Motylek – istota jakże niewinna i krucha. Wdawałoby się,
że wprost emanuje czystością. Ale czy człowiek może być pewien tego, że każdy
motyl jest dobry?
Mając przed sobą tytuł książki, zawierający zdrobnioną
nazwę tegoż popularnego owada, umysł czytelnika mógłby nieco zbłądzić, kierując
się w stronę skojarzeń z piękną baśnią. Bowiem „Motylek” Katarzyny Puzyńskiej
to nie beztroska, utkana w piękne słowa lekturka dla dzieci. To kryminał,
bogaty w wydarzenia daleko odbiegające od pięknej bajki. Zaś po jego przeczytaniu
sami stwierdzicie, że motyl to nie zawsze uosobienie czystości…
W małej wiosce, w której życie mieszkańców przebiega
dotąd beztrosko, dzieje się coś, co przełamuje monotonny bieg wydarzeń. Na
drodze zostaje odnaleziona potrącona zakonnica. Policja wszczyna śledztwo
mające na celu dotarcie do człowieka, który uciekł z miejsca wypadku. Sprawę
utrudnia fakt, że pomimo tego, iż w wiosce wszyscy się znają, zabita kobieta
nie jest nikomu znana. Na szlaku poszukiwań pojawia się mało odkryć, zaś
przybywa coraz więcej znaków zapytania i komplikacji. Okazuje się bowiem, że
zakonnica nie była ofiarą zwykłego wypadku drogowego. Została zamordowana z
całkowitą premedytacją. Policja musi się spieszyć, bo nigdy nie wiadomo, co jeszcze
roi się w planach zabójcy.
Kryminał Katarzyny Puzyńskiej, od początku do końca
opiera się na jednym, głównym wątku. Jego celem jest rozwiązanie skomplikowanej
zagadki. Kto zabił zakonnicę? Kim była? Czy zrobił to ktoś z mieszkańców małej
wsi? Do gry wkraczają idealnie wykreowane postacie policjantów, z których każdy
jest wyraźnie inny, aczkolwiek razem tworzą całkiem ciekawy i zgrany zespół,
pod kierownictwem Daniela Podgórskiego. Czytelnikowi, perspektywa rozpatrywania
jednego śledztwa przez całą książkę, może wydawać się niezbyt ciekawa. Nie w
tym wypadku. Cała treść została bowiem przyozdobiona ornamentem interesujących
wątków pobocznych, zaś książkowy zabójca zadba o to, aby czytelnik na każdym
kroku czuł się niepewny i zdezorientowany.
„Motylek” to doskonałe odzwierciedlenie życia na wsi.
Nieustanne plotki, nadmierne interesowanie się mieszkańców losem sąsiadów, czy
też i panująca dookoła cisza. Cisza, która w tym wypadku bywa wymowna i gdyby
tylko umiała, miałaby wiele do powiedzenia. Książka ta ukazuje, że wiejskie
życie wcale nie musi być takie nudne. Wręcz przeciwnie. Zaś ludzie, którzy z
pozoru dobrze się znają, tak naprawdę nie wiedzą o sobie nic. Często bywa tak,
że to ci, którzy wzbudzają największe emocje, nie mają w zanadrzu nic
interesującego. Najgorsi są jednak tacy, o których zbytnio się nie mówi.
Katarzyna Puzyńska pokazuje skomplikowaną naturę ludzką. Każdy człowiek
popełnia błędy. Niektóre z nich, nierozpatrzone i starannie ukryte, mogą z
czasem wyjść na jaw ze znacznie większą siłą, a ich konsekwencje mogą zostać
wzmocnione.
W Motylku pojawiają
się ludzie dbający o swoich bliskich, ale i tacy, którzy mają rodziny tylko na
pokaz, bo tak po prostu wypada. Czytelnik spotyka kobiety mniej i bardziej
zadbane, otwarte na świat, ale i skryte w sobie. Pomimo tych różnic
charakterów, człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że taka jest właśnie prawda.
To właśnie tacy ludzie, różni od siebie, nas otaczają. I nikt z nas nie może do
końca być pewnym tego, kim są osoby mieszkające wokół nas. Być może niejedna z
nich skrywa tajemnice, o których aż boimy się pomyśleć.
Pikanterii dodają książce liczne romanse ukazujące to,
jak słaba jest ludzka natura i jak wiele można zapłacić za jeden, niewinny wyskok.
Warto pamiętać o tym, że to, co nieraz tak długo się buduje, może zostać zniszczone
w jedną chwilę.
Nader wszystko, zastanawiająca jest ludzka ciekawość,
która przedstawiona w książce, doskonale odnajdywana jest w realnym świecie. W Motylku pojawia się wątek dotyczący
wiejskiego bloga, którego autor nie jest znany. Pomimo licznych, nieraz bardzo
kontrowersyjnych wpisów, nikt nie neguje istnienia owej strony internetowej,
ponieważ każdy jest zainteresowany tym, cóż ciekawego może się na niej ukazać.
Autorka Motylka,
w bardzo ciekawy i skrupulatny sposób, rozegrała całą akcję. Wszystkie
wydarzenia, pomimo tego, że nieraz bardzo skomplikowane, w końcu łączą się w logiczną
całość i niczym puzzle, dają wyraźny obraz, który może naprawdę szokować.
Czytelnik błądzi w swoich obmyśleniach i nieraz wydaje się, że łapie dobry
trop, kiedy nagle wszystkie domysły legną w gruzach. A pani Katarzyna potrafi
zmylić i to jeszcze jak! Ostatecznie, po namiętnym prześledzeniu wszystkich
stron, wybałuszamy oczy twierdząc, że to nie możliwe, jak wszystko doskonale
zostało rozegrane. Wodzeni za nos czujemy satysfakcję, że zło zostało ukarane,
pomimo tego, że tak długo sami nie wpadliśmy na trop prawdziwego zabójcy.
Książkę polecam wszystkim wielbicielom główkowania. Dla
tych, którzy lubią zanurzyć nos w pachnącym księgarnią kryminale mam taką radę,
aby nie sugerować się tym, że „Motylek” jest debiutem powieściowym autorki. Z debiutami
bywa różnie. Jedne są mniej, inne bardziej udane, ale zawsze przymyka się na to
oko, ponieważ wiadomo, jak to bywa za pierwszym razem. „Kolejny z pewnością
będzie lepszy”. W tym wypadku absolutnie nie można odczuć tego, że to pierwsza
książka Katarzyny Puzyńskiej. Jej warsztat literacki i doświadczenie wydają się
oszlifowane niczym doskonały brylant, który wiadomo, iż potrzebuje czasu, aby
móc zabłyszczeć. Ja z całą szczerością mogę przyznać, że nie dopatrzyłam się
żadnej skazy. A przyznam, że kiedy brałam do rąk to ponad sześciuset stronicowe
tomisko, miałam pewne obawy. Wystarczyły trzy dni, stos zalegającego
prasowania, zakurzone półki i nie do końca dobrze zaplanowane obiady… Ale co tam! W tym momencie ważniejsza była treść
Motylka, która królowała ponad
domowymi obowiązkami.
Apeluję także do wielbicieli kryminalnych filmów. Czy
myślicie, że tylko to, co widziane na ekranie, może być emocjonujące?
Gwarantuję, że „Motylek” to wywoływacz emocji, które z pewnością będą się
odzywać zarówno podczas czytania książki, jak i po jej zakończeniu.
Ostatnimi czasy sporo mówi się o popularnych, skandynawskich
autorach kryminałów. Wychwalani pod niebiosa, owszem, mają talent. Mam jednak
nadzieję, że ludzie ze Szwecji, Norwegii czy też i Danii już wkrótce będą mówić
także o polskich pisarzach, bo z całą pewnością mogę powiedzieć, że pani
Katarzyna Puzyńska na to zasługuje, a stworzona przez nią książka w niczym nie
ustępuje znanym thrillerom. „Motylek” powinien zamknąć usta wszystkim krytykom,
którzy nieraz wypowiadają się na łamach stron internetowych o tym, że polskie
książki są mało ciekawe. Chcąc tak mówić, najpierw należy zapoznać się z
treścią książki Katarzyny Puzyńskiej.
Na koniec, autorka wraz z wydawnictwem, częstują nas
informacją, że w przygotowaniu znajduje się kolejna książka opowiadająca o
przygodach policjanta Daniela Podgórskiego. Kiedy się ukaże, nie zawaham się w
nią zainwestować, ponieważ wierzę, że będzie tak dobra, jak „Motylek”.
Motylku szary, barw pozbawiony,
Czy czujesz się może upokorzony?
Gdy widzisz wciąż twoich kolorowych braci,
Co czyści, niewinni, w piękno bogaci?
A ty chociaż szukasz tropów lepszej drogi,
Wciąż ją zatracasz, bo świat jest ci wrogi.
Bo wciąż jako zły bywasz widziany,
Z natury złośliwej jesteś już przegrany.
Ćmo szarobura przeklęta jak trotyl.
Pamiętaj jednak, żeś także jest motyl…
Moja ocena – 5/5
Książkę wygrałam na FP „Lubię Czytać” w konkursie patronackim z
wydawnictwem Prószyński, za co bardzo serdecznie dziękuję.
Niedawno skończyłam i byłam naprawdę mile zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńMam identyczne odczucia. Nie spodziewałam się po debiutującej autorce, że napisze tak dobrą książkę.
OdpowiedzUsuń