałam tylko nad tym, że dużo tych imion na „M” i początkowo miałam problem z połapaniem się kogo dotyczy konkretny rozdział. Z czasem jednak udało mi się z tym uporać i mogłam już tylko cieszyć się życiowym, ale interesującym wydźwiękiem tej powieści.

POLSKIE ŚWIĘTA
Choć bazą powieści jest po prostu proza codzienności, nie brak jej magicznego, świątecznego klimatu – nieprzejaskrawionego, bez sztucznych, naciąganych akcentów. Poszukiwania prezentów, tłumy w sklepach, świadomość nadchodzącej Wigilii. Jest tak swojsko, tak polsko, tak prawdziwie. I cały czas tli się nadzieja dotycząca losów postaci, przecież w grudniu ma ona podwójne, intensywniejsze znaczenie.

ELEMENTY FABUŁY
Zaręczyny, tęsknota, utrata pracy, miłość. Powrót do rodzinnego domu, pragnienie sprawienia radości, potyczki, szczęście i ból. Powieść jest wielowymiarowa i nie skupia się wyłącznie na jednym zagadnieniu. Autorka pozwala akcji płynąć w luźnym kierunku, w wyniku czego towarzyszą jej niewymuszone emocje, być może niezalewające w całości, ale wystarczająco, by książka okazała się ciekawa.


DLA KOGO?
Wielbicielom życiowych, obyczajowych powieści, z workiem różnych tematów i świątecznym klimatem w tle ma szansę się spodobać. Nie jest to najbardziej emocjonująca historia grudniowa, jaką miałam okazję przeczytać w tym roku, ale ukryta pod piękną okładką delikatnie wprowadziła mnie w wigilijny nastrój. Owszem pojawiali się bohaterowie, których postępowanie postawiłabym pod znakiem zapytania, ale fakt, że nie wszyscy działali po mojej myśli dorzucił książce nieprzewidywalności. Jako że nie miałam okazji czytać żadnej poprzedniej książki Agaty Przybyłek, ciężko mi o porównanie. Jednak spośród poznanych przeze mnie w tym roku książek świątecznych, a było ich już wiele, tę umieściłabym gdzieś pośrodku.

wydawnictwo: Czwarta Strona
kategoria: literatura obyczajowa
ilość stron: 383
data wydania: październik 2018

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

15 komentarzy:

  1. Teraz jest odpowiedni czas na takie właśnie książki. Lubię prozę Agaty Przybyłek.

    OdpowiedzUsuń
  2. tematyka tej ksiazki mi odpowiada. lubie luzne powiesci i wiele elementownow w nich zawarte. pozdrawiam

    ustiva.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka wydana pod patronatem mojego bloga <3 Ogromnie się cieszę, że przypadła Ci do gustu :) Ah te wigilijne nastroje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki tej autorki, zapewne kiedyś ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki tej autorki, biorę w ciemno. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na tą książkę mam ogromną ochotę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje się taka ... miałka. A jak piszesz, że czytałaś lepsze to i ja chyba zacznę od innych. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię powieści obyczajowe, choć tych "świątecznych" raczej nie czytuję ;). Panią Przybyłek znam z kolei tylko z książki "Przyjaciółki", której była współautorką, a która to powieść mnie nie zachwyciła. Nie wiem więc czy sięgnę po "Siedem cudów"... Może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jakoś nie mogę się zabrać za powieści świąteczne. Nie czytam klimatycznie ani zgodnie z porą roku. Ale jeżeli już po coś sięgnę, to pewnie poo coś, co plasuje się wyżej niż środek :)

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię takie świąteczne pozycje! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowna :) Bardzo lubię książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Grudzień to dobry czas dla tej powieści:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam, żeby się odmóżdżyć i poczuć świąteczny klimat. Niczego specjalnego nie oczekiwałam, więc bawiłam się całkiem dobrze, chociaż wiadomo, że to taka zwykła książka do przeczytania i zapomnienia. :D Zgadzam się co do tego, że za dużo tych imion na M, dokładnie to samo myślałam. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie czytałam jeszcze książek Przybyłek, ale coraz bardziej mnie do nich ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...