Jakiś czas temu pojawiła się stworzona przez wydawnictwo
Filia, „Seria z tulipanem”, przeznaczona dla dorosłych kobiet. Rozpoczęła ją powieść Katarzyny Michalak, zatytułowana
„Mistrz”. Takowa książka, pomimo niezbyt wymarzonego zakończenia, bardzo
przypadła mi do gustu. Właśnie takie powieści przekonują, że mamy w Polsce
naprawdę dobrych pisarzy. Ostatnimi czasy dopadły nas wieści, że pani Michalak
napisała kolejną książkę dla wspomnianej powyżej serii. „Czarny Książę” – bo taki jest jej tytuł,
przykuł więc uwagę wielu zwolenniczek „Mistrza” oraz powieści typu „Grey”.
A że streszczenie książki ukazuje, iż jest to mieszanka
kryminału i romansu, mającego dodatkowo miejsce w nieco odległych już czasach,
to także moje apetyty na tę książkę, zostały pobudzone.
Zastraszone Miasto emanuje grozą. Ludzie po zmierzchu
obawiają się o własne życie, ponieważ po ulicach grasuje morderca, którego
ofiarą padają młode kobiety. Wszystkie giną od precyzyjnego ciosu sztyletem w gardło.
Żadna nie może być pewna tego, czy dożyje kolejnego dnia, bo ofiarą może być
każda. Morderca zaś pozostaje nieuchwytny, co spędza sen z powiek inspektorowi
Paulowi de Bries. Śledztwo wciąż nie dostarcza dostatecznie silnych tropów, a
tylko kwestią paru dni jest pojawienie się nowego, martwego ciała.
W końcu jedną z podejrzanych osób zostaje Maksymilian
Romanow, najbogatszy i najbardziej potężny mężczyzna ze znanego rodu. Czarny
Książę, bo tak jest nazywany, jest marzeniem wielu miejscowych kobiet, które
zrobiłyby wszystko, aby tylko zostać żoną tegoż bogacza. Nieprzeciętna uroda,
majątek i niebezpieczne zagrywki to coś, z czego Maksymilian jest znany.
Aczkolwiek inspektor de Bries nie ma dostatecznych dowodów na to, aby obarczyć
Czarnego Księcia winą za wszystkie morderstwa. Sprawa jest trudna, gdyż
Maksymilian Romanow oraz Paul de Bries byli dotąd wiernymi przyjaciółmi. Mało
tego, dodatkowych komplikacji dostarcza pojawienie się w miasteczku pięknej i
niewinnej Konstancji, która zostaje oddana nieznośnej ciotce, aby spłacić
ojcowskie długi. Wspomniani przed chwilą, zaprzyjaźnieni mężczyźni zakochują
się w niej, a wiadomo, że kobieta może być przeznaczona tylko jednemu…
Kto jest mordercą? Ile osób musi jeszcze zginąć, zanim
takowy zostanie uchwycony i czy w ogóle uda się go pojmać? Czy przyjaźń
mężczyzn przetrwa? I w końcu, kto dostanie Konstancję? Na te pytania musicie
sobie odpowiedzieć sami, a najłatwiejszym sposobem jest oczywiście przeczytanie
książki.
Akcja powieści rozgrywa się w czasach, kiedy to kobiety
noszą opinające ciało gorsety, a mężczyźni swoje spory rozwiązują za pomocą
pojedynku pistoletów. Klimat tamtych lat jest wyczuwalny pomimo tego, że nie ma
tutaj rozczulających się na ten temat opisów.
Pojawia się nuta niebezpieczeństwa i niepewności. Jest
ciekawie, a czytelnik sam może przekonać się, czy ma dobre przeczucie co do
mordercy. Jak to w serii „Tylko dla dorosłych”, można spotkać opisy scen
erotycznych, które jednak nie są rozległe i nad wyraz częste. Wszystko jest
więc umiarkowane i zrobione ze smakiem.
Pomimo bardzo ciekawego pomysłu na książkę i niesamowitego
klimatu, pierwsza połowa książki była dla mnie lepsza, aniżeli druga, a to
niestety nie pływa korzystnie na jej ocenę. Nie znaczy to, że spadło moje
zainteresowanie treścią. Przez cały czas byłam ciekawa, jak zakończy się ta
cała historia. Chodzi o to, że bieg wydarzeń stawał się coraz mniej
prawdopodobny. Z czasem miałam wrażenie, że to wszystko zostało przesadzone i
gdyby akcja potoczyła się inaczej, mogłaby być o wiele bardziej intrygująca. Niezbyt
podobała mi się przemiana głównej bohaterki – Konstancji, aczkolwiek to nie ja
pisałam tę książkę i to nie mi wolno decydować o tym, co się w niej powinno
dziać. Mogę jednak przedstawić swoją opinię, a więc właśnie to robię. Niezbyt
udane jest także samo zakończenie. Ma się wrażenie pustki i takiej nicości, a
przecież po przeczytaniu książki powinniśmy nią być albo zniesmaczeni, albo
wręcz przeciwnie – oczarowani.
Język, jakim została napisana książka sprawił, że czytało
się ją szybko. Jest to lektura, z którą ja nie spędziłam długich nocy, ponieważ
ciekawa tego, co będzie dalej, pochłonęłam ją w niecałe trzy dni, a nie miałam
zbyt dużej ilości czasu na czytanie.
Mimo wszystko, polecam, bo jest to niewątpliwie coś
innego. Tym razem chcąc przeczytać coś pikantnego, możemy oderwać się od wizji
nowoczesnych biurowców, bogatych właścicieli firm czy też mężczyzn współpracujących
z mafią. W tej książce panuje inny świat.
Ostrzegam jednak, że ja w trakcie czytania się
rozczarowałam, bo bieg wydarzeń podążył w takim kierunku, że z pewnością nie wymarzyłam
sobie takiej akcji sięgając po tę książkę.
Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. Ja zdecydowanie
opowiem się za „Mistrzem”, bo uważam, że ta część Serii z tulipanem była o wiele bardziej udana.
Moja ocena – 3/5
jak najbardziej się zgadzam. "Mistrz" jak dla mnie rewelacyjny. "czarny Książe" trochę sie rozczarowałam
OdpowiedzUsuń"Mistrza" uwielbiam, ale "Czarny Książę" jest totalną pomyłką... Nie ma tam ani erotyzmu, ani wielkiej miłości, ani przyjaźni, żadnych uczuć, są za to koszmarne sceny erotyczne, śledźtwo bez ładu i składu i niedopracowana otoczka historyczna. Mi po lekturze pozostał jedynie niesmak. Za to polecam Ci serię "Łatwopalni" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej ;)
OdpowiedzUsuń