poniedziałek, 5 listopada 2018

"Tajemnica pod jemiołą" - Richard Paul Evans.
Małe szaleństwo w poszukiwaniu szczęścia.


„Różnica pomiędzy samotnym życiem a samotnością polega na tym, że pierwsze istnieje w świecie fizycznym, a drugie w sercu.”

Zaplanowane życie, nieustanne sukcesy, bezproblemowe realizowanie założonych celów to elementy dobrego scenariusza na film, który jednak niekoniecznie będzie wiarygodny. Bo przecież w codzienności, tej autentycznej, często wiatr ludziom w oczy, a szczęście wcale nie czeka na każdym kroku jakże łatwe do złapania. O tym, że spełnienie wymaga poświęcenia, ale i odrobiny szaleństwa, przekonuje się bohater nowej powieści Richarda Paula Evansa, „Tajemnica pod jemiołą”. Jakie wydarzenia przeszłości wciąż stanowią zadrę na jego sercu i co spotka go w nadchodzące święta? Zapraszam na recenzję.

ZARYS FABUŁY
Nie tak planował Alex swoje życie. Pewnie niegdyś widział swoją przyszłość opływającą w dostatku i miłości, tymczasem jego żona odeszła pozostawiając niewymowną pustkę w domu i na ich koncie. Otoczony wianuszkiem znajomych mężczyzna czuje się jednak samotny, do czasu, kiedy natrafia na blog dziewczyny tworzącej poruszające listy, osoby, która tak jak i on poszukuje zrozumienia i bliskości.

Alex decyduje się więc na odważny, ale i szalony ruch. Mając do dyspozycji kilka informacji na temat blogerki, w tym jej trzyliterowe inicjały, wyrusza na poszukiwania, by odnaleźć tą, która słowem skradła jego serce. Czy ją odnajdzie? Czy tajemnicza LBH w rzeczywistości będzie wydawała się równie interesująca? Nadchodzą grudniowe święta, a to czas, kiedy wszystko co najlepsze, staje się możliwe.

ALEX NA TROPIE MIŁOŚCI
Stateczny, raczej spokojny, zwyczajny i niewyróżniający się niczym szczególnym mężczyzna bierze sprawy w swoje ręce i rusza do boju walczyć o szczęście. Alex, bohater nowej powieści Evansa, to raczej prosty, do bólu zwyczajny, ale ciepły człowiek z bagażem cech, które szybko pozwolą mi o nim zapomnieć, ale też które zdecydowanie zadziałały na korzyść wiarygodności jego postaci. Mężczyzna staje na czele tej historii tłumiąc bohaterów drugoplanowych, którzy ścielą dość gęsto tło. Delikatny wyjątek stanowi wrażliwa Aria, sympatyczna duszyczka, którą nieplanowanie Alex spotyka na swojej drodze. I tajemnicza LBH, której bohater tak zacięcie i z pełną determinacją poszukuje. A przecież tak niewiele o niej wie.

PODRÓŻ JAKO NOWY ROZDZIAŁ ŻYCIA
Głównym motywem powieści staje się podróż. Nowi ludzie, nowe miejsca, nowa szansa na szczęście. Przewodnią myślą jest zaś samotność. Zobrazowane ludzkie potrzeby bazujące na poczuciu przynależności, bezpieczeństwa, towarzystwie drugiego człowieka. Oczekiwania vs rzeczywistość, przeszłość vs przyszłość, w końcu stanie w miejscu kontra działanie. Historia o tym, że życie lubi płatać figle, że warto czasami zaszaleć i że poszukiwania wymagają szeroko otwartych oczu – także tych należących do serca (a może przede wszystkim tych).

CO Z TYMI ŚWIĘTAMI?
Jeśli chodzi o świąteczne tło, nie jest ono tutaj dominującym czy nawet mocno widocznym elementem. Przyznam, że przez długi czas zupełnie zapomniałam o tym, że mam do czynienia z historią świąteczną. Nie wiem czy to efekt pozostałych, mocniejszych motywów, czy po prostu docelowe działanie autora.

ZŁOTE MYŚLI
Pośród tego całego bagażu wad i zalet, „Tajemnica pod jemiołą” to książka zawierająca sporo pięknie ujętych, życiowych prawd, przemyśleń,  zdań dotyczących codzienności nie tylko bohaterów, ale także każdego z nas.


PODSUMOWANIE
Było ciepło, były ludzkie rozterki, był fajny motyw wiodący i był potencjał. Spodziewałam się większej dawki emocji, tymczasem przypatrywałam się lekturze jakby z boku, z zainteresowaniem, ale bez nadzwyczajnego zaangażowania. Nie jestem znawczynią prozy Evansa, ale tę książkę oceniam jako dobrą, bez plusa i bez minusa, dla wielbicieli powieści obyczajowych z prostymi, życiowymi bohaterami i nutką nieprzesadnego romantyzmu.

wydawnictwo: Znak litera nova
kategoria: powieść obyczajowa
ilość stron: 286
premiera: 14 listopada 2018

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak litera nova.

17 komentarzy:

  1. Jeśli uda mi się upolować tę książkę, być może przeczytam ją bliżej święt, ale nie jest to mój priorytet. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ przed świętami narobili premier ;) Raczej nie zacznę mojej przygody z twórczością Evansa od tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ja mam póki co 5 świątecznych książek, a to dopiero kropla w morzu. Na stronach wydawnictw jest po prostu wysiew świątecznych pozycji.

      Usuń
  3. Kiedyś czytałam jakaś książkę autora i niezbyt miło wspominam więc jeszcze się zastanowię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię wyłapywać takie życiowe przemyślenia w tego typu książkach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystkie książki Ewansa jakie są w bibliotece ale tej jeszcze nie.Lubię tego autora bo jego książki są takie życiowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kiedyś tam Evansa czytałam, ale mam w jego książkach ogromne zaległości :) Ty zatem powinnaś sięgnąć po tą i będziesz miała porównanie, czy jego twórczość nadal idzie w dobrym kierunku. Ja tego porównania akurat nie mam.

      Usuń
  6. Nie znam twórczości autora, ale będę miała na uwadze tę książkę. Trochę szkoda że nie spełniła Twoich oczekiwań, ale ja bardzo chętnie wyrobie sobie własne zdanie na jej temat. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nie jest zła. Po prostu po takim sławnym nazwisku widniejącym na książce liczyłam na większa petardę wrażeń. A tutaj było po prostu... tak zwyczajnie.

      Usuń
  7. Richard Paul Evans słynie z takich prostych, a zarazem życiowych historii obyczajowych ;). Lubię jego książki, ale tej jeszcze nie znam... Na pewno ją przeczytam, ale nie w najbliższej przyszłości...

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj ten autor pisze magiczne książki. Muszę i tę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie znam jego prozy aż tak dobrze. Ale chętnie odkryłabym więcej jego książek.

      Usuń
  9. Ta książka wraca do mnie co święta. To jedna ze świątecznych must-readów.

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja z kolei mam wrażenie, że to nie dla mnie. Lubię obyczajówki, ale naprawdę dobre, które mają coś w sobie, przy których będę mogła powiedzieć, tak, to jest to. Mogło tak być, a do tego jest spisane dobrym piórem. Skoro tutaj jest dobrze, ale bez szału i ciut za mało emocji, to jednak nie to :)

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co masz na myśli, dlatego też nie będę zachęcać Cię do sięgnięcia po tę historię.

      Usuń
  11. W grudniowym czasie na pewno warto dać jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Evansa :) ta ksiażka to moje świateczne marzenie. Brak mocno zarysowanej świątecznej atmosfery chyba by mi nie przeszkadzał, bo będę mogła sięgnąć po książkę w dowolnym czasie w ciągu roku

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...