To smutne, z
jaką łatwością przyklejamy ludziom łatki, szufladkując ich na podstawie
zasłyszanych plotek. O wiele łatwiej powtarzać sensacyjne, a więc atrakcyjne
wiadomości, nieraz i nie dwa naprawdę kogoś krzywdząc, aniżeli dociec wpierw prawdy.
Na własne oczy przekonać się, co jest słusznym faktem, a co jedynie wytworem
człowieczej wyobraźni. W pewnej szkockiej miejscowości żyje mężczyzna zwany Bestią, z przerażającą przeszłością i
krążącymi wokół niego legendami. Kim tak naprawdę jest? Przed Wami historia
człowieka, który swoimi narodzinami wywołał śmierć i nienawiść. I który teraz
może zostać ocaleniem. Zapraszam na recenzję.
ZARYS
FABUŁY
Lizzie Danton, która nigdy nie miała okazji
zaznać smaku prawdziwej, matczynej miłości, niespodziewanie otrzymuje spadek, w
wyniku czego trafia na szkockie ziemie. W domu ciotki, której tak naprawdę
niestety nie miała okazji poznać, doszukuje się swoich korzeni. Nie ma pojęcia,
że wkrótce jej świat stanie do góry nogami.
Brochan jest tym, przed którym każdy ją
przestrzega, tym, który pośród mieszkańców budzi wiele kontrowersyjnych opinii.
Niebezpieczny, enigmatyczny, mroczny jest bestią. Bestią, która z sercem
niewzruszonym uczuciami niosła wyłącznie śmierć. Teraz nadszedł czas na zmiany…
BOHATEROWIE
JAK U PANI MICHALAK
Poturbowani przez los, wychowani daleko
od siebie. Zupełnie różni, a jednak mający ze sobą coś wspólnego – dzieciństwo przypominające piekło. Ona musiała znosić surowe kary w
odległym od rodzinnego domu internacie, on
był traktowany jak dzikie, niechciane
zwierzę, jak uciążliwy owad, którego ktoś za wszelką cenę chce się pozbyć.
Oto kim się stali, wrażliwą artystką i
samotnikiem o lodowatym spojrzeniu. Dziewczyną próbującą patrzeć oczyma
duszy i mężczyzną, który jest jej pozbawiony. Bohaterowie powieści, ich osobowości,
niektóre reakcje czy ogromna dawka
dramatu, który ich dotknął, przypominały mi elementy powieści naszej polskiej Katarzyny Michalak. Choć L.A.
Fiore ma zupełnie inny styl, wyzbyty
kwiecistego języka – a co za tym idzie, bardziej wiarygodny, trzeba
przyznać, że same pomysły tych dwóch
autorek mają ze sobą coś wspólnego.
PRZESZŁOŚĆ
PEŁNA DRAMATÓW
Książka nie
zaczyna się standardowym zerknięciem dwóch zupełnie różnych światów. Na spotkanie głównych bohaterów trzeba
sobie długo poczekać. Autorka buduje
bowiem bazę historii zasięgając przeszłości i klarując ją przed
czytelnikiem po to, by potrafił zrozumieć zachowania postaci, by w ich wyborach
mógł dostrzec konsekwencje podjętych niegdyś przez osoby trzecie decyzji. Napięcie rośnie, poziom tajemniczej
aury wzrasta i szykuje się prawdziwa bomba. Tymczasem główna bohaterka zdaje
się momentami zbyt naiwnie przytakiwać
szokującym wiadomościom napływającym na temat Brochana. Przyznam, że niektóre z
nich postawiłabym pod znakiem zapytania
wiarygodności. Cała miłosna relacja wypadła jednak romantycznie i ciekawie.
Nieco bajkowo, ale wzruszająco.
CZY
TO DARK ROMANCE?
Książka ma w
sobie dawkę mroku, choć raczej nie udaje mu się wkraczać pomiędzy
relację bohaterów. Towarzyszy ich prywatnemu życiu, jednak kiedy w grę wchodzi uczucie, zdecydowanie
blednie. Nie jest to zatem powieść
spod gatunku dark romance jak w
przypadku książek Tillie Cole („Raze”, „Reap”) czy T.M. Frazier („King”).
Główny bohater ma na sumieniu wiele grzeszków i poważnych grzechów, choć stara
się nie wciągać w to Lizzie.
SZKOCKIE
ZIEMIE
Uwielbiam
klimat Szkocji bazujący na terytoriach, których ręka cywilizacji nie zdążyła jeszcze w pełni zdewastować. Góralskie zawody z pchnięciem kulą i
rzucaniem kłodą, stary spalony zamek
będący pomnikiem przeszłości. Na takim tle budzi się miłość, z czasem coraz bardziej szczera i namiętna. Jeśli chodzi o
seks, którym autorzy zdają się ostatnio sypać na prawo i lewo, w powieści
pojawią się pikantniejsze sceny jednak są one po pierwsze sporadyczne, po drugie – raczej zwięzłe. Jak dla mnie, wyważona ilość tak, by cieszyła, zaś nie
budziła niesmaku.
PODSUMOWANIE
Historia niesie emocje. Są dramaty, skrajnie różni bohaterowie i jest kilka momentów kulminacyjnych, choć
książka biegnie raczej przewidywalnym
rytmem (ale nie monotonnym), któremu autorka nadała jasny, konkretny
kierunek. Ja bardzo lubię takie historie, oparte
na trudnej miłości, która niesie ze sobą moc uleczania. Książka nie jest idealna, o czym zdążyłam już
wspomnieć przy zachowaniach postaci (czasami trzeba potraktować akcję z
przymrużeniem oka), niemniej jednak polecam romantyczkom szukającym mrocznych mężczyzn, oryginalnego, niezmąconego
miejskim życiem tła i miłości, która jest w stanie powalić wszystkie mury .
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.
Najważniejsze, że są emocje. ��
OdpowiedzUsuńJa też lubię klimat Szkocji. Zapisuję sobie tytuł tej książki.
OdpowiedzUsuńPomimo tych kilku wad chcę przeczytać tę książkę. Skoro są emocje to mnie to przekonuje. Wesołych świąt! :)
OdpowiedzUsuńPiękna powieść, masz rację że kryje w sobie mnóstwo emocji :)
OdpowiedzUsuńEmocje i Szkocja w tle - zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że te dramaty i problemy bohaterów nie są jak kula u nogi czytelnika. Mam po dziurki w nosie książek, w których każdy jest skrzywdzony przez los.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Chyba nie dla mnie, raczej nie będę tej książki specjalnie szukać :)
OdpowiedzUsuń