poniedziałek, 25 czerwca 2018

"Fallen Crest. Rodzina" - Tijan.
Matka jako wróg numer jeden. Czy przeszkodzi miłości?


„Kiedy odgarnął mi włosy i pocałował mnie w czoło, wtuliłam się w niego. Nie mogłam być nigdzie indziej.
Razem pójdziemy do piekła.”

Rywalizacja szkolna, młodzi przystojniacy i pędząca jak pociąg ekspresowy akcja, do której wkradło się sporo chaosu. Właśnie tak zapamiętałam pierwszą część serii Fallen Crest autorstwa niejakiej Tijan. Był żywiołowy bohater, który dostał w parze buntowniczą partnerkę. I jak na książkę tego gatunku przystało, pojawił się wątek miłosny, jak dotąd jeszcze nieoszlifowany, jeszcze niespójny i niepewny. Co się zmieniło i co słychać u Samanthy i Masona? Zapraszam na recenzję drugiego tomu, „Fallen Crest. Rodzina”.

ZARYS FABUŁY
Nareszcie oficjalnie są razem. Sam i Mason, oddani sobie, zakochani i zdeterminowani. Nie mają jednak pojęcia, jak wiele prób i problemów czyha na nich tuż za rogiem. Wszak nie wszyscy niestety życzą im świetlanej przyszłości, a już na pewno na listę zaciętych wrogów wpisuje się matka dziewczyny, która nie cofnie się przed niczym by tylko osiągnąć swój cel.

W atmosferze nieustannego szantażu i utraconych przyjaźni wcale nie tak łatwo o spokój i szczęście. Jak długo Samantha będzie w stanie stawiać opór tym, którzy chcą ją zniszczyć? Co zrobi Mason, kiedy się przekona, jak wielką cenę za związek z nim płaci jego ukochana?

RODZINA
Jak na tytuł z rodziną na czele przystało, autorka konsekwentnie stawia na pierwszym planie problemy uwite wokół relacji z tymi najbliższymi, a słowo „rodzina” mogłoby zostać zinterpretowane i rozpatrzone tutaj na dwa sposoby. Jakie?

WSPARCIE I NIENAWIŚĆ
Spokojny Logan, który nieustannie żyje w cieniu swojego brata (pomimo całej sympatii kierowanej do Masona, naprawdę mi go szkoda), Nate, Samantha i Mason, czwórka przyjaciół, którzy są w stanie stanąć za sobą murem. Wykazujący się szczerymi intencjami, budujący jasne relacje bazujące na autentycznej trosce o drugą osobę, tworzą swego rodzaju familijne grono nawiązujące do tytułu powieści. To jest prawdziwa rodzina, której Samantha tak naprawdę nigdy dotąd nie miała. Dlaczego? I tutaj na pierwszy plan wychodzi teoretyczna matka. Teoretyczna, ponieważ w praktyce z ukochaną rodzicielką niewiele ma wspólnego. Potrafiąca napsuć krwi także czytelnikowi, irytująca, nieobliczalna, wręcz chora psychicznie wariatka. Zachowanie znienawidzonej Analise staje się jednak motorem napędzającym całą akcję. Wszak to jej osoba wyprowadza na światło dzienne największą ilość problemów.

PRZYGASZONA SAM
Bohaterowie pierwszoplanowi, znani już przecież fanom serii: Sam i Mason, przechodzą swego rodzaju delikatną metamorfozę. Dotąd autorka pozwoliła zdominować treść wyłącznie dziewczynie, stawiając chłopaka pod pewnym znakiem zapytania. Teraz wychodzi na jaw osobowość Masona, a ten potrafi wybiec naprzeciw z otwartymi ramionami, w których można czuć się bezpiecznie. I jest tym typem faceta, którego wsparcie pozwala pokonać wszystkie zaistniałe przeszkody. Ale zaraz, gdzie się podziała buntownicza Sam? Wciąż istnieje, ale jej werwa i wola walki nieco przygasły. Może przytłoczona ilością prób i zmian nie jest w stanie udźwignąć na swoich barkach takiego ciężaru? Czy zatem nie zabraknie jej sił? Tego zdradzić nie mogę.

MNIEJ CHAOSU
Akcja powieści, wciąż dynamiczna, na szczęście delikatnie zwalnia. Wciąż trzeba czytać uważnie, by nie stracić wątku i połapać się w tym całym skomplikowanym scenariuszu konfliktów, niemniej autorka zrezygnowała z absurdalnych i mało wiarygodnych zdarzeń, w wyniku czego treść zyskuje na naturalności. Przyjaźń, ta szczera, ale i sprawiająca zawód, stanowiąca podporę miłość i rodzinna zawiść. Na nudę narzekać nie można, a i już nie tak bardzo także na dialogi, które od ostatniego czasu nabrały nieco szlifu.
  

PODSUMOWANIE
Po ostatniej budzącej ambiwalentne uczucia Akademii przyszedł czas na Rodzinę, której w porównaniu z ostatnią oceną dałabym więcej nie o cały stopień, ale o plusa. Mniej chaotyczna, za to bardziej wiarygodna, może trafić w gusta zwolenników dynamicznych, ale niekoniecznie bardzo życiowych New Adult, z niewyszukaną, za to potrafiącą zarzucić zwrotem fabułą. Czytanie tej książki nie było zatem dla mnie wyborną ucztą, ale znośnym przerywnikiem, przy którym nienajgorzej się bawiłam. A Wy, macie zamiar dać jej szansę?

wydawnictwo: Kobiece
kategoria: New Adult, romans
ilość stron: 359
data wydania: maj 2018

Seria Fallen Crest: Akademia // Rodzina

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiece.

8 komentarzy:

  1. Może kiedyś przeczytam, ale gwarancji na to nie daję. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nie jest zła, ale nie określiłabym jej mianem "obowiązkowej". Jak się nadarzy, przeczytaj, ale miej na uwadze mankamenty, o których wspominam :) Żeby nie było rozczarowania.

      Usuń
  2. Nie jestem do końca przekonana, czy sięgnę po tę serię, ale... kto wie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest idealna. Sporo w niej chaosu i aż nadto dynamicznej akcji, ale nie jest to seria zła. Z odpowiednim nastawieniem na mało życiową historię, może się podobać.

      Usuń
  3. Zapamiętam żeby mieć pod ręką cos niezobowiazujacego jako przerywnik między ciezszymi tematycznie książkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, ale książka ma swoje wady. To nie jest życiowa historia i wkradło się do niej trochę chaosu, ale nie można się przy niej nudzić.

      Usuń
  4. Jako że mam już na półce tom pierwszy, to na pewno skuszę się też na kontynuację. Poczekam jednak na dalsze części. A że pierwszy tom zbierał różne opinie (chyba większość tych negatywnych), to będę czekała cierpliwie, bo nawet nie spieszy mi się za bardzo do tej historii. Mam jednak nadzieję, że chociaż przyjemnie spędzę czas z tą serią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W serię wkradło się sporo chaosu, więc do moich ulubionych należeć nie będzie. Ale da się ją przetrawić i przymykając oko na niedoskonałości, nieźle przy niej bawić. Tijan wciąż jednak musi popracować nad szczegółami.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...