„[…] czasami nie o podróż chodzi, a o to, co
się z niej wynosi. O to, co dla oka i rozumu niewidoczne, ale dla serca
istotne.”
Podróże kształcą, są jednym z tych elementów, które uczą
życia nie w teorii, ale w praktyce. Rozwijając osobowość, poszerzają nasze
horyzonty wiedzy i tolerancji na otaczające nas środowisko, bo czymże jest
podręcznik do geografii czy mapa w porównaniu z przygodą, która pozwala
przemierzać obce ziemie własną stopą, smakując ich gruntu i zapisując w pamięci
nieśmiertelne wrażenia na zawsze. Podróżujemy na własną rękę czy z biurem
podróży - autokarem, samochodem,
samolotem czy statkiem. A co, gdyby tak porzucić ustalone harmonogramy i
wyruszyć na spotkanie z naturą bez biletu i pojazdu? Czy wizja poruszania się
autostopem Was przekonuje? Co zatem powiecie na to, gdyby ambitnym celem
podróży była Ameryka Południowa? Czy to możliwe, by dotrzeć tak daleko zdając
się na pomoc innych ludzi? Potrzeba niemałych pokładów odwagi i wyobraźni by
rzucić się w wir takiego wyzwania. A jednak mamy pośród nas ambitnego, młodego
Polaka – Przemysława Skokowskiego – który tego dokonał. Swoimi doświadczeniami
zaś dzieli się w książce „Autostopem przez Atlantyk i Amerykę Południową.”
Podróż za Atlantyk
bywa dla wielu z nas tylko skrytym marzeniem nieśmiało przechowywanym w umyśle.
Bo przecież by móc odwiedzić Amerykę trzeba byłoby mieć sporą ilość gotówki
potrzebną na zakup biletu czy jeszcze lepiej – zorganizowanej wycieczki. A
jednak Przemek Skokowski udowadnia, że taka wyprawa wymaga tylko jednego, niezbędnego
elementu – wiary w siebie. Jeżeli ktoś bardzo czegoś chce i pokłada w sobie
nadzieje, jest bez biletu w stanie przemierzyć nawet ocean - i to dosłownie. Ta podróż rozpoczyna się w
Gdańsku – w słynnej miejscowości północnego krańca Polski, która staje się
startem wielomiesięcznego maratonu zakończonego w zupełnie innym klimacie.
Dotarcie do Lourdes i przejście słynnej trasy prowadzącej do Santiago de
Compostela staje się niejako pierwszym etapem, ale i pielgrzymką pozwalającą
nabrać duchowych sił zebranych przez liczne refleksje i przemyślenia. Hiszpania
wydaje się jednak jeszcze niczym, ponieważ na Przemka czeka przecież potężny
ocean. A jednak za pomocą jachtostopu podróżnik, nie bez przeszkód, pokonuje
głębokie wody stawiając nogę na amerykańskim lądzie. Kostaryka, Panama,
Kolumbia, Ekwador czy Peru – tysiące kilometrów obcego świata przemierzone za
pomocą będącego wyzwaniem autostopu. Taka wyprawa nie mogła odbyć się bez
niezapomnianych wrażeń, a takowe, starannie zebrane na kartach powieści, stają
się dla czytelnika nie lada gratką i własną wędrówką po rozmaitych zakątkach
naszego globu.
Przemysław Skokowski, dwudziestopięcioletni mężczyzna,
stawia przed sobą ambitny cel przemierzenia Atlantyku bez biletu na samolot czy
statek. Opracowując jednak sobie także drugi plan – zebrania pieniędzy na
hospicjum, udowadnia to, że życie może być prawdziwie piękne wtedy, kiedy nie
obawiamy się stawiać mu czoła robiąc przy tym coś nie tylko wyłącznie dla
siebie, ale i innych. Podróżnik nie wyrusza z zaplanowanym harmonogramem i
ściśle określoną listą zabytków do zobaczenia. Jego wędrówka to czysta
przygoda, dzięki której jest w stanie zaakceptować wszystkie przeciwności,
jakie stawia mu los. Nie buntując się, nie użalając nad sobą, pełen hartu
ducha, ale i uczciwości dociera tam, gdzie wielu z nas nie dotarłoby nawet
własną wyobraźnią. A cudowna podróż staje się wspomnieniem, które będzie mu
towarzyszyło do końca życia.
Sztorm trzęsący jachtem unoszonym przez potężne fale
oceanu, noc spędzona w namiocie podczas lawiny gęstego deszczu, malownicze
zabytki Limy, święta spędzone wśród obcych, ale przede wszystkim ludzie – w tej
relacji podróżniczej znajdziemy naprawdę wiele, a jednak to człowiek wysuwa się
na pierwszy plan, bo przecież to właśnie on tworzy świat i dzięki niemu można
poznać go od podszewki. Przemysław Skokowski spotyka na swojej drodze ludzi
niezwykle życzliwych – będących w stanie zaufać mu i pomóc. Są jednak i tacy,
którzy trochę utrudnią mu dzień, ale przecież bez tego podróż nie byłaby tak
obfita we wrażenia. Jest ciekawie, zabawnie, sentymentalnie i refleksyjnie, ale
przede wszystkim niesamowicie, bo właśnie taka okazuje się cała wędrówka autora
książki, niebanalna i z całą pewnością nieprzewidywalna.
Książka, pochłaniając od pierwszej strony, zabrała mnie w
nieco inną wędrówkę po krańcach świata, aniżeli jakakolwiek poznana przeze mnie
dotychczas literatura. Podróż Skokowskiego, oparta na życzliwości, akceptacji,
duchowych przemyśleniach i wierze nie tylko w siebie, ale i innych, chociaż
bogata we wrażenia, bije wewnętrznym spokojem. Autor, człowiek niewątpliwie
mający poukładane w głowie, opowiada niezwykle ciekawie, potrafiąc zafascynować
i przekazać wiele wartościowych wskazówek. Z jego słów przenika ciepło, przez
co aż chciałoby się czytać więcej. Niezaplanowane wydarzenia, poznani przez
niego ludzie, zwiedzone w Ameryce Południowej niezwykłe pozostałości przodków –
po takiej książce chciałoby się wyrzuć w podróż samemu. Bardzo żałuję, że nie
miałam okazji przeczytać jeszcze poprzedniej książki tego autora, ale teraz
wiem, że na pewno po nią sięgnę.
„Autostopem przez Atlantyk i Amerykę Południową” to
książka wyjątkowa także na inny sposób. Otóż za pomocą specjalnych kodów QR
zawartych na niektórych stronach, można dotrzeć do filmów pokazujących relację
z tejże podróży i zobaczyć wszystko na własne oczy. Takie urozmaicenie pozwoli
wniknąć w głąb przekazu Skokowskiego o wiele mocniej. Warto więc z tego
skorzystać, chociaż przyznam szczerze, że osobiście preferuję umieszczone na kartach
książki zdjęcia, bo do takowych można zerknąć bez konieczności użycia
jakiegokolwiek sprzętu.
Ten tytuł sugeruję wielbicielom literatury podróżniczej –
tym, którzy chcą przeżyć coś wyjątkowego. To niesamowita przygoda pełna
refleksji, przekazu, rozrywki, ale i lekcja o naszym życiu. Ciekawy styl
autora, wartościowe wskazówki i przede wszystkim piękno świata. Macie ochotę na
taką mieszankę? Zatem sięgnijcie po „Autostopem przez Atlantyk i Amerykę
Południową”.
moja ocena: 5/6
wydawnictwo: Muza
SA
ilość stron: 397
data wydania: 21 października 2015
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza SA.
Koniecznie muszę mieć!
OdpowiedzUsuńKsiążki podróżnicze zawsze!
OdpowiedzUsuńŚledzę jego bloga i facebooka, muszę się zaopatrzyć też w książkę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Latające książki
Uwielbiam podróże, muszę to kiedyś przeczytać! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam literaturę podróżniczą, książkę koniecznie muszę przeczytać, tytuł wpisuję na listę :))
OdpowiedzUsuńKocham, uwielbiam, ubóstwiam podróżowanie, chociaż sama nie podróżuję, ani nie czytam książek o tych tematach. Ale chyba będę musiała to zmienić! :)
OdpowiedzUsuń