„Czasem miłość okazuje się niewystarczającym
fundamentem, żeby zbudować coś trwałego.”
Nie da się zaplanować życia. Bo w momencie, kiedy
wszystko zaczyna się układać, los zsyła kolejne próby i burzy nam sprytnie
opracowany harmonogram. Można więc życie zaakceptować takim, jakie jest, choć
można też próbować je oszukać. Jaką zatem drogę obrała bohaterka książki „Matka
mojej córki”, która po wielu latach ponownie przekracza progi przeszłości?
Zapraszam na recenzję nowej powieści Magdaleny Majcher, autorki bloga Przegląd czytelniczy, która na mojej
liście ulubionych, polskich pisarzy zdążyła uplasować się naprawdę wysoko.
Jakie wrażenie wywarła na mnie tym razem?
ZARYS FABUŁY
WCZEŚNIEJ.
Nastoletnia Nina miała przed sobą całe życie, a bramy świetlanej przyszłości
stały przed nią otworem. I wszystko byłoby idealne gdyby nie zupełnie
nieplanowana ciąża. To ona zmusiła dziewczynę do dokonania jednego z najtrudniejszych
wyborów, zaś ten zrzucił na jej barki ogromne piętno.
TERAZ. Nina z
pewnością nie pomyślała o tym, że tak niespodziewanie będzie skłonna zostawić
poukładaną i wypełnioną obowiązkami służbowymi codzienność. Wracając do
rodzinnej i tak rzadko odwiedzanej Czeladzi będzie musiała stanąć w końcu oko w
oko z konsekwencjami dawno podjętej decyzji. W końcu nie da się wiecznie tkwić
w kłamstwie zamierzchłych lat, zwłaszcza, że sytuacja robi się coraz
poważniejsza.
SAMOTNA NA WŁASNE
ŻYCZENIE?
Wiele kłamstw, dwie płaszczyzny czasowe, jedna główna
bohaterka. Nina, dojrzała kobieta sukcesu wiedzie samotne życie. Poważna, niespecjalnie
uczuciowa, w pełni poświęca się swojej pracy w dużej mierze dlatego, by zapomnieć… Choć postać tej kobiety nie
należy do wybitnie sympatycznych, wiarygodność jej osobowości jest nie do
podważenia. Bohaterka wyjęta rodem z prawdziwego
życia, z bagażem niełatwych doświadczeń i przeszłością, której ostatecznie
można przytaknąć ze zrozumieniem.
TRUDNY, CHOĆ
WDZIĘCZNY TEMAT
Autorka kolejny raz uwiła swoją powieść wokół niezręcznego i trudnego tematu, choć
podobnie jak i w poprzedniej książce, związanego z ciążą oraz dzieckiem.
Podjęła się kontrowersyjnej, niemniej jednak wciąż aktualnej i tak bardzo prawdziwej
kwestii, nie traktując sprawy
powierzchownie, a budując wokół niej szeroką bazę przemyśleń, dylematów i
obaw. Czy niepełnoletnia dziewczyna byłaby w stanie wychować dziecko dbając
zarazem o rozwój osobisty? Jak wielkim przeżyciem dla matki jest oddanie
noworodka do adopcji? Czy można żyć bez wyrzutów sumienia zapominając o
trudnych decyzjach przeszłości?
NIEZWYKŁA, BO
PRAWDZIWA
Książka w pełni oddaje
emocje wszystkich bohaterów, nawet tych drugoplanowych. Zaplanowana,
solidnie przygotowana, z cenioną prostotą,
a zarazem ostatecznie nieprzewidywalnością
treści. Udało mi się rozpracować jeden z elementów fabuły na długo przed
oficjalnym ujawnieniem go, niemniej jednak do końca nie byłam pewna tego jak
zakończy się ta historia. A jako że to powieść wielowątkowa, interesowała mnie
tutaj więcej aniżeli jedna kwestia.
Adopcja, ciąża po czterdziestce, pierwsza miłość,
nieuleczalna choroba czy nastoletni bunt ściśle powiązany z burzącą się relacją
łączącą dziecko i rodzica. Magdalena Majcher funduje czytelnikowi pozornie
spokojną, a jednak pełną wrażeń
lekturę dawkując etapowo kolejne newsy tak, jak dzieje się to w prawdziwym
życiu - naznaczonym wieloma odcieniami szarości.
PODSUMOWANIE
O tym co
prawdziwe, o tym co wartościowe. O kłamstwie, konsekwencjach i zawiłościach
losu pisze autorka tej książki udowadniając, że w każdej kolejnej powieści jest
w stanie zafundować coś prawdziwego i chwytającego za serce. Podobało mi się i
tym razem. Stąd polecam, w szczególności fanom dobrej, polskiej, pachnącej
goryczą literatury obyczajowej.
moja ocena: 8-/10
wydawnictwo:
Pascal
ilość stron: 381
data wydania: maj
2017
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Autorce.
Mam ją na swojej półce i wiem, że będzie dobra. Autorka pisze z emocjami. Już nie mogę się doczekać kiedy się za nią zabiorę. Jeszcze jak pachnie goryczą...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą - w książkach Magdy pełno jest emocji. Mam nadzieję, że ta powieść przypadnie Ci do gustu tak samo, jak to było w moim przypadku.
UsuńWłaśnie zostało mi jeszcze ze 100 stron tej książki. Przyznam szczerze, że "Stan nie!błogosławiony" podobał mi się bardziej, bo w "Matce mojej córki" domyśliłam się wszystkiego od pierwszych stron, dlatego owa opowieść nie poruszyła mnie tak, jakbym chciała.
OdpowiedzUsuńMi książka bardzo się podobała, chociażby ze względu na wiarygodnie przedstawiony temat adopcji dokonanej przez zmanipulowaną przez matkę dziewczynę. Ale masz rację, mnie książka "Stan nie!błogosławiony" też wessała mocniej.
UsuńMogłabym przeczytać:)
OdpowiedzUsuńSkuś się, bo książka jest naprawdę tego warta.
UsuńTemat poruszony w książce jest niewątpliwie mi bliski - sama zaszłam w ciążę dość wcześnie. Chętnie przeczytam o decyzjach podjętych przez bohaterkę.
OdpowiedzUsuńKsiążka może zatem rozbudzić w Tobie emocje. Ja urodziłam córkę mając 22 lata, dla mnie to wiek w sam raz - choć w dzisiejszych czasach dla wielu to całkiem szybko. Ale prawie cała moja rodzina słynie z tego, że dość wcześnie kobiety zostały mamusiami. I wszystkie mają się dobrze :)
UsuńSkoro prawdziwa, pełna emocji i zwyczajnie dobra, to chętnie kiedyś po nią sięgnę. Dobre obyczajówki nie są złe! ;) Poza tym... lubię, kiedy porusza się trudne tematy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dobre obyczajówki nie są złe - w szczególności nasze polskie :) Autorka zawsze wybiera niełatwy temat, przez to w jej powieściach tyle jest emocji.
UsuńCzytałam i przypadła mi do gustu. To było moje pierwszej spotkanie z autorką i z pewnością nie ostatnie :)
OdpowiedzUsuńMamy więc podobnie. Polecam Ci "Stan nie!błogosławiony". Mam wrażenie, że poprzednia książka jest jeszcze lepsza.
Usuńjeszcze nie miałam okazji przeczytać książek tej autorki - muszę szybko to zmienic
OdpowiedzUsuńJeżeli szukasz powieści z emocjami, sięgaj po twórczość Magdy. Naprawdę warto :)
UsuńCoraz więcej na rynku świetnych książek polskich autorek, z ciekawością przyjrzę się propozycji Magdaleny Majcher :)
OdpowiedzUsuń