„ […] nie należy rezygnować. Nawet jeśli
nasz mózg nam płata figle, o czymś zapominamy, chcemy czegoś już i natychmiast
myślimy, że właśnie coś straciliśmy – możemy zyskać coś zupełnie innego. Czasem
opłaca się ćwiczyć i czekać. Drobne niedogodności mogą się zamienić w szansę, o
której nawet nie marzyliśmy.”
Znana z napawających optymizmem i przynoszących uśmiech,
życiowych powieści, w których zdecydowanie akcentowana jest rola kobiety,
Katarzyna Grochola doczekała się nie tylko ekranizacji niektórych swoich
książek, ale także pokaźnego grona wiernych fanek. Ta, która potrafi zafundować
dobry humor, została poproszona o pocieszki, o historie, które mogłoby okazać
się strzałem w dziesiątkę na każdą sytuację, o każdej porze dnia i dla każdego
– mając za zadanie odciągnąć od problemów dnia codziennego i przynieść jakąś
mniej lub bardziej głęboką refleksję. Czy się wywiązała i czy „Pocieszki”,
które ostatecznie wydawnictwo Literackie wpuściło na polski rynek literacki,
spełniają swoją rolę? Zapraszam na kilka słów recenzji.
O CZYM JEST TA
KSIĄŻKA?
Dwadzieścia siedem
sześćdziesiąt, które zmienia postrzeganie świata, Masaru Emoto stanowiący dowód
na to, że jeśli woda może mieć wpływ na rzeczy ważne, to człowiek tym bardziej.
Nieudane próby osłodzenia sobie życia po gorzkim posmaku wymiocin czy smutek
pojawiający się tam, gdzie chcemy go widzieć. Pod postacią lekkich i niedługich
historyjek autorka dotyka różnych sfer życia pokazując jego różne oblicza,
niekolorowane, prawdziwe, budzące emocje. Bo codzienność dostarcza nam tylu
wrażeń, że wcale nie trzeba ruszać wyobraźnią na podwójnym biegu, by móc
wypełnić nimi wszystkie kartki książki składającej się z trzystu
sześćdziesięciu stron.
HISTORIE PRAWDZIWE
Historie prawdziwe,
ludzie naprawdę napotkani.
Wymienieni z imienia czy skrywani pod pseudonimem, bogaci i biedni, smutni i
szczęśliwi, ci, którzy potrafią z życiowych doświadczeń wyciągnąć jakieś wnioski. Opowieści ociekające radością, ale i bólem, przynoszące uśmiech
i niejedną refleksję. Za każdym razem zgrabnie
zakończone kilkoma słowami podsumowania, jakąś ideą, która stanowi dowód na
to, że z każdej sytuacji da się wyciągnąć jakieś wnioski.
LEKKO, ALE Z
REFLEKSJĄ
Tym razem Katarzyna Grochola nie buduje wymyślnej akcji. Nie tworzy konkretnych bohaterów, a otwiera
bramy do własnego umysłu, do zdarzeń
przeżytych przez nią samą czy otaczających ją ludzi. O aspektach ważnych i o
niczym, z szerokim zakresem zagadnień, które nie są rozwlekane. Każdej pocieszce autorka przeznacza kilka stron, nie więcej. Do przeczytania
w dowolnej kolejności, w dowolnym czasie – w zależności od potrzeby ducha i
poziomu zainteresowania. Nie radzę
nastawiać się na bardzo głębokie, pouczające opowieści, bo nie taki jest
zamysł powstania tej książki.
„Bo my najbardziej lubimy się łączyć przeciw. Nigdy – za. Po pijaku tylko nam wszystko jedno…”
OD CZASU DO CZASU
Przyjaźń, choroba, brak weny, ludzka życzliwość czy
świerszcze pomylone z …. zepsutym piecem. Da się? Da. Przecież także Grocholi
mogą przydarzyć się zabawne wpadki. Mówiąc szczerze, zdecydowanie wolę dłuższe powieści aniżeli felietony czy
historyjki i nie dotyczy to twórczości wyłącznie tej autorki, ale moich
ogólnych preferencji. „Pocieszki” faktycznie cieszą, w szczególności kiedy
sięga się po nie od czasu do czasu,
oczekując chwilowego relaksu – bo na wciągnięcie się w lekturę przy okazji
takiej literackiej formy raczej nie ma co liczyć. Nie zachęcam jakoś szczególnie, ale też nie odradzam. Książka ma swoje
zalety, ale ja wciąż mam nadzieję, że przeczytam jeszcze kiedyś taką powieść
Katarzyny Grocholi, jak za starych, dobrych lat.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackiemu.
Raczej nie będę specjalnie tej książki szukała, ale jeśli nadarzy się okazja, chętnie przejrzę. 😊
OdpowiedzUsuńI to jest dobry wybór :)
UsuńWszędzie ją spotykam, ale póki co nie planuję czytać :)
OdpowiedzUsuń