„[…] jest jakaś granica bólu, rozpaczy i
pustki, które człowiek może znieść na tym świecie.”
W czasach wojen, śmierci, w otoczeniu ginących ludzi,
człowiek tracąc nadzieję na szczęście nieraz poddawał się otoczeniu idąc przed
siebie z obojętnością malowaną na twarzy. Przesłaniający wszystko strach, z
czasem wykańczający do tego stopnia, że traciło się nadzieję na lepsze dni,
pozbawiał złudzeń i sensu istnienia. A jednak spośród kłębowiska złowrogich
chmur czasami prześwitywały promienie zbawiennego słońca. Gdzieś tam wysoko,
ktoś próbował dać znać, że warto się rozglądać, łapiąc okazje, które pomagały
przetrwać. Byli bowiem i tacy ludzie, którzy swoim hartem ducha walczyli do
końca, a pełne beznadziejności i zwątpienia dni wynagradzały im doświadczenia
bólu czymś tak pięknym, że szarobury krajobraz znowu nabierał barw. Pośród
krwawych pól śmierci mogło się bowiem zrodzić uczucie, miłość, która naznaczała
nieśmiertelnym znakiem życie dwojga ludzi. Czy macie ochotę na rodzące się w
walce uczucie? Zatem poznajcie twórczość Chrisa Bohjaliana i jego „Zamki na
piasku”.
Rok 1915 – Aleppo.
To właśnie tutaj trafia Elizabeth, wywodząca się z bogatej rodziny Amerykanka,
która postanawia ofiarować swoją codzienność wyższym celom. Trafiając na
terytorium nędzy i śmierci, niesie pomoc tym Ormianom, którzy ocaleli po
wielkiej Rzezi urządzonej im przez wroga. Karmiąc ich oraz oferując pomoc
medyczną, uświadamia sobie to, że dla tych ludzi zagrożenie życia wcale nie
minęło. Skrajnie wykończeni walczą o przetrwanie, ale w tym wypadku to śmierć
często stoi na wygranej pozycji. To jednak właśnie tam, na skrawku ziemskiego
piekła, Elizabeth spotyka człowieka, o którym długo nie będzie potrafiła
zapomnieć. Armen, ormiański inżynier, właśnie leczy skalane bólem serce po
stracie żony i malutkiej córeczki. Mężczyzna, poznając Elizabeth czuje, że ma
do czynienia z kimś, kto na pewno nie jest mu obojętny. Wie jednak, że ma do
spełnienia ważną misję i zaplanowany wyjazd powinien przekreślić rodzące się
pomiędzy nimi uczucie. Z wszczepionym w duszy zalążkiem miłości trafia pomiędzy
szeregi Brytyjskiej Armii, by walczyć o sprawiedliwość, która kiedyś została mu
odebrana. To jednak właśnie tam, z dala od Elizabeth, w centrum szalejącego
ostrzału uświadamia sobie to, że tuż przed wyjazdem zdążył prawdziwie się
zakochać i że kobieta jest darem od losu, którego nie powinien odrzucać.
Tymczasem teraz,
dwa pokolenia później, Amerykanka Laura otrzymuje niespodziewaną wiadomość,
zachęcającą ją do podjęcia życiowego wyzwania. Ruszając śladami swoich przodków,
poznaje historię babki i ormiańskiego dziadka, których złączone losy długo
lawirowały na granicy niepewności.
Podążając ścieżką naznaczoną przez ból, cierpienie, ale i nadzieję,
odkrywa obraz wielkiej miłości, przywiązując się do rodzinnych korzeni o wiele
bardziej, aniżeli dotychczas. Jednakże wstępne poszukiwania nawet nie zwiastują
jej tego, jak wielką tajemnicę przyjdzie jej odkryć. Laura, snując opowieść o
przeszłości, sięga dawnych lat, które chociaż tak odległe, stają się
czytelnikowi o wiele bliższe, aniżeli mogłoby się wydawać.
Ona, Elizabeth – bogata i wykształcona, szuka realizacji
własnej siebie w miejscu tak dalekim i tak różniącym się od jej rodzinnego
miasta. Beztroski świat, porzucony na
rzecz malowanego przed oczyma cierpienia, staje się dla niej wyzwaniem, ale i
daje jej poczucie spełnienia. Zaś nagroda, którą otrzymuje od losu, okazuje się
być początkiem nowej drogi, z której już nigdy nie będzie chciała zejść.
On, Armen – inteligentny, naznaczony cierpieniem, utracił
cząstkę duszy wraz ze śmiercią żony i dziecka. A jednak nie chcąc przyjąć roli
idącego na śmierć baranka, postanawia walczyć w imię wolności, bo już zbyt
wiele krwi musieli przelać jego niewinni, mordowani bracia. Jednakże szalejąca
wojna nie odbiera mu wrażliwości, która wciąż pozostała na dnie jego serca. To
właśnie Elizabeth wydobywa z jego głębin jej pokłady, rodząc w nim uczucie, o
którym nie będzie mógł zapomnieć.
Czy w świecie kontrastów, cierpienia i ryzyka, w
otoczeniu, w którym każdy kolejny dzień może okazać się tym ostatnim, będzie im
dane odnaleźć wspólną ścieżkę? Czy spotkają się ponownie?
„Jeżeli postrzegasz pustynię jako swojego
przeciwnika, przegrasz. Nikt nie pokona pustyni. Nikt nie powinien nawet
próbować.”
„Zamki na piasku” to nie jest miłosna historia, która
przysłaniając pozostałe wątki czyni z książki banalny, przewidywalny romans. To
opowieść okraszona bólem, nadzieją, pragnieniem przetrwania i poszukiwaniem
sensu istnienia, a całość tworzy wstrząsającą fabułę, której obrazy intensywnie
i z ogromnym impetem zostają wyryte się w pamięci czytelnika. Rozpoczynając od
pierwszego rozdziału, trafiamy w krajobraz malowany głodem i czyhającą za
rogiem śmiercią. Wychudzone ciała upokorzonych ludzi, pozbawione rodziców
dzieci – te będące szczęściarzami trafiając w mury sierocińców, ale i te –
które nieświadomie przebywają swoją ostatnią drogę, by wkrótce udusić się w
dymie celowo rozpalonego ognia. Rzeczywistość wyrywającego serce bólu,
samotności, poczucia bezsilności i pustki, bo dokonana na Ormianach Rzeź
każdemu zabrała kogoś bliskiego, część własnego życia. A ze zgliszczy już
trudno odbudować nadzieję, której i tak w kłębowisku biedy prawie nikt nie
próbował wzniecić. Owa masakra, ludobójstwo Ormian, to wydarzenia autentyczne,
mające swoje dobitne miejsce na kartach krwawej historii świata. Tragedia, jaką
zostali dotknięci niewinni, pochłonęła tak wiele ofiar, że przyrównuje się ją
do znanego nam wszystkim Holokaustu. Chris Bohjalian, wykorzystując fakty,
tworzy poruszającą fikcję, którą sprawnie splata z rzeczywistością, oferując coś
tak poruszającego, że nie w sposób czytać tej książki bez mokrych od łez
policzków.
Pisane listy, iskrząca w sercu nadzieja, nieśmiało i
ostrożnie stawiane kroki przeradzające się w żar potężnego uczucia. Świat
miłości zderza się tutaj z okrucieństwem kreowanym przez najgorsze z możliwych
wizji. Gwałty na kobietach, śmierć dzieci i wybici niczym zwierzęta mężczyźni.
Kontrast emocji zawarty na kartach powieści nosi czytelnika to w jedną, to w
drugą stronę, zaś autor za pomocą niezwykłego talentu wpływającego na odbiorcę
słowa, przyjmuje rolę huraganu, który porywa z ziemi i zwraca z powrotem w tym
momencie, w którym uzna to za stosowne. Ja czułam się bezwolna i nigdy nie
przypuszczałabym, że „Zamki na piasku” tak mnie pochłoną. To jedna z tych
historii, która niewidzialną dłonią ściska za gardło, ale też rozpala we
wnętrzu spory płomień, któremu na długi czas będzie dane się żarzyć.
Poruszające wydarzenia, skumulowane na każdej stronie
kłębowisko emocji, wyjątkowi i niewątpliwie wyraziści bohaterowie oraz
wciągający od pierwszej strony styl, którym autor posługuje się tworząc
niesamowite dzieło – to argumenty „za”, które powinny Was przekonać do poznania
tej historii. „Przeciw” nie znalazłam, więc chyba nie macie wyjścia. Polecam
tym, którzy lubią klimaty walki połączone z rodzącą się miłością. Nie
znajdziecie tutaj wielu scen namiętności, a jednak klimat stęsknionych za sobą
dwóch połówek tworzy o wiele ciekawszą aurę, aniżeli niejedna, typowo
romantyczna historia. Myślę, że „Zamki na piasku” to nie tylko kawał dobrej
powieści, ale także wartościowa i warta do przemyślenia fabuła, która dała mi
odwieczną i godną zapamiętania lekcję. Sądzę, że i Wy nie powinniście się
rozczarować.
moja ocena: 5+/6
wydawnictwo: Sonia
Draga
ilość stron: 344
data wydania: 7 października 2015
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję
wydawnictwu Sonia Draga.
Jak tylko ta książka wpadnie mi w ręce, to ją przeczytam!
OdpowiedzUsuńTakie książki lubię, zapisuję tytuł i muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać. Koniecznie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, więc od razu wpisuję ją na moją listę książek do przeczytania! :)
OdpowiedzUsuńhttp://zagoramiksiazek.blogspot.com/
Wspaniała okładka, przyciąga. Po recenzji jestem w stanie zakochać się w tej książce.
OdpowiedzUsuń