piątek, 14 grudnia 2018

"Boże Narodzenie w Lost River" - Fannie Flagg.
A wszystko przez jednego, małego ptaszka...


Mogłoby się wydawać, że w życiu starego wygi już nic nie może się zmienić. Te same przyzwyczajenia, ten sam rytm dnia, żadnych niespodzianek. Bo przecież wszystko co najlepsze, pozostało już w tyle. W szczególności, kiedy w pobliżu brak bliskich osób. A jednak, los bywa nieprzewidywalny i nie patrzy ani na status społeczny, ani rodzinny, ani też na wiek. Przekona się o tym bohater książki „Boże Narodzenie w Lost River”. Szukacie grudniowej powieści z amerykańskim, sielskim klimatem i postaciami, które młode lata mają już dawno za sobą? Zapoznajcie się zatem z kilkoma słowami dzisiejszej recenzji.

ZARYS FABUŁY
Życie Oswalda staje do góry nogami. I to teraz, kiedy w jego codzienności już nic zaskakującego nie miało się wydarzyć. A wszystko rozpoczyna się wizytą u lekarza, którego diagnoza brzmi jak nieodwołalny wyrok. Zmiana miejsca zamieszkania albo rychła śmierć. Mężczyzna nie ma wyjścia, w wyniku czego zostawia za sobą wilgotne, zanieczyszczone Chicago i trafia w progi gościnnej mieściny na południu Alabamy. W specyficznym i zapomnianym Lost River.

Samotne kobiety, przyjazny sklepikarz i listonosz pływający łódką. Oswald przekona się, że życie jeszcze wiele ma mu do powiedzenia. Jak zmiana otoczenia wpłynie na jego zdrowie? Co przyniesie mu Boże Narodzenie, które przecież niesie ze sobą magiczną moc?

CHORY I SAMOTNY
Bohaterem książki, co okazuje się dość niecodzienne, jest mężczyzna w zaawansowanym średnim wieku. Gość z poczuciem humoru, ale i bardzo poważną, postępującą chorobą, w czasie trwania której niestety nie ma mu kto potowarzyszyć. Brak rodzeństwa, dzieci (jak twierdzi - na szczęście!) i brak żony (co prawda utrzymuje dobre kontakty ze swoją ex, ale na nich się kończy) sprawia, że czuje się samotny. Ale nie zrezygnowany. Dzięki temu ma otwartą furtkę do zmian, na które rychło się decyduje. W ten sposób odwieczny mieszczuch trafia w zupełnie inne środowisko, gdzie wszyscy dookoła się znają.

NIEWIELKA MIEŚCINA
Serdeczni, otwarci ludzie, dojrzali, którzy wciąż mają w sobie ogromne pokłady werwy i apetyt na zmiany. Niewielka miejscowość, w której gościnność stoi na pierwszym miejscu. A na dodatek ptak, postrzelony, odratowany, żywiołowy. Drugi plan i środowisko tej powieści tworzą specyficzne, pełne ciepła tło, które daje lekcję tego, co tak naprawdę w życiu powinno być ważne. Nie pogoń za pieniądzem, nie załamywanie rąk. Wzajemna pomoc, nadzieja, dobroć, bo przecież na to nigdy nie jest za późno. Niezależnie od tego, ile ma się lat.

KLIMAT POWIEŚCI
Klimat świąt występujący w powieści jest delikatny i choć początkowa aura historii może sprawiać wrażenie lekko przygnębiającej, z czasem zupełnie się zmienia. Do tego stopnia, że robi się wręcz słodko. Czy to bardzo życiowa historia? Z jednej strony tak, z drugiej bieg wydarzeń podkolorowany na potrzeby pozytywnej aury robi się nieco filmowy. Podoba mi się dodatek w formie przepisów umieszczony na końcu książki. Przyznam, że kulinarne propozycje autorki wydają mi się bardzo oryginalne i na pewno z niektórych skorzystam.


O CZYM?
Pozytywna historia, poprowadzona z nutą towarzyszącego humoru, o dojrzałych, ale wciąż pełnych werwy ludziach, o mieście, w którym nie brak życzliwości, śpiewu ptaków i uroku płynącej rzeki. Nie odnalazłam tutaj wielkich emocji, dzięki którym intensywnie przeżywałabym treść mocno kibicując bohaterom i być może po prostu tego mi zabrakło. Oceniam ją jako dobrą, po prostu. Jako trafioną podporę dla tych, którzy potrzebują nadziei. Bo przecież nadchodzą święta Bożego Narodzenia, a wtedy wiara i nadzieja pokazują swoją prawdziwą moc.

wydawnictwo: Literackie
kategoria: powieść obyczajowa
ilość stron: 232
data wydania: listopad 2018

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackiemu.

11 komentarzy:

  1. Właśnie takie książki teraz potrzebuję. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie pojawiły się jakieś większe emocje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam ale z chęcią nadrobię zaległości :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książki autorki, więc na pewno nie odmówię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem ci, że to pierwsza powieść w klimacie świątecznym, którą mam ochotę przeczytać. Być może dlatego, że główną bohaterką nie jest samotna kobieta, która odkryje wielką miłość w Wigilię. Ten samotny, starszy człowiek bardziej mnie przekonuje :)

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś mnie nie porywa... Z Twojej recenzji tez nie biją plusy, chyba nie będę sobie nią zaprzątała głowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię powieści Fannie Flagg, stąd tę książkę przeczytałam już dawno temu, kiedy była wydana pod innym tytułem... Wszystkie powieści tej autorki są bardzo ciepłe, ale też życiowe, a niekiedy nawet wzruszające, dlatego świetnie się nadają na lektury "świąteczne", czy opowieści na gorsze dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mówię nie, ciekawa jestem zwłaszcza postaci głównego bohatera

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie przeczytam, ale w tym roku to już chyba nie zdążę :) Może przed kolejnymi świętami się uda ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...