„Spojrzałam w jego oczy, chcąc sprawdzić,
czy mówi mi prawdę i szybko zrozumiałam, że jego słowa płynęły z głębi serca.”
Bohaterowie romantycznych powieści nierzadko zostają
ponadprzeciętnymi ideałami. By rozkochać czytelniczki, autorzy przypisują im
cechy bogów. Jakiś czas temu Jojo Moyes powieścią „Zanim się pojawiłeś” udowodniła,
że może być inaczej, a poruszający się na wózku inwalidzkim kaleka może
poruszyć wiele kobiecych serc. Podobnej koncepcji uchwyciła się Elżbieta
Rodzeń, poczytna pisarka takich książek jak „Dziewczyna o kruchym sercu” ,
„Przyszłość ma twoje imię” czy „Zimowa miłość”. Jesteście ciekawi jak poradziła
sobie z tematem? Lubicie powieści o miłości? Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Kiedy Nadia
otrzymuje posadę opiekunki niepełnosprawnego mężczyzny czuje, że wygrała los na
loterii. Życie dostatecznie dało jej już popalić, a ucieczka od koszmaru, w
którym tkwiła, nie pozostawiła jej wiele opcji do wyboru. Szybko jednak okazuje
się, że przedwczesna radość niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Garrett to
lubiący ryzyko i nieznoszący litości prawnik, który zrobi wszystko, by Nadia tylko
zostawiła go w spokoju. Ona potrzebuje tej pracy, on – choć nie dopuszcza do
siebie takiej myśli – potrzebuje jej pomocy. I choć pierwsze wrażenie i
spędzone ze sobą chwile przynoszą im wiele rozczarowań, z czasem sprawa
przybiera niespodziewany dla nich obrót.
PIELĘGNIARKA I PODOPIECZNY
– TYLKO W TEORII
Główną bohaterkę poznajemy w momencie, kiedy po pewnej siebie kobiecie pozostają już
tylko zgliszcza. Owszem, jest zdeterminowana, za to przy tym przelękniona i
bez dwóch zdań okaleczona
traumatyczną przeszłością. Jako niosąca wsparcie pielęgniarka, sama go
potrzebuje, więc kiedy w zamian dostaje kilka gorzkich słów, obnaża swoją
wrażliwą i kruchą osobowość. Zagubiona
dziewczynka trafia do paszczy lwa, który choć ograniczony na wskutek
tragedii, nijak zamierza dostosowywać
się do niepełnosprawnego ciała, ryzykując i udowadniając wszystkim i sobie,
że jeszcze na tak wiele go stać. Wliczając w to łóżkowe podboje, które akurat
są chyba najmniej inwazyjną formą uprawianych przez niego sportów.
WĄTKI POBOCZNE
Pod powierzchnią historii o miłości, która swoją drogą
rodzi się bardzo powoli, przechodząc przez kolejne
etapy nieporozumienia, akceptacji, zrozumienia, pomocy i pragnień, autorka
ukryła także inne kwestie i wartościowe tematy. Jest może niekoniecznie oryginalna
już kwestia przemocy ze strony
partnera, powiązana ze ślepą wiarą w lepsze jutro. Jest jednak także wątek niepełnosprawności, która na pewno
ogranicza fizycznie, ale pod względem psychicznym może ciągnąć umysł osoby w
stronę różnych skrajności – depresji
i bierności, ale też jak w przypadku Garretta, nadmiernej i ryzykownej, a
niewskazanej aktywności.
PLUSY I MINUSY
Czytanie rozpoczęłam pełna zapału i ekscytacji. Pierwsze konflikty, pierwsze dramaty,
wybuch i pierwsza próba porozumienia. Nie mogło być lepiej. Potem
przytrafiło się kilka momentów, które w mojej ocenie nieco nadszarpnęły naturalnym wydźwiękiem akcji (np. wątpliwa sprawność
bohatera przy okazji pewnego epizodu tej historii), jednak w ogólnym
rozrachunku nie mogę powiedzieć, że się nudziłam. Książka na pewno bardziej
uderza w moje gusta niż „Noc świetlików”. Byłam w stanie wyczuć emocje bohaterów i choć nie zostaną oni moją parą numer
jeden, autorce udało się stworzyć historię, którą mogłabym polecić innym.
W OGÓLNYM
ROZRACHUNKU
Ciągnąca się przeszłość, akceptacja teraźniejszości,
niespodziewane uczucie i niecodzienni bohaterowie. Książka ma swoje mankamenty, ale generalizując, to udana powieść i z
pewnością dam Elżbiecie Rodzeń szansę przy okazji kolejnej powieści. Dotąd
przeczytałam prawie wszystkie jej książki. Prawie. Bo wciąż mam do nadrobienia
tę ponoć najlepszą, Dziewczynę o kruchym
sercu.
Już znasz moje zdanie o tej książce:)
OdpowiedzUsuńZnam znam :) Jest całkiem podobne do mojego. Nie mogło być inaczej!
UsuńSłyszałam wiele dobrego o tej książce ;) jestem jej ciekawa, ale wpadłam w sidła fantastyki :D
OdpowiedzUsuńOoo... Ja się fantastyki naczytałam w liceum i teraz mam przerwę :) Tzn. sporadycznie coś tam przeczytam, ale nie często. Może jak się już przejem tymi romansami, to i mnie przyda się taka odmiana.
UsuńPiękna powieść, jedna z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, to naprawdę poruszająca historia, którą po prostu się pochłania.
UsuńChciałabym przeczytać tę książkę, bo coś czuję, że może mi się spodobać. :)
OdpowiedzUsuńTak, to wartościowa literatura, która łączy w sobie piękną, lekką historię, ale i głębię.
UsuńA ja właśnie przeczytałam jedynie "Dziewczynę o kruchym sercu" i bardzo mi się spodobała! Z pewnością będę się czaić na inne powieści autorki :)
OdpowiedzUsuńCzyli utwierdzasz mnie w przekonaniu, że powinnam ją nadrobić :) Ja z kolei polecam pozostałe książki autorki, tę również.
UsuńNie ukrywam, że mnie przede wszystkim urzekła cudowna okładka. Chciałabym przeczytać, ale na razie nie czas na nowe książki, za mało kaski :P
OdpowiedzUsuńTak, okładka jest bajeczna. Z resztą poprzednia książka autorki miała równie piękną oprawę graficzną.
UsuńJa właśnie czytam "Przyszłość ma twoje imię" autorki i bardzo mi się podoba, więc na pewno sięgnę po inne jej książki. Po powyższą także, chociaż nieco się obawiam podobieństwa z "Zanim się pojawiłeś" właśnie. Mam jednak nadzieję, że dostanę całkiem co innego, a książka mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńNic się nie martw, nie będziesz miała powodu do wylewania morza łez. Do książki Jojo Moyes ta jest podobna na linii relacji bohaterów i tyle. Akcja jest jednak inna, a już na pewno na końcu :)
UsuńInteresująca pozycja. Chętnie zapoznam się z nią w przyszłości.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa :) Naprawdę wciąga.
UsuńKsiążka rewelacyjna szczerze polecam!!!
OdpowiedzUsuń