Z twórczością Moniki Szwai mam styczność nie od dziś.
Przeczytałam wiele jej książek, więc mniej więcej wiedziałam, czego mogę się
spodziewać. Pani Monika, jak każdy autor, ma swój wyraźny i charakterystyczny
styl. W tym wypadku jest on lekki, żartobliwy i przyjemny, niczym delikatna
bryza letniego wiatru, muskającego nasze ciało.
„Anioł w kapeluszu” to historia wielu ludzi, spośród
których wyszczególnić należy trzy najistotniejsze osoby:
Jonasz – młody chłopak będący ofiarą pochłoniętych
biznesem rodziców. Ci zmuszają go do wielu zadań pozalekcyjnych, a w jego życiu
brak czasu na prawdziwe, wolne życie. Nie może spotykać się z kolegami, zaś
ogromnym problemem dla jego rodziców jest
to, że pod względem nauki nie jest na pierwszym, ale na drugim miejscu w
klasie. To wszystko zaczyna odbijać się na psychice chłopca, co oczywiście jest
niezauważalne dla jego ambitnej matki. Bohater posuwa się do drastycznych
czynów i ucieka z domu…
Jaśmina – wybitna pani profesor znana w całej Polsce ze
swoich publikacji książkowych i występów w telewizji. Jej poukładane życie
zamienia się w dramat, kiedy nagle i niespodziewanie umiera jej mąż, zaś wszyscy
synowie mając własne plany, wyprowadzają się z domu. Kobieta zostaje sama i
męczona długimi stanami depresyjnymi, przeprowadza się z Warszawy do Szczecina.
W jej życiu zachodzą o wiele większe zmiany, aniżeli mogłaby się tego spodziewać.
Na jej drodze pojawia się Miron, tajemniczy, zdolny i oczytany mężczyzna, który
mieszka w małym garażu, wiodąc życie kloszarda…
Miranda – młoda dziewczyna, której spokojne życie
przewróciła do góry nogami pewna decyzja. Bohaterka postanowiła urodzić dziecko
innej kobiecie, a to okazało się zbyt trudne na jej psychikę. Od tego czasu
serce Mirandy nosi znamiona głębokiej rany, a różne problemy sercowe dodatkowo
ją powiększają.
Losy trzech wspomnianych bohaterów są początkowo
przedstawiane osobno. Co kilka stron, w książce pojawia się nowy dział noszący
tytuł „Strona Mirandy”, „Strona Jonasza” czy też analogicznie, „Strona Jaśminy”.
Z czasem jednak autorka zaprzestaje takich praktyk, a to dlatego, że zanika
taka potrzeba. Bowiem drogi życiowe chłopca „uciekiniera”, zranionej dziewczyny
oraz wybitnej pani profesor - krzyżują się. Zupełnie nieznani sobie ludzie, w
takich, a nie innych okolicznościach spotykają się i odtąd będą mieli ze sobą
wiele wspólnego. Pod jakim względem? Powinniście przekonać się o tym sami.
Problemy życiowe bohaterów książki „Anioł w kapeluszu” są
naturalne i niewyimaginowane. Czytelnik ma wrażenie „prawdziwości” owej
książki. Być może każdy z nas zna kogoś, kto zmaga się z podobnymi
trudnościami, z jakimi zmagają się postacie stworzone przez Monikę Szwaję. Być
może to my sami się z nimi zmagamy. Ta książka ukazuje to, że każdy człowiek
napotyka na swojej drodze jakieś problemy. Nie zawsze jest kolorowo. Pani
Monika uczy jednak tego, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Nie można
tylko biernie siedzieć i czekać aż przyjdą lepsze dni. Warto przejąć
inicjatywę, bo to my odpowiadamy za nasze życie i to od nas zależy, jak będzie
ono wyglądać. Nieraz warto posunąć się do ryzykownych działań, bo można zyskać
wiele.
Bohaterowie książki „Anioł w kapeluszu” są w dużej mierze
sympatyczni i wyraźni. Przypadają do gustu i sprawiają, że na twarzy czytelnika
pojawia się uśmiech.
Styl pani Moniki, jak już wspomniałam, jest lekki i łatwy
w odbiorze, stąd też ta pozycja książkowa może być lekarstwem na nudne,
depresyjne dni, ale nie tylko. Mi dzieła tej autorki kojarzą się z latem i
wiosną. Anioła w kapeluszu czytałam zimą,
ale spoglądając za okno miałam wrażenie, że to nie ta pora roku. Słońce, zero
śniegu i temperatura znacznie powyżej zera. Być może to ocieplenie klimatu, a
może właśnie „Anioł w kapeluszu” jest tego przyczyną. Kto wie, ponoć „anioły”
mogą zdziałać cuda.
Książkę polecam w szczególności wesołym kobietom
kochającym swoje życie tak samo, jak ja.
Moja ocena – 4/5
Książka ma przyciągającą wzrok okładkę. I tytuł. Widziałam ją ostatnio na przecenie i żałuje że nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńOstatnio była też w Biedronce, w całkiem dobrej cenie. Ale wydaje mi się, że już wymienili asortyment. W każdym razie, książka całkiem przyjemna. Taka jak wszystkie twórczości Moniki Szwai ;)
Usuń