„A potem rozważcie, co lepsze: drzwi celi,
które na zawsze zamkną się za plagą, czy kat, który zabija publicznie ku
przestrodze ludu, ucząc, że nie wolno zabijać.”
Dokonywane zabójstwa zawsze mają jakieś misternie
skonstruowane podłoże. Chęć zemsty za wyrządzone krzywdy, pragnienie
bezwzględnego dojścia do wymarzonego celu za pomocą eliminacji przeszkód.
Przypadki, zaplanowane działania, wychodzące po latach krzywdy czasów
dzieciństwa czy obłąkanie. Prawie każde morderstwo można wpisać w którąś z
powyższych ram, prawie… Bo na przestrzeni dziejów istniała ona, Helene Jegado,
która wstrząsnęła światem zaburzając wszystkie dotychczasowe wizje dotyczące
zabójstw. Historię seryjnej morderczyni przedstawia Jean Teule w książce
„Trujący anioł”, czyniąc ze swojego dzieła kryminał z fabułą napisaną przez
samo życie. Zapraszam zatem do bliższego zapoznania się z tą, która postawiła
na nogi prawie całą Francję.
XIX wiek. Helene Jegado,
dziewczynka zwana Piorunicą, wzrasta w bretońskich wierzeniach w nadprzyrodzone
moce kierujące tym światem. Zacofany lud, który stroni od wpływów
chrześcijańskiej religii, ufa własnym bożkom i zabobonom mającym w ich życiu
niemałe znaczenie. Otoczona zdziwaczałym środowiskiem zaczyna fascynować się
jedną z najstraszniejszych istot, która według Bretończyków wędruje po ziemi .
Ankou – pomocnik Śmierci, staje się obiektem jej upodobań, a z czasem
nierozłącznym elementem codzienności. Wyobraźnia małej Piorunicy skłania ją do
tego, by dziewczyna uwierzyła, że ma na tym świecie do wykonania ważną misję. Przekonana,
iż to właśnie w jej ciele zamieszkał Ankou, zaczyna zbierać obfite plony,
których owocem są niespodziewający się niczego ludzie.
Piorunica, jedna z najgroźniejszych, seryjnych
morderczyni świata, zabijała po cichu, bez rozlewu krwi czy jakichkolwiek
śladów. Używając trucizny, wybierała przypadkowe osoby, a funkcja kucharki,
którą pełniła, z pewnością ułatwiała jej realizację wcześniejszych założeń. W
czasach, kiedy techniki kryminalistyki miały bardzo ograniczone możliwości,
dotarcie do przyczyny każdego ze zgonów jej ofiar okazywało się nieraz
niemożliwe. Sprzyjające więc warunki tylko ją zachęcały, a ona – uosobienie
pomocnika Śmierci, nie wahała się zgładzić tych, których obrała sobie za cel.
Co miało wpływ na jej zachowanie? Czy kobieta była niepoczytalna? Czy podłożem
bezwzględności, którą się kierowała dokonując selekcji kolejnych ludzkich
zdobyczy, było otoczenie, w którym dorastała jako mała dziewczynka? Kiedy
jednak skazano ją na śmierć, Piorunica zaczęła ukazywać pierwsze oznaki swojego
człowieczeństwa, żałując popełnionych czynów tak, jak gdyby nagle wszystkie
demony postanowiły ją opuścić. Zapisana na kartach historii jako jedna z najbardziej
zagadkowych morderczyni, do dziś stanowi nie lada wyzwanie dla tych, którzy
chcieliby wyjaśnić motywy jakimi przez całe życie się kierowała. Niewątpliwie
jednak trujący anioł, ucieleśnienie
zła opakowane w niewinnie wyglądające ciało, stał się bardzo dobrym tematem do
napisania interesującej i wywołującej dreszcze powieści.
„Jak byłem mały – wspomina Le Braz – ludzie mówili,
że co sto lat kamienie z wrzosowisk idą się napić do rzeki i wtedy odkrywają
skarby, które pod nimi ukryto…”
Sięgając po lekturę Jeana Teule czytelnik trafia do Plouhinec,
miejsca w którym ludzie rządzą się swoimi nietypowymi prawami. To właśnie tam
za wszystkie nieszczęścia i winy katuje się figurki świętych, a by znaleźć
topielca pośród wodnej gęstwiny, wystarczy wbić do chleba świeczkę i wypuścić
go na błyszczącą taflę, gdzie takowy wskaże nam trop. To właśnie w takim środowisku poznajemy ją,
Piorunicę, która przedwcześnie traci matkę, a niedługo potem także i chrzestną.
Błąkająca się po świecie sprawia wrażenie niewinnej sieroty, a jednak w małym
ciałku kryje się potężna moc, która uderza niespodziewanie, nie rzucając nawet
cienia podejrzeń na swoją osobę. Rzeczywistość przemieszczających się po
miastach perukarzy, otoczenie malowane potęgą kamiennych menhirów – autor od
samego początku tworzy aurę odmienności, przenosząc czytelnika w mało znany mu
świat, w odległą przeszłość, która, co momentami dziwne, naprawdę miała
miejsce.
Historię Helene Jegado poznajemy nie z perspektywy
doszukujących się przyczyny wielu zgonów stróżów prawa. Tutaj od samego
początku towarzyszy nam właśnie ona, Piorunica, która obnażona ze swoich tajemnic
od razu jawi się czytelnikowi jako ta zasługująca na czekającą ją w przyszłości
gilotynę. Trzeciosobowa narracja pozwala zaś mieć dokładny wgląd w całe
otoczenie, skupiając się nie tylko na wyobrażeniach zabójczyni, ale także na
toku myślenia innych, przebywających dokoła niej osób. Trochę niecodzienne,
aczkolwiek niekoniecznie unikatowe, jest użycie czasu teraźniejszego.
Piorunica, która żyła w XIX wieku i nagle robi wszystko „teraz” , trochę zbija
z tropu, co niekoniecznie przypadło mi do gustu. Uważam, że w tym wypadku o
wiele lepiej sprawiłby się tradycyjny w literaturze czas przeszły, chociaż po
jakimś czasie przestało to już być zauważalne, więc potwierdzam, że można się
przyzwyczaić.
„Trujący anioł” to nie jest zwykły kryminał budujący
napięcie czy zatrważający momentami wielkiej grozy. Tutaj raczej zostają
ukazane kolejne etapy, kiedy to po ciuchu i bez większych przemyśleń Piorunica
gotuje kolejnym, przyszłym ofiarom śmiercionośny posiłek. Bez rozlewu krwi czy
wywołujących obrzydzenie opisów giną kolejni ludzie, nie mając pojęcia o tym,
że w ich żyłach płynie nie tylko krew, ale i przeklęty arszenik. Prawdziwe
wstrząsające i z pewnością przerażające jest zaś to, że główna bohaterka to nie
postać fikcyjna, którą autor książki starannie opracował w swojej głowie.
Helene Jegado żyła naprawdę, a jej śmierć i toczącą się do kosza głowę oglądało
wielu gapiów, bo o jej wyczynach słyszała prawie cała Francja.
Piorunica - źródło |
Ciekawa historia, która z pewnością pozostanie w mojej
pamięci, jak zawsze w przypadku autentycznych bohaterów skłoniła mnie do
poszperania w Internecie. Oprócz ilustracji nieco dojrzalszej już morderczyni
oraz liczb wskazujących na to, że kobieta otruła co najmniej 36 osób, znalazłam
zdjęcie młodej dziewczyny, niewzbudzającej podejrzeń stojąc z tacą i
wypełnionym czymś kielichem. Patrząc w jej oblicze próbowałam doszukać się
jakiejkolwiek oznaki szaleństwa i najgorsze jest to, że jej nie znalazłam. Czy
wokół nas też żyją niepozorni ludzie zdolni do takich okrucieństw? Książkę
polecam wszystkim tym, którzy interesują się tematem seryjnych morderców oraz
fanom nietuzinkowych kryminałów, stroniących od przelewu krwi zastąpionej
prawdą.
moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Sonia
Draga
ilość stron: 250
data wydania: 14 października 2015
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga.
Ooooo, zdecydowanie książka dla mnie! Uwielbiam takie historie :)
OdpowiedzUsuńMroczna i ciekawa. Jestem zaintrygowana!!
OdpowiedzUsuńPrzerażająca i kusząca. :D
OdpowiedzUsuń