Jako dzieci
pozwalaliśmy naszej wyobraźni wychodzić daleko poza granice tego, co
realistyczne i możliwe. Teraz, naznaczeni prozą codzienności, nie mamy czasu na
takie podróże stąd nawet w przypadku literatury oczekujemy tego co życiowe,
wiarygodne i prawdziwe. A gdyby tak dać sobie szansę i odrobinę zaszaleć? Zwłaszcza teraz, w przedświątecznym
czasie, kiedy słowo „cud” zdaje się nabierać wzmocnionego znaczenia? Tym
wstępem zapraszam Was na recenzję powieści „Świąteczny list” Elyse Douglas. Książki
o miłości, przeszłości i zmianie biegu wydarzeń.
ZARYS
FABUŁY
Kiedy Eve Sharland przekracza progi sklepu
z antykami nie ma pojęcia, że ta wizyta, a właściwie pewne znalezisko zmieni
jej życie. I zmieni też przeszłość. A wszystko poprzez stary lampion, w środku
którego skrywa się list z 1885 roku. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie
fakt, że jego adresatką jest niejaka Evelyn Sharland zamieszkująca Nowy
Jork. Zszokowana kobieta odczytuje jego
treść i poruszona zawartymi w nim wyznaniami spełnia prośbę nadawcy. W wyniku
czego…
Trafia do roku 1885 i zostaje uwikłana w
intrygę, która może zmienić nie tylko jej życie, ale także losy wielu innych
osób. Jak Eve odnajdzie się w przeszłości? Czy będzie w stanie powrócić do
swojego świata? Co będzie dane jej przeżyć i czy uda się jej naprawić błędy, do
których kiedyś dopuszczono?
ZWYCZAJNA
DZIEWCZYNA I NADZWYCZAJNA PRZYGODA
Główną
bohaterką powieści jest samotna
pielęgniarka, kobieta, której nie było dane długo cieszyć się małżeńską
miłością. Zwyczajnej dziewczynie przytrafiają się jednak rzeczy iście
niezwykłe. W wyniku czego wrażliwa na ludzki ból i odważna w swoim postępowaniu
konfrontuje się z odległą i jakże
skrajnie różną rzeczywistością. To przeszłość staje się zatem podstawą tej
książki, toteż drugi plan zostaje usiany postaciami
wyjętymi rodem z roku 1885. Przystojni bracia pewnej wpływowej rodziny, pogrążona w nieszczęściu Evelyn, która
ze względu na swój status społeczny być może nie zazna prawdziwego szczęścia. I
tajemniczy Patrick, który zaczyna kręcić się wokół współczesnej Eve.
PODRÓŻ
W ZAMIERZCHŁE LATA
Świat, w
którym równouprawnienie nie zdążyło
jeszcze się rozgościć. Codzienność pozbawiona
wszędobylskich samochodów, telefonii komórkowej, Internetu czy lekarstw. Po
prostu przeszłość, w której znane dziś choroby leczone antybiotykami urastają
do rangi śmiertelnego zagrożenia. Opisana w sposób poruszający wyobraźnię, detaliczny, skrupulatny,
wystarczająco wiarygodny. Widać, że autorzy książki (Elyse Douglas to pseudonim
pisarskiej pary Elyse Parmentier i Douglas Pennington) zdecydowali się na mały
research środowiska zamierzchłych lat.
PRZYPADKOWY
LIST I WIELKIE ZADANIE
Podróż do przeszłości, wielka miłość,
poszukiwanie własnego miejsca oraz intryga, którą trzeba rozwikłać.
Nietypowi, wyraziści i gotowi do
działania bohaterowie, choroba i postać z teraźniejszości, która musi
odnaleźć się w zupełnie nieznanej rzeczywistości, wykonać swoje zadanie i
poradzić sobie z niespodziewanym uczuciem. Jak to wszystko wpłynie na bieg
wydarzeń? Czy da się cofnąć podjęte już kiedyś decyzje? Książka z pewnością nie należy do wielce życiowych, to raczej
mały, magiczny grzeszek, na który można sobie pozwolić. Przecież każdy z
nas ma w sobie pozostałość dziecka, której czasami warto dać dojść do głosu.
KLIMAT
Choć w tytule
widnieje słowo „świąteczny”, klimatu
Bożego Narodzenia, takiego typowego, pełnego zapachów i przygotowań tutaj nie
odnajdziecie. Niektóre z wydarzeń, owszem, są z Wigilią powiązane, ale to w
zasadzie byłoby na tyle. Zamiast świątecznej magii jest więc magia w pełnym wymiarze, taka fantastyczna, niezmącona prozą
zwyczajności. Byłam bardzo ciekawa jak ta cała przygoda się zakończy, bo
przecież skoro bohaterka mogła przenieść się do przeszłości, to w akcji może
zdarzyć się wszystko.
PODSUMOWANIE
„Świąteczny
list” to książka, którą oczywiście należy
potraktować z przymrużeniem oka. Na pewno oryginalna, pomysłowa, nieco baśniowa, romantyczna. Dla tych
czytelniczek, które chciałyby zaszaleć
wyobraźnią, poczuć trochę niezwykłej magii dostępnej niegdyś w opowieściach
wyniesionych z dziecięcych lat. Jest i miłość
i bogate w wydarzenia tło. Może nie
jest to w stu procentach doskonała lektura, ale na pewno można spędzić u
jej boku niekonwencjonalne, miłe chwile.
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiecemu.
To chyba jednak nie to. Wolę fanastykę w pełnym wymiarze tego słowa :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Sympatyczna lektura, spędziłam przy niej miłe chwile :)
OdpowiedzUsuńTaki baśniowy i romantyczny klimat mi nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie zaintrygował mnie zarys fabuły! Książka wydaje się niesamowicie ciekawa i warta uwagi! Koniecznie będę musiała przeczytać!
OdpowiedzUsuńByć może, kiedyś do niej zajrzę, ale nie jest to mój priorytet czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, na razie nie mam zupełnie czasu na czytanie .
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, XIX wiek to moje klimaty czytelnicze, a takie podróże w czasie mogą być całkiem intrygujące ;). I chociaż nie lubię fantasy w pełnym znaczeniu tego słowa, wydaje mi się, że taka magiczna książka jak "Świąteczny list" mogłaby mi przypaść do gustu... W każdym razie dopiszę ją sobie do mojej listy do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeniosę się w czasie. Ciekawa jestem treści listu.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale nawet mnie zainteresowałaś, taki klimat by mi odpowiadał :)
OdpowiedzUsuń