poniedziałek, 3 grudnia 2018

"Piękno bólu" - Georgia Cates.
Nowy Christian Grey?


W dzisiejszych czasach, kiedy wydawnictwa zasypują nas nowościami, ciężko znaleźć coś oryginalnego. A już na pewno w przypadku literatury erotycznej, która od czasów ukazania się słynnej trylogii E.L. James przeżywa czasy świetności. Rzadko więc i na moich ustach w przypadku powieści tego gatunku pojawia się słowo „wow”, bo w przeważającej mierze mam wrażenie, że sięgam po kolejny i kolejny schemat. „Piękno bólu” to historia, którą określiłabym na pozór sprzecznymi i wykluczającymi siebie przymiotnikami: schematyczna i niesamowita. Dziwne, prawda? Ale to jej najlepsze podsumowanie. Chcecie dowiedzieć się na jej temat czegoś więcej? Zapraszam na kilka słów recenzji.

ZARYS FABUŁY
W otoczeniu winnic egzotycznej Australii, dwoje obcych sobie ludzi podejmuje wyzwanie zawarcia nietypowego i ryzykownego układu. On, ukrywający się pod fałszywym imieniem, zamożny, poszukujący właśnie swojej „trzynastki”, która zgodzi się na proponowane jej warunki. Ona, Laurelyn, niepozorny pionek w tej grze, dziewczyna z bagażem doświadczeń, która na pewno nie spodziewała się takiej propozycji.

Trzy miesiące, pełne niezobowiązującego seksu, upojnych chwil i namiętności. Ona da mu przyjemność, on sprawi, że będzie to najlepszy czas w jej życiu. Tylko czy aby na pewno wszystko pójdzie zgodnie z planem? Przecież życie lubi pisać własne scenariusze.
                                                                                    
                                                       
NOWY MR. GREY
Pamiętacie Christiana Greya? Więc wyobraźcie sobie teraz Jacka McLachlana. Zamożny, przystojny, traktujący kobiety jak kolejne erotyczne zabawki, owszem – dbając o nie kiedy są mu potrzebne – ale odhaczając z listy kiedy nadchodzi odpowiedni czas i mówiąc im papa. Bez żadnych uczuć i zobowiązań. Facet, który od razu wykłada kawę na ławę. Nie obiecuje tego, czego nie może dać, sztywno trzymając się wytyczonych zasad. Zimny drań? Do czasu. Bo nadchodzi Laurelyn i można się domyślić, że zatrząśnie posadami jego dotychczasowego świata. Główna bohaterka, której perspektywę poznajemy naprzemiennie z pierwszoosobową narracją Jacka, to nieznana, początkująca piosenkarka ze Stanów. Z jednej strony ostrożna, nie od razu pałająca optymizmem w obliczu nowych wyzwań, z drugiej potrafiąca zaszaleć. Ładnie rozpisała autorka rodząca się pomiędzy bohaterami chemię, która nie wydała mi się ani odrobinę sztuczna.


MIŁOSNY UKŁAD
Bazą powieści jest oczywiście miłosny układ. Seks przez trzy miesiące, a potem rozstanie w zgodzie, bez oczekiwań, bez pretensji, a już na pewno – bez głębszych uczuć. Ale gdyby przecież było tak, jak przedstawia to na początku Jack, książka okazałaby się mega nudna. Można się więc domyślić, w jakim mniej więcej kierunku to wszystko się potoczy. Tym bardziej, że przez długi czas powieść faktycznie przypomina słynnego Greya. A że przygody Christiana i Any wciąż dobrze pamiętam, nieraz i nie dwa czyniłam porównania.


JAKIEŚ RÓŻNICE?
Różnica jest taka, że w książce obyło się bez irytujących gestów i bez wulgarności. Jest dobry styl, brak którego zarzucano E.L. James i jest też druga połowa, która jednak okazała się nieco inna. W tle australijskie winnice, wszak nie mogło się bez nich obejść, skoro główny bohater jest potentatem biznesu w tej dziedzinie. Koniec nie pozostawia wątpliwości, będzie druga część. Wskazuje na to i cliffhanger i słowa samej autorki, która wyraźnie zapowiada „cdn”.  W efekcie książka ma w sobie coś magicznego, pomimo sztampowości, przyciągającego. Czytałam ją szybko, zaczarowana relacją bohaterów i ciekawa rozwoju sytuacji. Nie przeszkadzało mi zatem powielenie fabuły, która co prawda w późniejszym czasie poszła w nieco świeższą stronę. Polecam więc wielbicielkom literatury erotycznej, które szukają dobrego zastępcę popularnego pana Szarego.

wydawnictwo: NieZwykłe
kategoria: literatura erotyczna, romans
ilość stron: 335
data wydania: 7 listopada 2018

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.


5 komentarzy:

  1. Mnie aż tak bardzo nie kusi, ale chętnie zakupię do biblioteki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra książka erotyczna to cos, czym nie pogardzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że kiedyś ta książka wpadnie w moje sidla. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. To zdecydowanie coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma szanse przypaść Ci do gustu, bo jest dobrze napisana.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...