„Wbijałem
gwoździe do ich trumien? Nie. Każdy dźwiga swój krzyż.”
Czytamy o pięknej
miłości, gdzie nieraz dziwne zbiegi okoliczności sprawiają, że ludzie zostają
ze sobą na zawsze. Poznajemy historie szczęśliwców, którzy pomimo życia na
samym dnie w końcu wdrapują się na szczyt. Zanurzamy się w zapierających dech krajobrazach,
towarzysząc bohaterom idealnym i doczekując się za każdym razem wymarzonego
happy endu. Krążymy pośród barwnych słów, malowanych szczęściem, a potem
odkładamy książkę na bok i wracamy do swojej rzeczywistości – już nie tak
kolorowej i nie tak bezproblemowej jak ta, którą przed chwilą stworzyła nasza
wyćwiczona wyobraźnia. A gdyby tak skosztować literatury od tej prawdziwej,
nieraz brutalnej strony - przepełnionej ludzkimi słabościami i skalanej życiem.
Właśnie o tym, co przyziemne, pisze K.S. Rutkowski. Nie obawiając się poruszać
kontrowersyjnych i nie dla wszystkich wygodnych tematów, stworzył książkę „Bóg
nie ma ptaszka”. To właśnie z nią przeżyłam moją literacką wędrówkę, która
chociaż pozbawiona magii i złudzeń, dotarła w głąb mojego umysłu, uderzając
niczym młot – mocno i wyraźnie. Zapraszam zatem do zapoznania się z moją
recenzją.
Bezkompromisowy w swojej sztuce i niezwykle
odważny mistrz niekolorowanej literatury powraca, podsuwając czytelnikowi pod
nos zbiór piętnastu opowiadań. „Miłość”, „Ona i on” to tylko dwa spośród wielu
tytułów, ale niech nie zmyli Was ich brzmienie. Nie przeczytacie tutaj bowiem o
płomiennych chwilach uniesień, czy namiętnym związku, a o tej brutalniej
stronie iluzyjnego uczucia, które sprowadzając na manowce nieraz robi nadzieje,
by potem pokazać swoją prawdziwą twarz. Spotkacie tutaj chwiejącego się na
własnych nogach polityka, zmierzycie się z kłamcą idealnym, który na koniec
wprawi w Was osłupienie swoim niebywałym talentem. Będzie ludzka znieczulica,
odgrywająca w tej książce jedną z głównych ról oraz Fałszywy Chrystus, jednakże
Wam pozostanie w osądzie to, jak wiele w nim będzie kryło się z tytułowej
obłudy.
Z prozą
Rutkowskiego miałam już okazję zetknąć się miedzy innymi dzięki takim tytułom
jak „Kryminał tango”, „Chiński ekspres” czy „W niewoli seksu”. Każda z jego
książek pozostawiła po sobie niewymazywany ślad, okrutny, ale na tyle
wiarygodny, jak gdyby można było go dotknąć. Ów autor i tym razem sprostał
wyzwaniu, oferując kawał męskiej literatury pisanej twardą, zdecydowaną ręką. W
zbiorze opowiadań, pt. „Bóg nie ma ptaszka” czytelnik staje oko w oko z
problemami tego świata, wcale nie tak dalekimi, bo nieraz mającymi miejsce
dokładnie tuż obok. Pojawia się zdrada, nieufność, ale i kłamstwo. Jest
niesprawiedliwa śmierć, często przychodząca niestety zbyt szybko, aniżeli
powinna. To jeszcze jednak nic, bo przecież wspominałam o niebywałej odwadze
autora. Nie każdy bowiem byłby w stanie zasiać ziarna wątpliwości w związku co
do czystych intencji kleru, czy pozostawić czytelnika z domysłami po literackim
spacerze u boku pijanego kandydata na prezydenta. K.S. Rutkowski to potrafi,
więc dając szansę jego książce będziecie mieli okazję przeżyć niejeden moment
niepewności, zdziwienia czy oburzenia, bo najbardziej uderza realność
uświadamiająca to, że takie rzeczy naprawdę mogą mieć miejsce.
Twórczość
Rutkowskiego to świat kontrastów, bo chociaż autor skupia się raczej na tej okrutnej
stronie naszego istnienia, warto rozważyć sporną kwestię samego stylu, w jakim
została napisana ta książka. Tuż obok wulgaryzmów, niekiedy wręcz słownictwa rynsztokowego,
pojawiają się doskonale zbudowane opisy potrafiące pokierować wyobraźnią
dokładnie tam, gdzie w danym momencie powinna się ona znaleźć. Opowiadania
zawarte w książce „Bóg nie ma ptaszka” to zatem nie przypadkowy zbiór wylanej
na papier frustracji, która wyzbyta talentu nie potrafi zaciekawić. Jest wręcz
odwrotnie. Zabiegi literackie, które zastosował autor, potwierdzają jego pisarskie
umiejętności, ale są także potwierdzeniem wyraźnie wyrobionej formy, torującej
drogę każdej z fabuł i kształtującej ją w taki sposób, iż nie znajdziecie w niej
ani krzty wychodzącej na wierzch obłudy. Rutkowski trzyma się wypracowanego
stylu i dzięki niemu staje się coraz bardziej rozpoznawalny. Jego nowa książka
jest na rynku wydawniczym niewątpliwą rzadkością, a jednak zarazem czymś
potrzebnym, bo niejeden z nas szuka pośród słów właśnie takiej niekamuflowanej
prawdy.
Nieprzesadna,
licząca po kilka/kilkanaście stron długość opowiadań, czyni je idealnym
wypełnieniem dnia, kiedy to sięgając po nie będzie można na zakończenie każdego
z nich poświęcić parę chwil na refleksje, które z pewnością będą się nasuwać.
Książkę polecam w szczególności mężczyznom, ale i kobietom nieobawiającym się
ciętego języka i czarnej, prawdziwej i często chowanej za kotarą strony życia.
Odradzam tym wrażliwym, dla których literatura wciąż pozostaje wyłącznie
wysublimowaną, delikatną i wykraczającą poza rzeczywistość, pełną marzeń
fikcją. To Wam pozostawiam wybór, czy postanowicie zmierzyć się z tym, co nie
zawsze wygodne. To Wy zadecydujcie, czy macie ochotę sięgnąć po dosadną, niekolorowaną,
ale przedstawianą w ciekawy sposób rzeczywistość. Spróbujcie odgadnąć finał
każdego z opowiadań, dostrzeżcie własne słabości w słowach Rutkowskiego i wyciągnijcie
słuszne wnioski, bo w końcu jednym z zadań literatury, nawet tej ukazanej w
brutalnej odsłonie, jest uczyć. A z tej książki będziecie w stanie wynieść
naprawdę wiele. Waszą więc tylko decyzją pozostaje to, czy zechcecie z tego
skorzystać.
moja ocena: 4+/6
wydawnictwo: JAM
ilość stron: 164
rok wydania: 2015
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję Autorowi.
Nie czytałam nic tego autora, może sięgnę po opowiadania:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńOdniosłam wrażenie, że jestem za młoda na tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka już na mojej półce. Czuję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńNie wpasowałaby się w moje gusta czytelnicze, ale może za parę lat do niej dojrzeję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem już po lekturze i za kilka dni zapraszam również do mnie na recenzje :) Mi książka bardzo się podobała :D
OdpowiedzUsuńJestem ogromnie ciekawa, co dokładnie sądzisz na temat tej książki. Na pewno do Ciebie wpadnę ;)
UsuńTo nie jest mój ulubiony tomi autora, ale i tak uważam, że wśród twórców krótkich form nie ma on sobie równych ;) Bardzo dobra recenzja ;)
OdpowiedzUsuń