„Pragnę. A nie chcę pragnąć.”
Nazwisko K. Bromberg nie jest polskim czytelniczkom obce,
w szczególności tym, które lubią od czasu do czasu sięgnąć po jakiś przyjemny
romans. Rozległa seria Driven czy
powieść Sweet Cheeks znalazły uznane pośród
szerokiego grona fanek, które teraz mają okazję kontynuować swoją przygodę z
piórem autorki i wszystko wskazuje na to, że nie będzie ona taka krótka. „Mój
zawodnik”, czyli pierwszy tom nowej serii, to wielkie otwarcie kolejnego
rozdziału w twórczości K. Bromberg. Tym razem uwitego wokół sportu, jakim jest
baseball. Ciekawi jak wypadła ta historia, albo może inaczej, jak wypadł jej
początek? Zapraszam na kilka słów recenzji.
ZARYS FABUŁY
Życie
przystojnego, utalentowanego, popularnego Eastona Wyldera nagle staje do góry
nogami. Oddany swojej pasji i zarazem pracy baseballista doznaje kontuzji,
która na jakiś czas skutecznie wyklucza go z gry. Skupiony na pechowym wypadku
wie, że musi jak najprędzej poradzić sobie z problemem, dlatego też jego klub
zatrudnia szanowanego fizjoterapeutę, który ma za zadanie przywrócić go do
stanu sprzed felernego zdarzenia. Jakże wielkie okazuje się zdziwienie
mężczyzny, kiedy zamiast doktora Daltona w drzwiach pojawia się kobieta.
Piękna, zdeterminowana Scout, która jest świadoma powagi sytuacji i rangi
powierzonego jej zadania. Nie wszystko okazuje się jednak takie proste, kiedy w
grę wchodzi klient pobudzający zmysły, mężczyzna, którego trzeba dotykać, ale
który jest zarazem kuszącym, zakazanym owocem. Czy ich współpraca zakończy się
wraz z kontuzją Eastona? A może odkryją, że łączy ich coś więcej?
NIEFORTUNNE
POCZĄTKI
Zaczyna się od niefortunnego
spotkania, od pomyłki
polegającej na tym, że Easton bierze Scout za zupełnie kogoś innego. W zasadzie
nic w tym dziwnego. Co by pomyślał przyzwyczajony do szaleństwa fanek
baseballista, który zamiast poczciwego doktora, widzi piękną kobietę? Że jest
tancerką. I przyszła zrobić dla niego striptiz. Tymczasem główna bohaterka na
pewno nie jest płochliwą myszką. Takich
bohaterek u Bromberg nie znajdziecie. Potrafi grać słowami, walczyć o swoje, toteż jest w stanie
poradzić sobie w każdej sytuacji. Nawet kiedy w grę wchodzi facet, na widok
którego mogą ugiąć się kolana. Z pozytywnego wrażenia oczywiście. I jak tu z
takim kimś pracować?
ZAWODNIK I
FIZJOTERAPEUTKA
Narracja powieści, co z resztą dla prozy autorki jest
zjawiskiem typowym, przyjmuje postać pierwszoosobowej
z dominacją możliwości jej poprowadzenia przez główną bohaterkę. Pewna
siebie, niestroniąca od ciętego języka, ma pod górkę, ale wie, że musi sobie
poradzić. W końcu złożyła ojcu pewną obietnicę.
Gnębiona wspomnieniami przeszłości tkwi w przekonaniu, że opuściły ją wszystkie osoby, których naprawdę kochała. Nie inaczej jest
więc teraz, kiedy staje w obliczu zakochania, walcząc z uczuciami kierowanymi
do faceta wcale jej niepisanego, do Eastona, który wyzwala w niej wiele emocji,
ale przecież tak łatwo może ją zranić. Easton
(któremu także przypisana jest możliwość narracji – choć w mniejszy stopniu) z kolei miał być bezczelny i zapatrzony w
siebie. Czy faktycznie był? Tylko czasami. W pełni oddany swojej dziedzinie
sportu okazuje się być całkiem zwyczajnym
i potrzebującym pomocy mężczyzną, takim – do którego trudno dotrzeć, ale
potem nie jest już tak źle.
JAK TO U BROMBERG
BYWA…
Chemia wyczuwalna pomiędzy bohaterami nie jest sztuczna ani naciąga. Skupiona
wokół namiętności, bólu, prób zaufania wiedzie prym w tej historii, która w
swojej konstrukcji okazuje się całkiem prosta.
Autorka konsekwentnie podąża wypracowanymi we wcześniejszych powieściach
ścieżkami, własnymi kanonami romansu, toteż pomimo zmiany środowiska i
bohaterów, da się w akcji wychwycić pewną powtarzalność
i schematyczność. Dla czytelniczek szukających czegoś oryginalnego niekoniecznie okazuje się to plusem książki.
Dla wiernych fanek Bromberg i jej twórczości, zapowiedź podobnego klimatu,
swego rodzaju literackiej swojskości.
Zdecydowanym atutem Mojego zawodnika zostaje
dla mnie finał, zamieszanie z dokumentami, szokująca wiadomość…. Koniecznie trzeba
sięgnąć po następny tom, w którym - mam wrażenie - sporo będzie się działo.
FINAŁ I KOLEJNY
TOM
Książka miewa mniej i bardziej absorbujące fragmenty. Nie jest to wielce odkrywcza lektura, ale
romans na miarę przyjemnego towarzysza jesiennych wieczorów, nierozległy, a
więc też niedłużący się. Poziomem przypominający poprzednie powieści
autorki, choć spośród wszystkich jej książek nie oceniłabym go najwyżej. Niemniej jednak sam finał dostarczył mi tylu wrażeń, że bez
wahania sięgnę po kontynuację, która raczej nie zapowiada się na naciągany,
kolejny tom z kartkami zapchanymi pierdołami. Wszystko zależy od tego, jak autorka
poprowadzi temat, ale wypracowała sobie spore pole do popisu.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Oooo super, nowa seria Bromberg. Bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńJa również :) Stąd chętnie sięgnęłam po otwarcie jej nowej serii.
UsuńTo już na przyszłe lato.:)
OdpowiedzUsuńNa takie książki zawsze jest dobra pora :)
UsuńIdealna na jesień. przymykam oko na niedociągnięcia i daję jej szansę :)
OdpowiedzUsuńDobre nastawienie :) A czytałaś już jakieś książki tej autorki?
Usuń