„ […] w Wigilię powinniśmy szeroko otworzyć nasze serca i oczy i niczego nie przegapić. Bo w ten wieczór przychodzi do naszych domów miłość, która może mieć wiele twarzy, i trzeba o tym pamiętać…”
Nadszedł czas
na piąty tom cyklu Malownicze,
grudniowy, świąteczny, magiczny, choć zarazem tak bardzo ludzki. Z historią
rozgrywaną pośród białego, zimnego puchu, a zarazem ciepłych, człowieczych
serc. Jedna z najpoczytniejszych polskich autorek ma do pokazania czytelnikowi
historię jednej kobiety i różne oblicza Bożego Narodzenia, które w tym roku ma
się dla głównej bohaterki okazać naprawdę niezwykłe i wyjątkowe. Szukacie
historii, która pozytywnie nastroi Was na nadchodzące dni? Zatem rozważnie tę
propozycję i przeanalizujcie słowa mojej recenzji.
ZARYS
FABUŁY
Co roku w życiu Ady przychodzi czas
utrapienia, powracających smutnych wspomnień, poczucia samotności. W grudniu,
bo właśnie wtedy kobieta czuje najdotkliwiej brak ukochanego ojca i zarazem
brak wsparcia ze strony tych, którzy powinni jej go nieść. Nic więc dziwnego,
że tym razem pragnie wyjechać w góry i zaszyć się w głuchej ciszy, gdzie
przeczeka niechciane dni, przez wielu kojarzone ze szczęściem. Okazuje się jednak,
że Madeleine, jej dawna znajoma, w takim właśnie otoczeniu pomieszkuje i przymnie
koleżankę z szeroko otwartymi drzwiami. To ma być rok pozytywnych zmian,
święta, które w końcu pokażą swoje magiczne oblicze. Bo przecież gdy rodzi się
maleńki Jezusek i co roku przynosi nadzieję, można spodziewać się wszelakich
cudów. Czy Ada odnajdzie w końcu szczęście? Czy Malownicze da jej to, czego tak
bardzo jej brakuje?
BO
GRUDZIEŃ BYWA BOLESNY…
Dekorujemy
domy, sprzątamy, przygotowujemy świąteczne menu i listę prezentów. Wysyłamy
życzenia, pozdrawiamy wszystkich pogodnym „błogosławionych”, często nie
zastanawiając się nad tym, że być może są wśród nas tacy ludzie, dla których
ten grudniowy czas jest szczególnie
traumatyczny i bolesny. Takie właśnie osoby, jak Adrianna. Jako czytelnicy
sięgający właśnie po piątym tom serii Malownicze
poznajemy ją jako osobę podminowaną,
rozpatrującą smutną przeszłość, nieszczęśliwą i samotną. Czy jest taka
zawsze? Niekoniecznie. Ale święta są tym czasem, który akcentuje rodzinne
relacje. Co zatem, kiedy takowych brak? Nadchodzi depresja i smutek. Bohaterka
pragnie wziąć jednak sprawy w swoje ręce, choć na pewno nie spodziewa się tego,
że tym razem święta i w jej życiu sypną garścią magicznego pyłu. W gościnnej,
górskiej mieścinie.
LUDZKIE
PROBLEMY I MAGIA BOŻYCH NARODZIN
Pomimo tego,
że historia nie rozpoczyna się cukierkowo, co więcej – nie boi się podejmować tematów trudnych – w tle unosi się to świąteczne ciepło bijące od ludzi i
grudniowych dni. Śnieżne krajobrazy, świąteczne zapachy, kolędy,
przygotowania, a pomiędzy tym serdeczni mieszkańcy. Magdalena Kordel funduje paletę zróżnicowanych, a jednak budujących
jedną, pełną społeczność bohaterów drugoplanowych, a każdy z nich wnosi w
książkę coś pozytywnego. Jest przyjaźń,
zrozumienie, pomocna dłoń i miłosny akcent. Jest także, tak dla odmiany,
bardzo trudna relacja matki i córki,
więź, która na wskutek egoizmu rodzicielki i niepochlebnych priorytetów kuleje,
odciskając na człowieku wieczne piętno. Autorka pokazuje, że życie ma różne oblicza, te dobre i te
złe, uczy, że nadzieja nigdy nie mówi ostatniego
słowa, nawet, kiedy tli się mdłym płomykiem.
MĄDROŚCI
„Pejzaż z
Aniołem” to także lekcja konsekwencji, które w wyniku przebytych trudnych doświadczeń idą w parze z
człowiekiem jeszcze przez długi czas. I przede wszystkim opowieść o tym, że
w świętach wcale nie są najważniejsze
kolorowe błyskotki i drogie podarunki, ale ludzie. Bo tylko dobre towarzystwo,
poczucie akceptacji, bezpieczeństwa i przynależności jest w stanie dać
prawdziwe szczęście.
W
OBLICZU CYKLU MALOWNICZE
Autorka ma
lekki styl, sypie humorem, naprzemiennie fundując cięższe chwile. „Pejzaż z
Aniołem”, choć wchodzi w skład cyklu, może
być czytana jako samodzielne funkcjonująca lektura, właśnie teraz, w
przedświąteczne dni. Dla wielbicielek dobrych, polskich powieści
obyczajowych.
Korzystając z
okazji, chciałam pokazać Wam także inną propozycję Magdaleny Kordel. Pisząc „inną”,
mam na myśli zarówno nowy tytuł publikacji, jak i jej docelowe przeznaczenie.
Tym razem to nie powieść. Zatem co? Nie
do końca kalendarz, trochę jak pamiętnik, z akcentem notatnika, ale i poradnika.
„Nieco dziennik ,czyli Twoje piękne chwile”. Brzmi ciekawie? Zatem co
znajdziecie w środku?
„I pamiętaj, skoro jest tak źle, że gorzej
być nie może, to też dobra wiadomość.”
Już sam wstęp
wita niesztampowo. Bez służbowych i oklepanych „imię i nazwisko, adres,
telefon, pesel”. W zamian za to pytania: Jestem… Wierzę… Szczęście to dla mnie… czy Szanuję
siebie za… - które skłaniają do refleksji kierując nasze myśli w
stronę, w którą sami rzadko się zapuszczamy. Skupieni na tym co będzie, na
nieustannym dążeniu do jakiegoś celu.
Zaczyna się
od zimy, bo przecież publikacja ma
służyć od teraz, od grudnia, bo to nie Nowy Rok, ale właśnie magia
świątecznego czasu jest dobrym momentem na pozytywne zmiany, na chwilę zadumy,
na rozpoczęcie celebrowania pięknych wspomnień. Nie odnajdziecie tutaj
kolejnych dat z lukami, które aż ryczą „napisz coś obok mnie!”. Tutaj, u boku
poszczególnych kart wyrwanych z kalendarza pojawia się miejsce na zapiski wybranych, tych szczególnych momentów, których daty przecież
nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Stąd publikacja na pewno nie jest sztywnym terminarzem, a raczej
notatnikiem. I tylko od właściciela zależy, czy przekształci go w kalendarz
czy osobisty pamiętnik.
W środku motywujące cytaty, dające kopa, ale i
nowy pogląd na poszczególne kwestie naszego życia. Wszystko udekorowane
nienarzucającymi się, delikatnymi
fotografiami, często powiązanymi ze światem przyrody (coś w sam raz dla wielbicieli
kwiatów). Są i krzyżówki i strony poświęcone
planom czy marzeniom, bo przecież bez nich nie da się obejść, warto tylko
czasami sobie o nich przypomnieć. Całość w solidnej, twardej oprawie.
„Nieco
dziennik, czyli Twoje piękne chwile” to ni pamiętnik, ni terminarz i ni poradnik
- to trzy w jednym. Publikacja trudna do ujęcia w jednym zdaniu, stanowiąca
dobry prezent dla oryginalnych kobiet, marzycielek, zapracowanych bizneswoman
potrzebujących chwili oddechu, dla Ciebie. Po prostu. Na niecodzienne dni.
Za
książki bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak.
Obie osłony autorki, prezentują się bardzo obiecująco. 😊
OdpowiedzUsuńAle piękne książki! W sam raz na prezent :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Książki cudowne :) ten świąteczny klimat :)
OdpowiedzUsuńObydwa tytuły polecam bardzo gorąco.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale w planach mam. Po twojej recenzji tylko bardziej chcę ją poznać. Lubię humor w książkach, a że mamy też cięższe chwile, zapowiada się super. W końcu nie może byc za slodko ;)
OdpowiedzUsuńSentymentalnie myślę o „nieco dzienniku” - taką nazwę, choć złączoną nosił moj blog kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńOooo :) Nie miałam pojęcia :)
UsuńBardzo lubię twórczość tej autorki. Jest taka ciepła i serdeczna :)
OdpowiedzUsuńO autorce nigdy nie słyszałam, ale z chęcią bym sięgnęła po jej twórczość :)
OdpowiedzUsuńMam jedną książkę Magdaleny Kordel ''Anioł do wynajęcia'' Jestem z niej zadowolona i wiem, że co jakiś czas w święta do niej wrócę. Chciałam kupić ''Pejzaż z Aniołem'' ale zauważyłam, że to część serii. Miło wiedzieć, że może być czytana jako samodzielna lektura. Teraz wiem, że trzeba ją upolować
OdpowiedzUsuńAle piękne książki. :)
OdpowiedzUsuńKupiłam ostatnio Kordel 48 dni i to będzie moja pierwsza lektura tej autorki :)
OdpowiedzUsuńObie publikacje zachęcają do poznania treści. Cykl nie jest mi jeszcze znany :)
OdpowiedzUsuń