niedziela, 20 października 2019

"Pokrzyk" - Katarzyna Puzyńska. Cykl Lipowo. Tom 11.
Maska klauna, klątwa i ciało na hakach.


Kiedy czytelnik widzi w zapowiedziach kolejną powieść Katarzyny Puzyńskiej powinien dojść do jednego wniosku: „pomiędzy stronami  znowu ukryło się zło”. A kiedy dociera do niego paczka z napisem „otwórz, jeśli masz odwagę”, z której wyskakuje balon z wizerunkiem złego klauna, nie pozostaje nic innego aniżeli stwierdzić, że to zło dotarło także do niego. Zło, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo autorka pisze tak, że gęsia skórka staje na rękach przy jednoczesnej świadomości, że można przecież czuć się w pełni bezpiecznym. No prawie w pełni. Bo przecież życie miewa różne scenariusze. „Pokrzyk”, czyli kolejna część serii Lipowo dotarła do mnie w spektakularny sposób (klik). Czy wnętrze książki zrobiło na mnie równie pokazowe wrażenie? Zapraszam na recenzję.

ZARYS FABUŁY
Weronika odwiedza stary dwór we Wnykach, miejscowości, której tabliczkę zdobi wyskrobany wizerunek klauna. W końcu to właśnie tutaj krąży legenda o nieprzebłagalnej klątwie, która dotknie każdego kto tylko przekroczy próg wiekowej rezydencji. Nie ma pojęcia, że już wkrótce stanie się świadkiem zdarzeń mrożących krew w żyłach. Tymczasem… nieopodal zostaje znalezione ciało starszej kobiety. Podejrzenia padają na emerytowaną policjantkę Klementynę Kopp, która przecież jest już podejrzana o dokonanie jednej zbrodni. Do której z resztą się przyznała. Choć dla wszystkich sprawa wydaje się jasna, Daniel Podgórski – nie wierząc w dotychczasowe oskarżenia względem koleżanki - rozpoczyna własne, ryzykowne śledztwo. Wkrótce jednak stateczna sprawa zupełnie zmienia swój bieg. Kukła klauna, ciało wiszące na hakach w dworku i kołysanka dochodząca zza drzwi… Co tak naprawdę stało się we Wnykach?


I znowu się zaczęło. Akcja ruszyła tempem galopującego konia i nie spoczęła aż do ostatniej strony. Dosłownie. Autorka zafundowała mi jazdę bez trzymanki uświadamiając, że na kartach jej książki może się zdarzyć dosłownie wszystko. I że na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Ale może przejdę do rzeczy.

CZTERECH WSPANIAŁYCH
Prym w tej części niewątpliwie wiodą cztery postaci. Daniel Podgórski, policjant, który znalazł się w potrzasku. Z jednej strony oskarżenia padające w stronę koleżanki, w której winę nie do końca wierzy, z drugiej wielkie dylematy sercowe i zupełnie nieplanowane zdarzenie, które mocno krzyżuje mu plany. Jak zawsze aktywny, choć mający swoje słabości. Popełniający błędy, a więc ludzki. Za to po prostu go uwielbiam. Choć zaznaczam, że nie zawsze pochwalam. Dość aktywnie pozwoliła autorka udzielić się emerytowanej i niekonwencjonalnej emerytowanej pani komisarz Klementynie Kopp. Poświęcone jej rozdziały utwierdzając czytelnika w przekonaniu, że kobieta jest szalona i faktycznie mogła się dopuścić tych wszystkich okropności, które się jej przypisuje. Czy faktycznie tak jest? W warstwie obyczajowej powieści dominują zaś dwie kobiety: Weronika i Emilia i stałym czytelnikom autorki nie muszę wspominać chyba, że ich rola w dużej mierze została uwita wokół postaci Daniela Podgórskiego. Którą z nich tak naprawdę kocha mężczyzna? I do czego to wszystko doprowadzi?


DWIE PŁASZCZYZNY
Dużo bohaterów drugoplanowych, wiele wątków, sporo domysłów – choć dojście do absolutnie słusznych wniosków bywa wyzwaniem ekstremalnym. Historia została podzielona na wiele wątków, z pośród których, uogólniając, wytypowałabym dwie płaszczyzny. Główna, kryminalna, dotycząca – jak na książkę tego gatunku przystało – dokonanych zbrodni (tak, niejednej) i śledztwa. Nie brak więc zwrotów akcji, podsycającej nastrój grozy legendy, nie brak elementów mrożących krew w żyłach. Jest i płaszczyzna obyczajowa, angażująca, bo dotycząca zawiłego życia prywatnego bogatego w miłosne dylematy, niespodzianki losu i wybory doprawdy iście skomplikowane – pójść za głosem serca, czy rozsądku? Oto jest pytanie.


PODSUMOWANIE
Było wielkie wejście książki do mojego domu, było konsekwentnie utrzymywane napięcie na jej kartach aż do samego końca. Autorka dała kolejny popis umiejętności zachowując równowagę pomiędzy tym, co ekscytujące, mroczne i tym, co wiarygodne. Nie przesadziła nawet na chwilę, podsycając wszystko znajomością policyjnych realiów oraz praktykowanych przez nich słów. „Pokrzyk” mógłby stanowić odrębną historię, choć raczej zalecałabym czytanie serii od początku, właśnie ze względu na warstwę obyczajową i postać Klementyny Kopp, które wymagałyby zaznajomienia się z poprzednimi tomami. Jestem absolutnie zachwycona i z wielką niecierpliwością czekam na dalszy ciąg historii.

wydawnictwo: Prószyński i S-ka
seria: Lipowo
kategoria: kryminał
ilość stron:  604
data wydania: 15 października 2019

Seria Lipowo: Motylek // Więcej czerwieni // Trzydziesta pierwsza // Z jednym wyjątkiem // Utopce // Łaskun // Dom czwarty // Czarne narcyzy // Nora // Rodzanice // Pokrzyk

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

9 komentarzy:

  1. Przyglądam się książkom tej autorki już od dłuższego czasu i myślę, że kiedyś się końcu zdecyduję po coś sięgnąć. Jednak na razie usiłuję się ogarnąć z tym co mam w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Planuje po nią sięgnąć jak zakończenie, któryś cykl kryminałów, które aktualnie czytam. Jakiś czas minie zanim doczytam do 11 tomu.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakończenie tego tomu wprawiło mnie w wielkie zdumienie. Jak żyć po takim twiście...

    OdpowiedzUsuń
  4. Twórczość autora jeszcze przede mną. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta seria kusi mnie już od dłuższego czasu, chyba czas ulec tej pokusie... Ale zacznę, tak jak radzisz, od pierwszego tomu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tej książki, ale jest zdecydowanie w moich klimtach :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie poznałam jeszcze twórczości autorki :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...