Sięgając po książkę nieraz wystawiamy swoje emocje na
wielką próbę. Wraz z bohaterami, przeżywając radości i żale, wkraczamy w świat
ich uczuć, ale tylko w takim momencie, kiedy dana powieść jest po prostu
jakościowo dobra. Otrzymując jednak uroczysty finał, zakończony słodkim happy endem, jesteśmy w stanie uporać
się z całą treścią i w pełni ją zaakceptować. Gorzej, kiedy na koniec nie jest
tak wesoło. Spotykamy bowiem i takie książki, które wciągając nas w wir
potężnych emocji, nie pozwalają o sobie zapomnieć. Kiedy w takim przypadku na
ich ostatnich stronach napotykamy tragedię, czujemy rozrywającą pustkę i
niewymowny ból, którego nie da się opisać. Właśnie tak miałam, kiedy poznałam
zakończenie książki „Przypadki Callie i Kaydena”. Umierający główny bohater, z
którym zdążyłam się zżyć i którego krótko mówiąc – pokochałam, odchodził,
pozostawiając niezrozumienie i wewnętrzne pretensje. Gdy jednak doszukałam się
informacji na temat drugiej części, nieco się uspokoiłam. Posłusznie więc
czekałam i przyznam, że słowa Jana Jakuba Rousseau – „Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie” doskonale się
tutaj sprawdzają. Właśnie nadszedł ten czas, by poznać dalsze losy
niesamowitych Callie i Kaydena, więc nie pozostaje mi nic innego, aniżeli
zaprosić Was do przeczytania mojej recenzji.
Kayden żyje. Ta
informacja jest dla Callie kołem ratunkowym, dzięki któremu jest w stanie
znieść wspomnienia obrazów nękających ją od chwili, gdy znalazła swojego
ukochanego w kałuży krwi. Chłopak znajduje się jednak na oddziale szpitala
psychiatrycznego, bo jak się okazało, postanowił popełnić samobójstwo. Callie
nie potrafi zaakceptować takiej wiadomości i czuje, że za targnięciem Kaydena
na własne życie stoi coś innego. Wszystko wskazuje jednak na to, że on naprawdę
chciał odejść. Nad związkiem tych dwojga zawisają czarne chmury. Dziewczyna
próbując się do niego zbliżyć, za każdym razem napotyka skuteczny opór. Okazuje
się, że jej chłopak nie jest już tym samym człowiekiem, którym był. Miłość
jednak posiada siłę tak potężnego rażenia, iż na jej drodze nie mogą stanąć
żadne, trwałe przeszkody. Czy Callie okaże się wystarczająco silna, by uratować
i siebie i Kaydena? Czy demony ich przeszłości odejdą, ustępując miejsca
szczęściu? Czy uczucie, które niegdyś pomiędzy nimi się zrodziło, poskłada ich
zbolałe dusze na nowo?
Ta jedna chwila, moment, w którym Kayden próbował odebrać
sobie życie, uświadamia Callie to, że tłoczące się wokół problemy muszą zostać
rozwiązane. Zarówno te dotyczące jego, jak i jej, ponieważ u boku nich nie da
się już dłużej normalnie funkcjonować. Zdeterminowana dziewczyna, przekonana co
do słuszności swoich uczuć, chowa wrażliwość w kieszeń i walczy o własne
szczęście. Wraz z grupą przyjaciół postanawia wyrwać chłopaka z rodzinnego
domu, który stając się więzieniem, powoli zabiera mu prawdziwą osobowość.
Kayden, zamknięty w sobie i tłumiący uczucia jeszcze bardziej, aniżeli kiedyś,
nie umie powrócić do tego, co jeszcze niedawno sprawiało mu radość. Kiedy
jednak otoczony znajomymi ludźmi ucieka z dala od miejsca tragedii, jest w
stanie dojrzeć na horyzoncie wzrastającą iskrę nadziei. A towarzysząca mu
Callie, ofiarując całe swoje serce, przypomina mu o szczęściu i uczy go żyć na
nowo. Czy zatem ich związek przetrwa?
Głównym motywem książki jest oczywiście miłość. Jedno z
uczuć mające moc przenoszącą góry. To właśnie nie medycyna i nie terapie są w
stanie pomóc Kaydenowi uporać się z przeszłością, ale druga osoba, którą nadal
kocha. Niezwykle istotnym wątkiem tej powieści jest jednak rodzinna tragedia
dotycząca obu przypadków. Callie, zgwałcona przez przyjaciela rodziny, nie
potrafi powiedzieć matce o tym, co się wydarzało. Pozbawiona wsparcia, otoczona
poczuciem własnej winy i żalu, niejednokrotnie musi znosić obecność swojego
oprawcy. Kayden natomiast, od zawsze bity i dręczony przez ojca, wraz z każdym
dniem otrzymuje od niego nowy gwóźdź do własnej trumny. Kiedy poznaje historię
Callie nie dba jednak o własne problemy i mszcząc się na Calebie za krzywdy,
jakie jej wyrządził, nie tylko naraża się na karę więzienia, ale także
doprowadza do rodzinnej furii, która intensywna i mocna, próbuje go zabić. Jak
zakończy się ta historia? Czy sprawiedliwość wyda tutaj słuszny wyrok?
„Zupełnie jakbym
tonął przez ostatni miesiąc, wynurzając się tylko na chwilę, by zaczerpnąć
powietrza, nim eksplodują płuca. Ale jej pocałunek wyciąga mnie na
powierzchnię.”
Druga część serii Jessici Sorensen, bogata w barwną
paletę uczuć, prowadzi czytelnika ścieżkami silnych emocji. Jej moc pozwala
zapomnieć o całym, otaczającym nas świecie, bo wraz z pierwszą stroną wkracza
się w nową rzeczywistość. Intensywna w ból, poczucie bezradności i żalu, niesie
jednak nadzieję i to właśnie jej towarzystwo, pojawiające się nieustannie w
życiu głównych bohaterów, czyni całą fabułę tak wspaniałą. Callie i Kaden stają
nad krawędzią wielkiej przepaści. Nikt jednak nie powiedział, że miłość zawsze
musi być wyłącznie kolorowa. Niejednokrotnie pojawiają się momenty wielu prób,
które będąc idealnym testerem prawdziwości uczucia, pokazują jego trwałość. Autorka
stworzyła powieść, którą czyta się jednym tchem. Prawdziwość, wiarygodność i
brak przerysowanej, słodkiej treści wyróżniają ją spośród wielu innych, bo by
książka była dobra, nie zawsze musi obfitować wyłącznie w ociekające miodem szczęście.
Tutaj czytelnik zderza się brutalną prawdą, która jednak niekoniecznie zakończy
się katastrofą. By przekonać się o tym, czy bohaterowie mają wystarczające
pokłady siły, by stawić czoła problemom, sięgnijcie po kontynuację Przypadków Callie i Kaydena.
Pełna wzruszających momentów, chwil wykradających nam
naszą własną radość, prowadzi ścieżkami cierpienia, by po cudownych
oczyszczeniu móc cieszyć się szczerym szczęściem. Myślę, że nie trzeba jakoś
specjalnie zachęcać Was do sięgnięcia po drugą część. Jeżeli przeczytaliście
pierwszą, wiecie, że po prostu musicie to zrobić i wierzcie - nie pożałujecie. Wrogość,
ale i przyjaźń, cierpienie oraz namiętność, śmierć i odrodzenie – te wszystkie
elementy, umiejętnie skomponowane w jedną, wciągającą fabułę, zapewnią Wam
wrażenia, o których długo nie zapomnicie. Wchodząc w świat Callie i Kaydena na
chwilę opuścicie ten Wasz własny, więc zaopatrując się w kontynuację
przygotujcie sobie sporo wolnego czasu, bo nie będziecie w stanie się oderwać.
Autorka nie zapomniała o tym, by oprócz smutku wyposażyć
swoją książkę w emocje nad nim górujące. Spotkacie się więc z niebanalną i
nieoklepaną romantycznością, która dalece odbiega od tandetnych, kolorowych bajek.
Natkniecie się na namiętność, a takowa zabierze Was na wyżyny pożądania,
przekraczając wszelakie wyobrażenia i udowadniając, że tylko szczere uczucie
może obfitować tak pięknym i rozpalającym aktem. Jest cudownie! Bo po co mówić
więcej? Żadne ze słów nie są w stanie oddać klimatu drugiej części, która tak
samo doskonała, jak i pierwsza, niesie ze sobą tylko to, co najlepsze. Oddajcie
się w ręce Jessici Sorensen i poznajcie historię, która przez długi czas
pozostanie w Was żywa.
„Co się
dalej stanie z moim życiem? Nie wiem. Ale z chęcią się dowiem, bo po raz
pierwszy patrzę w przyszłość, nie w przeszłość i uśmiecham się do
nieskończonych możliwości.”
moja ocena: 6/6
wydawnictwo: Zysk i S-ka
premiera: 19 października
Za książkę i możliwość napisania rekomendacji na jej okładkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Ja jeszcze nie zdążyłam przeczytać nawet 1 części. No ale muszę się za nią zabrać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
http://kochamczytack.blogspot.com
Gratuluję rekomendacji na okładce. To wielkie wyróżnienie.
OdpowiedzUsuńTym razem spasuję, zwyczajnie nie czuję tego klimatu, zrezygnowałam także z przeczytania pierwszej części. Ale cieszę się, że Ty czerpałaś przyjemność z tej lektury i serdecznie gratuluję Ci tej rekomendacji, to duże wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie zapoznałam się z częścią pierwszą. :P
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję rekomendacji.
OdpowiedzUsuńGratuluję rekomendacji ;). Pierwsza część tej serii leży już na półce i jeśli mi się spodoba (a jestem tego stuprocentowo pewna) z pewnością sięgnę i po ''Ocalenie..." ;)
OdpowiedzUsuń