„[…] jeśli żyjesz w sposób, który prowadzi
ku dobru, możesz umrzeć właściwie w dowolnym momencie, niezależnie od tego, czy
jesteś tego konkretnego dnia szczęśliwy, czy nie…”
Spustoszenie, które pozostawia po sobie wojna, przywodzi
na myśl krajobrazy pełne zgliszcz, spalenizny i szaroburych, opustoszałych
ulic, gdzie dominuje tylko jeden, za to intensywny i bardzo wyraźny kolor –
czerwień ludzkiej krwi. Niestety wojenne piętno to nie tylko widoczne gołym
okiem zniszczenia. To przede wszystkim nieodwracalne zmiany, które zachodzą
tam, gdzie nikt nie jest w stanie ich zobaczyć – w umyśle. Właśnie w głowach
tych, którzy byli świadkami świata wyzbytego człowieczeństwa, dochodzi do zapisu
nieśmiertelnych wspomnień, powracających w nocnych koszmarach, w codziennym
życiu, w trakcie poszukiwania normalności, która bezpowrotnie odeszła. Właśnie
taka tragedia spotkała bohaterów książki „Wciąż czekam”. Ich bowiem niełaskawa
wojna obarczyła tak wielkim piętnem, że odnalezienie szczęścia okaże się
wyzwaniem, któremu nie podołają wszyscy. Czy zatem powieść zyskała moje
uznanie? Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją.
Rok 1919. Czas pozornego spokoju i bezpieczeństwa. Czas, kiedy człowiek powinien odetchnąć z ulgą zrzucając z serca ciążący na nim kamień strachu i obawy. Niestety kres Wielkiej Wojny nie dla wszystkich okazuje się chwilą błogiego szczęścia. Nadszedł bowiem trudny moment odbudowy, nie tylko otoczenia, ale także samego siebie. W takiej właśnie chwili utknęli oni – Riley, Nadine, Peter i Julia, którzy stoją przed wielką próbą odszukania własnego miejsca u boku nowego życia, którego dotąd nie znali.
Riley,
dwudziestotrzyletni chłopak, który powinien cieszyć się młodością, jako były
żołnierz nosi w sobie nie tylko wspomnienia wojny. Jej piętno wyznaczyło swoje
ślady także na jego ciele, kiedy to wraz z zrekonstruowaną szczęką musi
zaakceptować siebie na nowo i nauczyć się z tym żyć. Mając u boku wspierającą
go Nadine, jest przekonany, że ich miłość to coś niebywale wyjątkowego.
Pospiesznie zawarte małżeństwo okazuje się więc potwierdzeniem dozgonnego
oddania, jednakże nie rozwiązaniem sytuacji, w której oboje się znaleźli. Ona,
całkowicie go akceptując, nie chce okazywać mu litości, której on się obawia.
Riley zaś ma wrażenie, że jako kaleka napawa ją przerażeniem i tym sposobem
pomiędzy tymi dwoje rodzi się dziwny dystans, którego przekroczenie okaże się o
wiele trudniejsze, aniżeli mogli przypuszczać. Czy ostatecznie odnajdą wspólną,
właściwą drogę?
W tym samym czasie
pomiędzy Peterem i Julią tworzy się dzielący ich mur niezrozumienia. On, nie
potrafiąc odgonić z myśli kłębowiska bolesnych, powracających, wojennych
obrazów, coraz częściej sięga po alkohol. Ona, próbując do niego dotrzeć, szuka
wspólnego języka, pragnąć odnaleźć w nim choć cień mężczyzny, którym był
jeszcze kilka lat temu. Nikła komunikacja i rodzące się w sercach cierpienie
sprawia, że rozwiązanie tej sytuacji wydaje się praktycznie niemożliwe. Gdzie
zatem poniesie ich los? Czy wydarzy się coś, co ich uratuje?
„Wciąż czekam” to opowieść o czasach powojennych, o
ludziach, którzy ogołoceni ze swojej dawnej pewności siebie stają przed
wyzwaniem zmierzenia się z przyszłością. Okaleczeni na setki różnych sposób,
toczą nieustanny bój – o szczęście, o bliskich, o miłość i o życie. A to, co na
co dzień wydaje się proste i oczywiste, dla nich urasta do rangi niewykonalnych
zadań. Zaburzona komunikacja, domysły, brak odwagi i co najgorsze –
niedopowiedzenia. Chociaż udało im się ocaleć podczas wojny, chwilowo martwi,
nie wszyscy powrócą do świata żywych. Co zatem szykuje dla nich przyszłość?
Książka Louisy Young przedstawia wzruszająca opowieść o
trudach ludzkiego życia, które nie opierają się na problemach dotyczących tego
„czy aby na pewno dobrze dziś wyglądam” czy „muszę awansować, bo potrzebuję
więcej pieniędzy”. Tutaj chodzi o coś znacznie głębszego, o zaburzone relacje
międzyludzkie, które na wskutek wojny – okaleczone, dzielą tych, którzy dotąd
byli sobie najbliżsi. Niebanalny temat, skomplikowane sytuacje i łapiące za serce
wydarzenia - książka potrafi wzruszyć, a kreacja głównych bohaterów skłania nie
tylko do refleksji, ale także do kibicowania im, bo oni, wkraczając w trudny
świat nie z własnej winy, niewątpliwie na to zasługują.
Historia Rileya i Nadine naprawdę mnie porwała. Z
zaciekawieniem śledziłam ich losy, czego jednak niestety nie mogę powiedzieć o
przypadku Julii i Petera. Ich sytuacja, w szczególności na początku, wydawała
mi sztuczna i zbyt dziwna, stąd może rzutowało to na dalsze ich losy, którymi
zbytnio się nie przejęłam. Książka jest całkiem dobra, napisana poprawnie i w
sposób naprawdę wciągający. Myślę jednak, że podeszłam do niej z nie do końca
odpowiednim nastawieniem, ponieważ szukając klimatu typowo wojennego,
otrzymałam świat problematycznej komunikacji, która owszem – była konsekwencją
okrutnych walk – ale brakowało jej tej aury, tak usilnie poszukiwanego przeze
mnie na kartach literatury. Ah… Te książkowe okładki. Znowu nieco mnie zmyliły.
Czekając na romanse rozgrywane w środowisku wspomnień wyjętych rodem z pola
walki, sięgnęłam po losy par, które swoją istniejącą już miłość postawiły pod
wielkim znakiem zapytania. Sądzę, że gdybym częściej czytała streszczenia,
mogłabym uniknąć właśnie takich sytuacji.
Sama fabuła nie jest zła. Jest wręcz ciekawa, jednak
warto podejść do niej z odpowiednimi oczekiwaniami. Historia bohaterów
zaciekawiła mnie, szczególnie w drugiej połowie książki i myślę, że warto po nią
sięgnąć nie nastawiając się na romans owiany klimatem wojny. Mnie właśnie to
zgubiło, a szkoda. Żałuję też, że nie przeczytałam „Kochanie, chcę Ci
powiedzieć”, bo być może wtedy poznałabym bohaterów od podszewki i mogłabym
spojrzeć na ich losy z nieco innej strony. Jednak jako że „Wciąż czekam” to
swobodna kontynuacja, uznałam, że nie będzie to konieczne. A szkoda, bo teraz
naprawdę chciałabym móc cofnąć swoją decyzję.
A Wy, podeszliście kiedyś do jakieś książki z błędnym
nastawieniem? Czy to miało wpływ na Waszą opinię?
moja ocena: 4/6
wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
ilość stron: 402
data wydania: kwiecień 2015
Nie raz podchodziłam do książki z błędnym nastawieniem, cóż bywa i tak. Książka wydaje się ciekawa, jednak chyba nie powali.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o rej autorce, a książka mnie bardzo zaciekawiła! Choc przyznaje, okladka jest mylącela :P Na pewno przeczytam obie części!:)
OdpowiedzUsuńalicjadobry.pl
Czasem też mam inne nastawienie do książki, a potem w trakcie czytania okazuje się, że było ono błędne.
OdpowiedzUsuńKolejna książka, której akcja toczy się w XX-leciu międzywojennym. Jestem zaciekawiona.
OdpowiedzUsuńHmm, samym opisem by mnie zainteresowała, lecz ocena, mimo, że dobra, trochę ostudziła mój zapał, więc tej pozycji mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńkieleckoowszystkim.blogspot.com