piątek, 22 lutego 2019

"Huczy jak w ulu" - Magdalena Kiełbowicz.
Przygody ośmiolatki z kamienicy na Makowej.


Książki dla dzieci często kojarzone są z kolorowymi bajkami, w których dzieją się rzeczy nierealne, magiczne – przez to dla młodych odbiorców ciekawe. Niejednokrotnie oczywiście niosą ze sobą jakiś wartościowy morał, ale ich zamysłem jest także oderwanie od prozy dnia codziennego. A gdyby tak ugryźć ten temat inaczej i literaturę dziecięcą ubogacić w pozycję opowiadającą historię wyjętą rodem z życia ośmiolatki? Dziś recenzja książki Magdaleny Kiełbowicz skupiającej się wokół przygód dotyczących mieszkańców pewnej starej kamienicy położonej na ulicy Makowej, na czele z hardą Ulą. Z jakimi wyzwaniami zmaga się dziewczynka, która w każdym zwyczajnym zdarzeniu potrafi dostrzec ducha przygody?

ZARYS FABUŁY
Kocha książki, swojego psa, młodszego brata i przygody. Planuje być dyrektorką ogrodu zoologicznego – w odległej przyszłości. W końcu ma dopiero osiem lat. Ula Hernik mieszka w zwyczajnie nadzwyczajnej kamienicy, która na pierwszy rzut oka nie odróżnia się od innych niczym szczególnym. W rzeczywistości jest jednak budynkiem, w którym czyha wiele niesamowitych przygód. W końcu gdzie może być ciekawiej, aniżeli w otoczeniu licznej rodziny i znajomych? Skarby ukryte w starych pudłach, łakocie skrywane w zegarze i dżem, obowiązkowo zalecony przez Ursullę z Genlandii. Na Makowej nigdy nie jest nudno. No może czasami. Ale jak powiada babcia Uli, nuda to zawsze początek czegoś nowego.

OŚMIOLETNIA ULA
Bohaterką książki została Ula, zwyczajna dziewczynka, która jak każde dziecko ma w sobie ogromne pokłady ciekawości. I pragnienie odkrywania. Fakt, że czasami ponosi ją wyobraźnia (oczywiście w granicach rozsądku), nie odbiera jej możliwości umiejętnej obserwacji rzeczywistości oraz jej osobistej interpretacji. Niektóre sytuacje naprawdę skłoniły mnie do szerokiego uśmiechu. No cóż, choć to książka dla dzieci, także i ja znalazłam w niej coś interesującego.


RÓŻNORODNOŚĆ TEMATÓW, TAKŻE WAŻNYCH
Autorka postawiła na życiowe tematy przedstawione w formie przygód widzianych oczyma dziecka. Magdalena Kiełbowicz nie upiększa i nie boi się podejmowania szczerych, wartościowych wątków. Starość, którą można porównać z wczesnym dzieciństwem, dziecko z pierwszego związku (tutaj przyrodnia, starsza siostra Uli), motyw plotkarstwa jakże charakterystycznego dla niektórych ludzi, ospa czy zawał. Wszystko podane w takiej formie, by dziecko mogło przyswoić sobie poszczególne sytuacje i zrozumieć – u boku głównej bohaterki, której przychodzi z tym wszystkim się mierzyć.  A list w butelce, skrzynia skarbów i historia dżemu? To z kolei wiodące motywy tych działów, które pozwalają odnaleźć coś magicznego w rzeczach zwykłych.

BOHATEROWIE DRUGOPLANOWI
Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie pomysł na różnorodne kreacje przewijające się w tej historii. To właśnie dzięki nim młody czytelnik ma okazję zderzyć się z ludźmi w różnym wieku, o różnych osobowościach czy wykonywanych zawodach. Są nawet piraci i to nie ci wyjęci rodem z baśni, a tacy, którzy uprowadzili kontenerowiec taty Uli. Jak to wszystko się skończyło? Tego zdradzić Wam nie mogę. Jedno jest pewne, bezdomny, celebryta, szewc czy jogin… Palety rozmaitych sposobów na życie nie zabraknie.


OSOBISTE WRAŻENIA
Nie ukrywam, że sam początek historii wydał mi się toporny. Pierwszy dział był jak niekończący się opis pełen mało istotnych szczegółów. Jako że książkę czytałam przed snem mojej córce, pierwsze wrażenie przysporzyło mi wiele obaw. Jak się okazuje… niepotrzebnie. Rozdziały o przygodach Uli są proste, ale atrakcyjne. Zapodane z humorem, treściwie, wielobarwnie. Widać, że potrafią utrzymać uwagę dziecka, a pierwszoosobowa narracja pozwala zbliżyć się do głównej bohaterki, jakby była gadatliwą, ale sympatyczną przyjaciółką zwierzającą się ze swoich przejść. Myślę więc, że „Huczy jak w Ulu” to naprawdę wartościowa pozycja, poruszająca odważne, ale ważne tematy zapodane w przystępny, bliski umysłowi dziecka sposób. Jeśli znacie rówieśników pomysłowej Uli, możecie podszepnąć im ten właśnie tytuł.

wydawnictwo: Znak emotikon
kategoria: literatura dziecięca
ilość stron: 173
data wydania: luty 2019

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak emotikon.

8 komentarzy:

  1. Dobrze, że potrafi utrzymać uwagę dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka przyjemna książeczka! Ma bardzo ładną okładkę, ale widzę, że i sama historia w niej opisana jest dość przyjemna ;). Nie mam dzieci, więc nie jestem za bardzo w grupie docelowej tej książki, ale mam siostrzeńców, którym mogę ją kiedyś sprezentować...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię sięgać czasami po literaturę dziecięcą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna książeczka, sama bym chętnie przeczytała :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna książka dla dzieciaków:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...