„Kłopoty mogą być bardzo przyjemne. To brak
polotu i trzymanie się zasad sprawiają, że życie robi się nie do zniesienia.”
niebezpieczny
chłopak działa na mnie jak magnes. Zakazana miłość przyciąga mnie
podwójnie. Jak zatem mogłam się oprzeć książce „Vincent Boys”, kiedy na jej
okładce jak byk wyryto obie wspomniane frazy? To musiało zakończyć się
przeczytaną lekturą. A że dotąd nie miałam okazji zapoznać się z żadną
powieścią autorki, podeszłam do tej historii z czystą kartą, bez żadnych
wygórowanych oczekiwań czy uprzedzeń. Czy niecałych trzysta stron wystarczy, by
wzbudzić dostatecznie intensywne emocje? Przekonajcie się.
ZARYS FABUŁY
Ashton zna Sawyera
i Beau od zawsze. Już jako dziecko spędzała z nimi sporo czasu, ale choć
chłopcy byli kuzynami, całkowicie się od siebie różnili. Być może wpływ na to
miała odmienna sytuacja panująca w ich domach i niesprawiedliwy los, który
podzielił ich szczęściem dosyć nierówno.
Teraz, kiedy wszyscy
stoją już u progu dojrzałości, Ashton i Sawyer stanowią idealną, zakochaną
parę. Zawsze porządni, zawsze kontrolujący całą sytuację, utalentowani i
lubiani. Kiedy Sawyer wyjeżdża na jakiś czas, do życia Ashton powraca odsunięty
na boczny tor Beau – uchodzący za niebezpiecznego i zdecydowanie dla niej
nieodpowiedniego. I choć chłopak ma swoje zasady, a pośród nich jest na pewno
ta absolutnie uniemożliwiająca romansowanie z ukochaną kuzyna, pomiędzy nim, a
Ashton rodzi się coś, czemu trudno będzie im się oprzeć.
O JEDNEGO ZA DUŻO
Ponoć nie wszyscy przepadają za trójkątami. Ja nie jestem tą osobą, która lubi rzucać ogólnymi
stwierdzeniami, bo przecież podczas gdy jedne irytują, drugie są w stanie
zafundować mocno emocjonującą przygodę. I tak też właśnie jest w przypadku
„Vincent Boys”. Ale zacznijmy od początku. Ashton, czyli główna bohaterka
powieści, to dziewczyna z porządnego
domu, poukładana, serdeczna, ale niepotrafiąca w pełni cieszyć się życiem,
a to za sprawą narzucanych jej zasad krępujących wolność. Bo przecież nie może
ktoś na każdym kroku dyktować nam, jak mamy żyć. Sawyer, jej ukochany partner i zarazem przyjaciel z dzieciństwa, to
troskliwy, sympatyczny i dobrze wychowany chłopak. Stąd też sytuacja wydaje
się bardziej skomplikowana i trudna, aniżeli w przypadku, gdyby autorka
postawiła na banalny schemat wkurzającego typa, którego po prostu z
przyjemnością chciałoby się kopnąć w tyłek. Jest jeszcze Beau. Ach ten Beau… nogi
miękną na samo jego wspomnienie.
Niebezpieczny, ale nie chamski, raczej powiedziałabym, że spontaniczny,
żywiołowy, także opiekuńczy i czuły. Facet, który wie co zrobić, żeby
serducho zabiło szybciej. Może to nie w pełni dojrzały typ, którym zadowolą się
dojrzałe czytelniczki, ale tym nastoletnim obwieszczam – uważajcie, żeby nie
doszło do Waszego samozapłonu, bo jest gorąco. Ja już co prawda naście lat nie
mam, ale Beau udało się rozpalić i mnie.
MIŁOŚĆ
(NIE)SZCZĘŚLIWA
Sporo o bohaterach, ale to na nich i na ich obecnej,
wystarczająco pogmatwanej sytuacji,
skupia się cała historia. Trudne wybory
skontrastowane z ulotnymi chwilami, ambitne plany walczące z carpe diem, w końcu stateczność burzona
przez chwiejny, ale przyjemny grunt. Tutaj aż kipi od emocji, dialogi wychodzą ze stron i stają się realnymi obrazami,
można wyłapać magię wielu chwil i poczuć autentyczny ból, bo przecież nie ma
dobrej książki bez momentu załamania. I tylko ja się pytam, dlaczego nie
więcej, czemu nie dłużej? Było wszystko, co lubię i co uważam za dobre, więc
życzyłabym sobie co najmniej stu stron więcej.
POTAJEMNE SCHADZKI
Pojawiają się
opisy scen zbliżeń, może nie jakieś rozległe i wulgarne, ale autorka
zarzuca paroma dosadnymi i nieowijającymi w bawełnę określeniami - wszystko w
granicach rozsądku. W połączeniu z zakazanym
uczuciem, z aurą potajemnych spotkań, w obliczu powrotu do tego, co wbrew
pragnieniom, wszystko nabiera intensywności
w dwójnasób. Piszę o tej książce w samych superlatywach, ale dosłownie pożarłam ją jednym tchem. Takie
historie uwielbiam.
PODSUMOWANIE
O miłości, która
nie miała prawa się zdarzyć. O szczęściu, które może istnieć tylko wtedy, kiedy
wypływa prosto z serca. O moralnych zasadach, oczekiwaniach, o skrępowanej
wolności skontrastowanej z ryzykiem chwili zapomnienia. To wszystko czeka
na Was w historii o młodych ludziach i o dojrzewającym uczuciu, w książce
„Vincent Boys”.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiecemu.
Zostawię sobie tę książkę na lato 💕
OdpowiedzUsuńAle pamiętaj o niej, bo jest świetna :)
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie :) Może kiedyś po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńI tak też jest. Nie powinnaś być zawiedziona.
UsuńZakazane uczucie - jestem na tak, jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńJa pomyślałam o tym samym, kiedy po nią sięgałam. I się nie zawiodłam.
UsuńNie, nie, nie. Po mojej ostatniej lekturze z trójkątem miłosnym na czele, pasuję.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo ta książka jest świetna. Ale rozumiem Twoje uprzedzenia :)
UsuńCzytałam już 3 książki autorki ;)
OdpowiedzUsuńTo jesteś bardziej do przodu ode mnie :) Dla mnie to było pierwsze spotkanie z jej prozą.
UsuńTo raczej nie pozycja dla mnie. Jakoś nie przepadam za trójkątami, w przeważającej mierze zwyczajnie mnie irytują. Jest tutaj za schematycznie jak na mój gust. I po prostu nie :(
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Ten trójkąt tutaj budzi ogromne emocje, ale rozumiem Twoje uprzedzenia :)
UsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki. 😊
OdpowiedzUsuńDla mnie to było pierwsze spotkanie z nią i bardzo udane :)
UsuńNie znam autorki, ale zachęciłaś mnie do przeczytania tej powieści. Mam nadzieję, że również przeczytam ją jednym tchem. :)
OdpowiedzUsuńNie wątpię, że tak będzie, jeśli lubisz takie zakazane miłości. We mnie książka wzbudziła wiele emocji.
UsuńCoś czuję, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest długa, a baaardzo przypadła mi do gustu.
Usuń