„ – Niektórzy z nas – rzekła Xan – wybierają
miłość zamiast władzy.”
Świat papierowych ptaków, zabobonnych wierzeń i magii.
Rzeczywistość, w której człowiek karmiony jest światłem gwiazd. Realia
skontrastowane z nieuzasadnionym strachem. W końcu ona, niepokorna istotka,
która miała zostać złożona w ofierze, Dziewczynka,
która wypiła księżyc. Jesteście gotowi na to, by wejść na pokład baśni dedykowanej
nie tylko dzieciom? Wspominając z sentymentem Harrego Pottera, Eragona czy
Narnię, może warto otworzyć się na
nowe wrażenia? Przed Wami recenzja fantastycznej, w dwojakim tego słowa
znaczeniu, książki Kelly Barnhill.
ZARYS FABUŁY
Mieszkańcy
Protektoratu wiodą zwyczajne życie przez prawie cały rok. Prawie. Otóż jednego,
wyznaczonego dnia, by strzec lud przed gniewem zamieszkującej pobliski las
czarownicy, składają jej w ofierze niewinne, małe dziecko.
Tymczasem Xan,
zupełnie nierozumiejąca bezdusznego zachowania ludzi wiedźma, zabiera je, karmi
i oddaje w dobre ręce nowym, kochającym rodzinom osiedlonym po drugiej stronie
lasu. Kiedy w jej ramiona wpada więc Luna, na początku nic nie wskazuje na to,
że tym razem sprawa zupełnie wymknie się jej spod kontroli. Kiedy uczynna Xan
przypadkowo poi małą światłem księżyca, dziecko zdobywa ogromną, magiczną moc,
którą nie tak łatwo będzie ujarzmić. Wiedźma nie ma więc wyboru. Sama będzie
musiała się podjąć wychowania małej Luny.
Czy ta, która
miała zginąć, powróci i odmieni losy mieszkańców Protektoratu? Jak krętą drogę
będzie musiała przebyć?
RZECZYWISTOŚĆ I
MAGIA W KREACJI BOHATERÓW
Jak na powieść magiczną przystało, autorka wplotła w
szereg swoich bohaterów postaci przypominające zwyczajnych ludzi, ale i kreatury magiczne, pozornie znane, choć
zdecydowanie zmodyfikowane na potrzeby tej powieści. Jest Luna, młoda, próbująca poskromić magię dziewczynka, która mając w
swoich rękach potężną moc nie potrafi jej używać. To właśnie ona staje w
obliczu wielu trudnych wyzwań, które wyznaczają tempo tej książki. Towarzyszą jej żyjący złudzeniami, maleńki smok i recytujący
poezję potworek Glerk oraz ciepła i absolutnie
przeze mnie uwielbiana Xan, pełniąca rolę przewodniczki wiedźma, zwana
przez główną bohaterkę babunią. Po drugiej stronie barykady, w Mieście Smutków
żyje przechodzący szkolenie Antain i pogrążony w strachu
ciemny lud. Palety osobowości potrafiących wskrzesić różnorakie emocje z
pewnością nie brak, a o nić przyjaźni, sympatii, ale i o poczucie irytacji –
naprawdę nie trudno.
BAJKA I
PONADCZASOWE PRAWDY
Akcja powieści została uwita wokół dwóch światów, tego zwyczajnego, szaroburego, przedstawiającego
ograniczone poprzez zabobony bierne społeczeństwo, oraz tego mającego swoje
miejsce tuż nieopodal, osnutego legendami,
w których tak wiele elementów rozmija się z prawdą. Papierowe ptaki, kraty przemieniające
się we wstążki, wszędobylska magia, której towarzyszą najbardziej naturalne, ludzie odruchy, smutek, łzy,
wiara i miłość. Uniwersalne prawdy
ukryte pod płaszczem niepozornej bajki czynią książkę nie tylko lekturą dobrą
dla dziecka (swoją drogą polecam niekoniecznie tym młodszym, ale raczej
starszym uczniom szkoły podstawowej), ale także osoby dorosłej. I choć w trakcie
czytania mój entuzjazm nieco osłabł w drugiej połowie, koniec na powrót
przyniósł pełną satysfakcję.
NIE TYLKO DLA
DZIECI
Niezwykła okładka okazała się odzwierciedleniem oryginalnej,
ponadczasowej treści. Nieczęsto sięgam
po fantastykę, ale jeśli niesie ona ze sobą jakiś wartościowy przekaz, chętnie
daję jej szansę. Pod tym względem absolutnie nie czuję się zawiedziona. Polecam jako przerywnik, uwaga, całkiem
mądry i skłaniający do refleksji nad podatnością społeczeństwa, nad ślepą wiarą
w przekazy, nad biernością, przez którą nieraz tak wiele można utracić. Historia
o przyjaźni, miłości, skąpana w przyjemnym cieple magii i księżyca. Ja jestem
na tak.
Szkoda, że nie zdecydowałam się na nią.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest faktycznie świetna :) Może jeszcze uda Ci się po nią sięgnąć.
UsuńTeż uważam, że książka jest dedykowana troszkę starszym dzieciom. Co prawda czytam ją mojej dziewięciolatce, ale mimo jej dotychczasowego oczytania jest to lektura wymagająca dla niej i niektóre ukryte znaczenia jej tłumaczę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo drugiej mniej satysfakcjonującej Cię częsci ostatecznie jesteś na tak:)
Ja póki co delektowałam się nią sama. Moja trzylatka pewnie nie zrozumiałaby zbyt wiele (jeszcze jest na etapie książek z dużą ilością obrazków.) Swoją drogą, tego trochę mi brakowało - mogły się pojawić w książce chociażby ze trzy szkice, tak, by zadziałać na wyobraźnię. Sama treść jest jednak naprawdę świetna.
UsuńKiedy dzieci w mojej rodzinie będą troszeczkę starsze, na pewno przeczytam tę książkę wspólnie.:)
OdpowiedzUsuńWarto :) To naprawdę ciekawa książka i z wypływającym na wierzch morałem.
UsuńWiesz, że nie sięgam po tego typu książki, ale wydaje się nawet fajna :)
OdpowiedzUsuńJa też robię to bardzo rzadko, ale jakoś przyciągnęła mój wzrok ta okładka... i nie żałuję. Lekki, magiczny świat i w dodatku lektura z przesłaniem. Coś dla starszego dziecka i dorosłego.
UsuńFaktycznie okładka jest piękna, aż jestem ciekawa jej wnętrza :)
OdpowiedzUsuńOkładka magiczna, podobnie jak i treść. To coś dla dziecka i dorosłego. Fantastyczna historia z przesłaniem, którą czyta się bardzo przyjemnie.
UsuńChyba poczekam aż córki trochę dorosną i poczytamy razem. Sama jakoś nie mam ochoty
OdpowiedzUsuńJasne, w grupie z pewnością raźniej :) Faktycznie lepiej poczekać, aż córki podrosną, po jeśli mają poniżej 10 lat (mniej więcej), mogą zrozumieć przekaz książki tylko częściowo.
Usuń