„ […] pożegnania nie istnieją , ponieważ
możemy spotykać się w snach.”
Tak płakałam tylko przy powieści „Gwiazd naszych wina”.
Nie, nie… Tak u boku książki nie płakałam jeszcze nigdy dotąd. Czy to dobry
wstęp do recenzji? Ktoś mógłby zapytać, po co fundować sobie ból? Czasami warto
zrobić wyjątek. A na pewno dla tej historii. O wielkiej miłości, destrukcyjnym
rozstaniu, o pięknie każdego dnia i o ponadczasowych wartościach pisze Tillie
Cole, w powieści „Tysiąc pocałunków”. Ci, którzy znają twórczość autorki dzięki
mrocznym romansom mającym w Polsce premierę w ciągu ostatniego roku, powinni
całkowicie odciąć się od wyrobionych opinii. Ta książka to zupełnie inna bajka,
choć tej wywołującej ogromne pokłady emocji historii do bajki naprawdę daleko.
ZARYS FABUŁY
Poppy i Rune
poznali się mając zaledwie pięć lat. Od tego momentu nierozłączni przyrzekli
sobie przyjaźń, ale wkrótce także wieczną miłość. Ich wielkie uczucie miało być
nieśmiertelne. Miało… A wszystko zmieniło się w momencie, kiedy ON musiał na
jakiś czas wyjechać, a ONA zupełnie niespodziewanie urwała kontakt.
Po dwóch latach
pobytu w Norwegii Rune powraca do Stanów Zjednoczonych w miejsce, w którym
wszystko się zaczęło. Nie jest już tym chłopcem, którym był kiedyś. Zmieniła go
chwila, podczas której stracił serce.
Wciąż nie jest gotów, by zapytać ją dlaczego?
Nie może jednak wiedzieć o tym, że Poppy nigdy nie przestała go kochać.
Jaki był zatem powód, dla którego przekreśliła mające trwać wiecznie uczucie?
POPPYMIN (MOJA
POPPY) I WIKING
Celebrująca każdy dotyk dnia, wrażliwa, ale też niezwykle silna dziewczyna. Łobuz, który pod maską pozorów skrywa ciepłe, kochające serce. Tym się stali, kiedy spotkali się ponownie. Na
temat tej pary mogłabym pisać wiele. Niejedna ich rozmowa, niejeden gest był
powodem przebiegających ciało dreszczy. Szkoda czasu i szkoda słów na to, by
zachwycać się nad łapiącą za duszę kreacją tych bohaterów. Tego nie da się opisać i nie da przeczytać. To trzeba przeżyć, w ich
towarzystwie.
WZRUSZAJĄCA AKCJA,
CZYLI MORZE PEŁNE ŁEZ
Kiedy zaczęłam wkraczać w tę historię, rozpłakałam się po
raz pierwszy, nieudolnie tłumiąc łzy. Tak wielki pokład emocji zaserwowany
czytelnikowi u boku ledwo co poznanych bohaterów okazuje się nie lada wyczynem.
Nie miałam pojęcia, co będzie potem… Akcja
tej powieści, uwita wokół rozmów, gestów czułości, wokół piękna życia, ale
i niezwykle trudnego tematu, choć
tak bardzo bolesna do przetrawienia zostaje podana w tak cudownie kojący smutek sposób, że nie w sposób
się oderwać. To jedna z tych lektur, które pozostają z czytelnikiem jeszcze na
długo po przewróceniu ostatniej strony. To jedna z tych niosących swoją treścią
ogromną lekcję okraszoną wieloma
morałami, z których naprawdę chce się skorzystać.
SŁOIK
Tillie Cole wplotła w tę historię nie tylko niebanalne
postaci i bogatą we wrażenia akcję, ale także wyjątkowo oryginalny motyw słoika, w którym bohaterka zamyka wszystkie godne
uwagi chwile. Dla każdego pomysłu tej książki, dla każdego elementu, dla
każdego słowa – wielkie TAK. Trudno
napisać cokolwiek mądrego będąc pod wpływem tak potężnie oddziałującej
treści. Niełatwo nakreślić recenzję stając w obliczu jednej z najlepszych
powieści, z jakimi miało się kontakt w życiu.
PODSUMOWANIE
Pouczająca,
częstująca nadzieją, fundująca szybką lekcję skutecznie ukierunkowującą myśli
na właściwy tor. „Tysiąc pocałunków” roztrzaskało mnie na tysiąc kawałków. Oj,
ciężko będzie się pozbierać, ale warto było. Polecam wszystkim, w szczególności młodzieży i
kobietom lubującym się w powieściach gatunku New Adult, ale uwaga – to nie jest
kolejna banalna książka o miłości. O tym jednak musicie przekonać się sami. Nie
rozczarujecie się. Tylko pamiętajcie, żeby nie było, że nie ostrzegałam. Może
boleć.
moja ocena: 9+/10
wydawnictwo: Filia
ilość stron: 432
data wydania: maj
2017
Tę książkę oraz
inne nowości możecie znaleźć na stronie księgarni TaniaKsiążka.pl, która
przeznaczyła niniejszy egzemplarz do recenzji.
Już widzę, że książka może się spodobać mojej córce, z chęcią zapowiem jej ten tytuł, a później i sama po niego sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Zdecydowanie podsuń jej pod nos ten tytuł i sama przeczytaj. Piękna historia. Nie pożałujecie.
UsuńJuż wcześniej bardzo mnie zainteresowała książka, że musiałam ją mieć. Mam duże oczekiwania co do niej, ale ostatnio jak czytam opinie, to mam wrażenie, że się trochę zawiodę, podczas czytania Twojej recenzji na nowo mam nadzieję, że również bardzo mnie książka zachwyci :)
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest, jak człowiek się nastawia na wielkie emocje,a potem okazuje się, że książka jest po prostu przegadana. Ale myślę, że w przypadku tego tytułu się nie zawiedziesz.
UsuńCzyli jednak jest tak cudowna, na jaką wygląda! Dobrze, że ją zakupiłam jakiś czas temu, bo teraz coś czuję, że nie będę żałowała swojego zakupu :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wnętrze jest jeszcze piękniejsze niż okładka. Masz "oczy w mokrym miejscu"? To nastaw się na wielkie łzy, chyba że nie wzruszasz się przy książkach. Ja w tym wypadku nie wytrzymałam i naprawdę płakałam.
UsuńBardzo intryguje mnie ta historia, dlatego mam na nią ogromną ochotę.
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam. Niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Nie jestem typem "płaczka" i przy książkach ronię łzy nieczęsto. Ale tutaj nie dało się panować nad sobą. Piękna historia.
UsuńBardzo chciałabym mieć tą książkę! Okładka cudowna i widzę, że treść nie gorsza :)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka, ale wnętrze jeszcze lepsze. Bardzo wzruszająca i piękna historia. Naprawdę szczerze polecam, ale nastaw się na łzy - o ile jesteś typem wrażliwej duszy :)
Usuńnie wiedziałam że to aż TAKA książka - zapisuje tytuł dla siebie i siostry :)
OdpowiedzUsuńCo prawda przy ,,Gwiazd naszych wina" nie płakałam, ale ,,Tysiąc pocałunków" i tak chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuń