Syrena, mitologiczna istota najczęściej wyobrażana jako
postać pół kobiety, pół ryby, znana jest w rozlicznych legendach z ponadprzeciętnego
głosu, który wabionych żeglarzy nieraz doprowadzał do zguby. Niebezpieczne
morskie stworzenia, przebiegłe, podstępne i raczej niekierujące się dobrymi
intencjami, pojawiały się już w dziejach Homera. Teraz jedna z nich stanowi
główny motyw powieści Imogen Hermes Gowar, „Syrena i Pani Hancock”. Czyżby w
XVIII Deptford doszło do przełomowego
odkrycia? Jak niebezpieczny może być obiekt pożądania w rękach złaknionego
zysku człowieka? I co tak naprawdę przynosi prawdziwe szczęście? Dziś kilka
słów na temat fikcji historycznej, która do samego końca niesie ze sobą zapach
tajemnicy.
ZARYS FABUŁY
Rok 1785. Czterdziestopięcioletni
Jonah Hancock, syn kupca i człowiek pochłonięty księgami rachunkowymi, pewnego
wieczoru słyszy namolne pukanie do drzwi. Nie ma pojęcia, że stoi przed nimi
znajomy mu człowiek, jego kapitan, który za moment przedstawi mu dwie zupełnie
szalone i przewrotne informacje. Po pierwsze, statek Hancocka bezpowrotnie
przepadł. Po drugie, w zamian za to kapitan przywiózł mu ze sobą
najprawdziwszą, martwą syrenę. Jakże ogromne okazuje się zdziwienie Jonaha,
kiedy jego oczom ukazuje się realne, legendarne morskie stworzenie. Decydując
się na podjęcie ryzyka i próbę zarobku, wystawia ją na widok publiczny, a następnie
wynajmuje do najpopularniejszego domu rozpusty w okolicy.
Kiedy sam trafia w
jego progi, urzeczony urokiem tamtejszych „syren” daje się wplątać w ścisłą
relację z jedną z kurtyzan. Niebezpieczne zagranie? Nieświadome? A może
trafione?
Czy niezwykły
obiekt, którego jest właścicielem, przyniesie mu zatem szczęście? A może wręcz
przeciwnie?
SYN KUPCA I JEGO
SYRENY
Główny bohater powieści nie jest standardowym przystojniakiem, do którego wzdychają
wszystkie okoliczne damy. Niezbyt przejęty wyglądem, łysiejący, może i posiada majątek,
ale na wskutek życiowej tragedii i utraty żony oraz syna, nie będzie go miał
komu przekazać. Od czasu do czasu trapiony omamami, nagle staje się człowiekiem stającym w kręgu zainteresowań.
A wszystko przez jakże egzotyczny i dochodowy obiekt zaciekawienia – legendarną, morską syrenę. Streszczenie
książki wspomina także o innych syrenach, tych namacalnych i wcale nie
mitycznych. Są nimi kurtyzany
należące do pani Chappell, właścicielki popularnego domu rozpusty. Na pierwszy
plan trafia jedna z nich, Angelina,
którą czytelnik poznaje w momencie uwolnienia od pewnego mężczyzny. To właśnie
ją obiera sobie za cel pan Hancock i to u jej boku przyjdzie mu posmakować
największych tragedii i nadziei.
SYMBOL POŻĄDANIA
ZYSKU I BOGACTWA
Syrena, choć
między innymi poprzez słynną Disneyowską bajkę, raczej kojarzona jako kobieta o
niezwykłej urodzie, tutaj wprost przeciwnie – budzi odrazę, jako małe, pokraczne, dziwne stworzenie. Czy podobnie
jak te legendarne, przywodzi do zguby? O tym musicie przekonać się sami, jednak
na pewno staje się wyrazistym symbolem
pragnienia zysku, obiektem pożądania i obsesji. I choć można by powiedzieć,
niekoniecznie aktywnie uczestniczy w akcji, wręcz wokół niej uwita zostaje tajemnica, klimat niepewności i realnej
magii, prowokuje do kolejnych posunięć niby biernie, a jednak widocznie
pociągając za sznurki.
KLIMAT XVIII - WIEKU
Rok 1785. Piwiarnie,
kunsztownie wykonane stroje, muśliny, jedwabie i tawerny, w których kobiety towarzyszą mężczyznom przy stole w
trakcie gry w karty. Świece zamiast
lamp, listy zamiast maili i posłańcy przynoszący wiadomości zamiast rozmów
telefonicznych. Odległa przeszłość, której przytulny
i wyjątkowy klimat wyczuwa się w każdym rozdziale, dobrze zaplanowanym,
nieszczędzącym poruszających wyobraźnię detali
i opisów. „Syrena i Pani Hancock” to historia, którą czyta się niespiesznie, ale z zaangażowaniem.
Byłam bardzo poważnie zauroczona aurą niezwykłości rozwoju sytuacji mając
poczucie przesiąkającej przez słowa ezoteryki
i oczywistości, magii i życiowych odwiecznych prawd.
PODSUMOWANIE
„Syrena i Pani Hancock” być może na pierwszy rzut oka
wydaje się powieścią fantastyczną, jednak zagłębiając się w tekst można dojść
do zupełnie innych, bardziej słusznych wniosków. To z pewnością prawdziwa historia, kryjąca w sobie wiele
wartości i wdzięku. Stanowiąca dowód na to, jak złudne bywa pragnienie zysku, za którym przecież gonią
także współczesne pokolenia. O tym, co dla każdego z nas jest
najważniejsze, a czego nie da się kupić za pieniądze. Ponadczasowa i bez dwóch zdań oryginalna, pod wieloma względami
wymykająca się schematom. Ode mnie słowa uznania dla autorki.
Za książkę i
piękne dodatki bardzo dziękuję wydawnictwu Albatros.
Znam kogoś, kto na pewno zainteresuje się tą książką. 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie ponadczasowe powieści.
OdpowiedzUsuńJuż czytałam kilka pochlebnych recenzji i chętnie dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńMimo iż takie magiczne historie to niekoniecznie moje klimaty czytelnicze, to jakoś mnie zainteresowała ta książka... Mam ją już na mojej liście książek do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńTo jedna z tegorocznych premier, które chciałabym nadrobić. Niby fantastyka, ale jednak nie, strasznie mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Czuję się zaciekawiona :)
OdpowiedzUsuńChoć to piękne wydanie kusi, bo jest niesamowite, chyba to nie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
Już dawno nie czytałam książki o takiej oryginalnej tematyce ;) Nono, czuję się skuszona.
OdpowiedzUsuń