„Faktem jest przecież, że chcemy złagodzić
ból innego człowieka między innymi po to, by samemu poczuć się przydatnym.”
Wielki romans w świetle scenicznych fleszy, niepozorna
dziewczyna i gwiazda rocka. Chwila szaleństwa, ślub w Vegas oraz konfrontacja z
rzeczywistością. Zdecydowanie namiętną i ostatecznie przychylną. Takie wrażenia
zafundowała pierwsza część serii Stage
Dive, która rozpoczęła się i zakończyła na jednej książce, pozwalając tym
samym w kolejnym tomie zaszaleć innej parze bohaterów. A scenariusze tworzone
przez Kylie Scott doprawdy mają w sobie coś z szaleństwa. Cóż takiego
przygotowała zatem w powieści „Play. Stage Dive”?
ZARYS FABUŁY
Annie jest
całkowicie spłukana. Po tym, jak wystawiła ją jej najlepsza przyjaciółka, nie
ma grosza przy duszy, a przecież musi się jakoś utrzymać i opłacić mieszkanie.
Za namową znajomych, by trochę się rozluźnić, trafia na prywatkę dawnej
sąsiadki. To właśnie tam dostrzega Mala, słynnego perkusistę zespołu Stage Dive. Jakże wydaje się zdziwiona,
kiedy mężczyzna proponuje jej nietypowy układ.
On da jej
pieniądze, ona zostanie jego dziewczyną na niby. Z czasem jednak granice
niepozornej gry zaczynają się zacierać. Co jest tutaj fałszem, a co
autentycznym uczuciem?
PRZECIWIEŃSTWA SIĘ
PRZYCIĄGAJĄ
Bohaterką i narratorką powieści jest naiwna Annie. Dlaczego naiwna? Ponieważ nie widzi tego, że ludzie chętnie wykorzystują jej dobre serce.
Wykłada pieniądze, pożycza je, staje się planem awaryjnym… i cierpi. Ale taka
już jest. Nie ma swoich granic, które koniecznie powinna umieć wyznaczać. Z
kolei Mal jest facetem z bardzo wielkim
ego. Jak na gwiazdę rocka przystało, nie grzeszy skromnością, a pewnością
siebie mógłby zalać połowę Europy. Nie taki cwaniak jednak, jakby się wydawało
i z czasem pokazuje ludzkie serce i wrażliwość, którą zdaje się wywoływać nowe
dla niego uczucie. Nie od początku byłam w stanie go zaakceptować, bo lubieżne odzywki, romantyczność stłumiona przez wulgarność i ten pełen
jestem-bogiem-seksu styl bycia zadziałał mi na nerwy. W efekcie nie stał się
bohaterem, który rozpalił moje wnętrze, choć byłam w stanie go tolerować i
nawet kilka razy uśmiechnęłam się, kiedy postanowił zabrać głos.
KILKA WĄTKÓW
Ślub w Vegas z pierwszego tomu już kiedyś gdzieś był. Udawana miłość z historii zawartej w „Play”
także. Nie liczcie więc na oryginalny kąsek podczas tej literackiej uczty, bo
to raczej przewidywalna, ale lekka,
odprężająca i przyjemna historia. Rodzą się pytania, w jakim celu Mal potrzebuje
dziewczyny na pokaz, skoro nie brak mu kandydatek do przelotnych romansów? Tajemnicą przeszłości sypie i Annie,
która jak na postać tego typu książki przystało, niesie ze sobą modne ostatnio
dramaty. Jest i przyjaciel szef, który
zdaje się liczyć na coś więcej niż służbowo-koleżeńskie relacje. W efekcie
nudzić się nie można, bo jak na niecałe 300 stron, w książce sporo się dzieje.
ACH TEN SEKS
Nie zabrakło scen erotycznych, niewykraczających poza granice normalności. Autorka oczywiście nie
żałuje słów dobitnie określających opis
intymnych sytuacji i nie dziwi już fakt, że po wielkim płaczu wzruszenia, w
podzięce przychodzi po prostu czas na loda. Taka książka. Na szczęście Kylie
Scott wie, że nie samym seksem człowiek żyje, więc nie zawaliła wszystkich
kartek jednym i tym samym. A i taką literaturę erotyczną można dzisiaj spotkać.
POPRZEDNICY
W tle Evelyn i
David, bohaterowie poprzedniej części serii. Co u nich słychać? Jak sobie
radzą? Czy ich miłość kwitnie? Oczywiście wielu rzeczy można się domyślić, ale
miło, że zadbała autorka o taki akcent dla wielbicieli pierwszego tomu.
PODSUMOWANIE
Dobrze napisana,
dość przewidywalna i raczej słodka historia, w której autorka nie pożałowała
także pikantnej papryczki chili, by zaostrzyć apetyty i podnieść temperaturę.
Lekka, odprężająca, poziomem przypominająca swoją poprzedniczkę. Według
skali ocen szkolnych, dałabym jej cztery,
bez plusa, ale i minusa. Jeśli macie ochotę na szalony i niekoniecznie bardzo
życiowy romans, „Play” może trafić w Wasze gusta.
Myślę, że z racji tego, że zazwyczaj w czasie wakacji sięgamy po lekkie i niezobowiązujące książki, ta seria właśnie teraz znajdzie wielu zwolenników. 😊
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak. To książka w sam raz na takie pozytywne, lekkie i wakacyjne dni.
UsuńKilka ksiazek z podobnym tłem juz czytalam. Jeśli już mialabym wybrać erotyk to osadzony w jakiś innych realiach
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie ta nie jest odpowiednia. Romans zwykłej dziewczyny i gwiazdy to raczej bajkowy scenariusz.
UsuńLubię facetów z wielkim ego, ale wszystko z umiarem :)
OdpowiedzUsuńTutaj było trochę zbyt wiele tej pewności siebie. Stąd główny bohater mnie nie kupił.
UsuńW wolnej chwili dlaczego nie? Na lato jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńTak, to dobra, ale niewyróżniająca się historia. W sam raz na leżaczek w ciepły, letni dzień.
UsuńByć może się skuszę w te wakacje :)
OdpowiedzUsuńTo książka dobra na taki czas, ale nie należy do tych życiowych. Więc pamiętaj, jeśli masz ochotę na moment szaleństwa u boku zakręconej historii, to jest to.
UsuńBardzo lubię książki o muzykach i powyższą oraz pierwszą część mam w planach. Liczę na przyjemnie spędzony czas. Cieszę się też, że nie jest zapchana scenami seksu, bo to najgorsze co może być - mimo erotyków :D
OdpowiedzUsuń